Kto nie rozumie historii jest skazany na jej powtarzanie. A kiedy historia się powtarza, stawka jest podwójna.
Pierwszy w tym przypadku był film- film akcji o nieco innym superbohaterze. To zdecydowanie coś dla mnie. Sięgnęłam, obejrzałam i nie zawiodłam się. To chyba rola Alexa Pettyfera rozpoczęła moją słabość do wysokich blondynów- brzmi banalnie, co poradzę, taka jestem. Zaczęłam szukać informacji o kontynuacji, zamiast tego natknęłam się na książkę (z Alexem na okładce). Szybko ją zamówiłam, wciągnęła mnie- pochłonęłam ją w niesamowicie szybkim tempie.
Poznajemy Johna, nastolatka, który podróżuje po świecie ze swoim wujkiem Henrim (i zwierzakiem Bernie Kosarem). Jednakże, ani John ani Henri nie są ludźmi, a to nie są ich prawdziwe imiona. Mamy do czynienia z młodym kosmitą i jego Ćepanem (opiekunem). Numer cztery wraz z dziesiątką innych uratował się z rodzinnej planety Lorien, kiedy tę atakowali złowrodzy Mogadorczycy. Motyw nieco znany- niszczą Krypton a rodzice wysyłają swojego syna-kosmitę na ziemię, aby ten mógł ocaleć i przy okazji uratować Ziemię przed najazdem obcych. Jako, że jestem ogromną fanką Supermana od razu mi się spodobało. Wraz z kolejnymi rozdziałami poznajemy życie Johna- życie na walizkach. Dopiero, kiedy dociera do małego miasteczka Paradise w Ohio wydaje się, że może zapuścić korzenie. Tak się dzieje- znajduje przyjaciela Sama oraz zakochuje się w pięknej szkolnej fotograf Sarze. W międzyczasie odkrywa swoje moce, dziedzictwa, dzięki którym może walczyć z Mogami. Moce, które trzeba wytrenować, a trenować trzeba ciężko, żeby przeżyć. John jest czwartym z gromady kosmitów, którzy zdołali dolecieć na ziemię. Aby chronić swój gatunek Rada Starszych nałożyła na nich zaklęcie- jeśli Mogadorczycy chcą ich zabić muszą zrobić to w odpowiedniej kolejności inaczej sami giną. Numer cztery- nie powinno być źle, prawda? Problem w tym, że numery Jeden, Dwa i Trzy już nie żyją. John jest czwarty. Następny. Musi walczyć, aby przetrwać. Musi odnaleźć pozostałych Loryjczyków, żeby wspólnie mogli stawić czoła Setrakusowi Ra- wodzowi Mogadorczyków i ratować Ziemię, bo najeźdźcy z Mogadore planują zrobić to samo z Błękitną Planetą co zrobili z Lorien- doszczętnie zniszczyć.
Kolejne tomy przynoszą coraz więcej akcji i przede wszystkim więcej bohaterów. Poznajemy życie innych Loryjczyków i to ich oczami patrzymy na świat. To naprawdę ogromny plus całej serii. Każdy z bohaterów jest inny, posiada inne dziedzictwa (moce) i ma inny wkład w całą historię. Oprócz czterech podstawowych tomów autor(zy- o tym później) tworzy również serię mini-opowieści w postaci Kartotek (obecnie są ich cztery)- każda kartoteka to inna historia, która razem z tomami podstawowymi tworzy spójną, logiczną całość. Czasami są to historie o przeszłości, czasami o tym co dzieje się teraz.
Tajemniczy Pittacus Lore, autor Dziedzictw... jest równocześnie głową Starszyzny Loryjczyków, chociaż zarzeka, że wszystkie imiona i nazwy zostały zmienione. A to po to, żeby ochronić Loryjczyków przed ich wrogami. Tak naprawdę Pittacus Lore to dwóch autorów- James Frey i Jobie Hughes.
Obecnie czekam na wydanie piątego tomu "The Revenge Of Seven".
Jak już wcześniej wspominałam ogromnym plusem całej sagi jest "wielobohaterowość" (jeśli takie słowo istnieje). Poznajemy jedną historię z różnych perspektyw. Z kolei jedyny minus mogę przyznać za czas w jakim jest pisana, czas teraźniejszy. Początkowo trudno było mi się do tego przyzwyczaić, ale z kolejnymi tomami (i kartotekami) było coraz łatwiej i teraz coraz mniej mi to ciąży.
Jeśli ktoś nie zna tej serii- polecam. Jeśli ktoś polubił serię Lux, ale marudzi na mało akcji a za dużo wątków romantycznych- polecam. Lubicie różne perspektywy- polecam. Polecam tym, którzy widzieli film i im się spodobał- książka jest o wiele lepsza. Polecam też tym, którym film się nie spodobał- argument patrz wcześniejsze zdanie.
Na koniec mała autoreklama. Fani Dziedzictw Planety Lorien mają swoje miejsce w sieci (którego jestem aktywnym członkiem)- Planeta Lorien.
Jeśli straciłeś nadzieję, straciłeś wszystko. A kiedy ci się wydaje, że wszystko stracone, kiedy wszystko wygląda tragicznie i beznadziejnie, zawsze jest nadzieja.