Przeważnie nie czytam klasyki. Kojarzy mi się z czasami szkolnym, gdzie lektury były nudne. Za to książki, które sobie wybierałam były cudowne.
Dlatego też długo zastanawiałam się, czy w ogóle czytać "Damę kameliową". Miałam ją w domu już od dawna. I czekała, czekała... aż się doczekała.
Po jej przeczytaniu mogę śmiało stwierdzić, że warto poznać historię Małgorzaty i Armanda. Jest to romantyczna historia, w pewnym sensie romans, który ma smutne zakończenie stworzone przez życie. Autor książki na początku pisze, iż historia jest prawdziwa. Ciekawe, czy to prawda... :)
Małgorzata jest panią lekkich obyczajów. Piękna, lubiąca bogactwo. Armand nie jest bogaty. Pomimo tego zaczynają się spotyka. W pewnym sensie jest to prawdziwa miłość ich obojga. Ale w miłości trzeba coś poświęcić. I oboje coś poświęcali. Choć to Małgorzata zdecydowała się na największe poświęcenie jakiego mogła dokonać w swoim życiu.
Dlatego też ich miłość była niesamowita. Romantyczna, ale też bardzo trudna. Bo czy Małgorzata mogła kogoś pokochać? Czy Armand może zapomnieć o przeszłości Małgorzaty? Czy w ogóle mogą być parą?
Fabuła jest ciekawa... dla mnie, ponieważ ja lubię romantyczne historie. Chcę wiedzieć, czy bohaterowie będą razem. Choć w tym przypadku zakończenie jest znane na początku. Tylko musimy poznać, jak do niego doszło.
Ja akurat lubię zaczynanie historii od jej zakończenia albo środka. Bohater wtedy musi opowiedzieć, co było na początku lub sam sobie przypomnieć. Jest to odkrywanie historii znając jej częśći. Potem możemy się cieszyć, że ją poznaliśmy bądź się zastanowić, dlaczego tak się zakończyła.