Czytając tę książkę, przez długi czas nie byłem pewien, dokąd – i czy w ogóle dokądś – to wszystko prowadzi. Czy nie jest to po prostu wyrywek wymyślanej na bieżąco historii, opierający swą siłę tylko na ciekawej mieszance świata fantastycznego z historyczną Wenecją i kończący się w miejscu, w którym autor uznał, że czas już się zwijać.
Ale nie.
W pewnym momencie zorientowałem się, że ta fabuła jest doskonale zaplanowana od początku do końca. I – co więcej – że zależy mi na losach Locke'a Lamory i jego grupy. I – co gorsza – że pomimo wyzierającego z kart powieści humoru i dystansu, nie wszyscy muszą wyjść z tego żywi.
Warto było więc zainwestować trochę czasu i zaufania, by odnaleźć nowy, wart uwagi cykl o nie takich znowu niecnych i nie takich znowu dżentelmenach..