"Twórczość romantyczna i postromantyczna stale uświadamia stan bolesnego zapomnienia czy nierozpoznania. Objawia się on w swoistej traumie słowiańskiej, poczuciu przynależności do strony słabszych i pokrzywdzonych, zniewolonych i poniżonych, pozbawionych jakiegoś ukrytego dziedzictwa, niesprawiedliwie zapomnianych, a także usuniętych na bok bądź zmiażdżonych przez proces, który określono jako dziejowy postęp.
Romantycy mieli świadomość tego, że w przeszłości wydarzyła się jakaś katastrofa, która eksplodowała frenetycznymi obrazami grozy i zniszczenia."
(fragment książki)
Jedna z ważniejszych dla mnie lektur. Ważniejsza nawet niż inne książki Janion poznane w trakcie studiów w ramach zajęć z romantyzmu. Z jednej strony kiedy czytałam Niesamowitą Słowiańszczyznę po raz pierwszy wydawała mi się tak intelektualnie świeża, że aż niemożliwa, aby była napisana przez starszą panią i na dodatek historyka literatury... Z drugiej strony niezwykła erudycja autorki cały czas przypominała, że mam do czynienia z osobą dojrzałą i oczytaną.
Teza Janion o podwójnej traumie Polaków, jednej związanej z Holocaustem, drugiej z ... wprowadzeniem chrześcijaństwa w średniowieczu wydawała się o tyle genialna, co szalona. Rzadko książki tak dają do myślenia, mi dała pożywki intelektualnej na co najmniej dwa lata.
Chyba wrócę do niej niedługo i po latach sprawdzę, czy nadal robi na mnie takie wrażenie jak kiedyś, no i czy tezy nadal będą wydawały się takie świeże.
A tak a propos nie da się interpretować literatury i kultury romantycznej bez narzędzi psychoanalizy, to też chyba zasługa Janion. Dobrze, że Ją mamy.