Cykl Siedem Królestw wywołał u mnie skrajne uczucia. Król demon, pierwszy tom serii, uzyskał ode mnie dosyć negatywną opinię. Mocno zniechęcona, sięgnęłam jednak po Wygnaną królową i tutaj... bum! Książka pochłonęła mnie całkowicie. Szybko więc pobiegłam do biblioteki i zabrałam się do czytania Tronu szarych wilków. Han długo się nie zastanawia. Szybko opuszcza szkołę i wyrusza nie tyle do stolicy Fells, co w poszukiwaniu Raisy. Dziewczynę szybko odnajduje Edon Byrne i stara się bezpiecznie odprowadzić ją do kolonii Sosen. Niestety, na życie następczyni tronu czyha wielu wrogów. W obronie Raisy giną wszyscy żołnierze Byrne'a, a otoczoną wrogami księżniczkę ratuje... Han. Zatruta strzała wymusza na chłopaku użycie magii uzdrawiającej. I przyjdzie mu ponieść za to bardzo wysoką cenę. Na szczęście otrzymana w kolonii Sosen pomoc, pozwala Hanowi stanąć na nogi. W końcu poznaje też wszystkie tajemnice Raisy. Świadomość, że zakochał się w następczyni tronu, w córce Marianny, a więc tej, która ponosi winę za śmierć rodziny Alistera, zdaje się czymś nie do zniesienia. Han jednak musi spłacić zaciągnięty w kolonii dług i wywiązać się z powierzonego mu zadania - ochrony Raisy. Kiedy umiera Marianna, zarówno Han jak i Raisa, muszą przyjąć na siebie nowe obowiązki, walczyć z wrogami i łączącym ich uczuciem. W Tronie szarych wilków dużo się dzieje. Autorka nie daje nam ani sekundy wytchnienia, potęgując napięcie, odkrywając nowe tajemnice i wprowadzając nowe wątki czy nagłe zwroty akcji. Wielkim plusem jest ewolucja bohaterów. I choć Raisa ciągle może nas nieco irytować, tak zmiana jaka zaszła w Hanie jest ogromna! I to w pozytywnym znaczeniu. Z niepokornego złodzieja, Alister urasta do potężnego, świadomego swoich umiejętności maga. Chłopak doskonale korzysta ze swojej pozycji, szybko odnajduje się we wrogim środowisku dworu królestwa Fells. Dba jednak nie tylko o swoje interesy, ale i o bezpieczeństwo Raisy. Bo nawet gdyby bardzo pragnął, nie potrafi o niej zapomnieć. Świadomy beznadziejności tego związku, walczy by zmienić odwieczne prawa i obyczaje Fells. Tron szarych wilków wciąga już od pierwszej strony i nie pozwala na oderwanie się od lektury choćby na minutę. Co gorsza powoduje tak zwanego książkowego kaca. Gdy tylko skończyłam trzeci tom Siedmiu Królestw miałam ogromną ochotę na więcej. A to stanie się dopiero 20 marca... Po raz kolejny muszę wspomnieć o tej wielkiej zmianie jaka zaszła w książkach Chimy. Po beznadziejnym Królu demonie, każdy następny tom jest coraz lepszy. Oczywiście, każda z tych książek ma drobne wady. W przypadku Tronu szarych wilków takim niedopracowanym elementem jest relacja Han-Raisa. Właściwie to jeden wątek. Alister dosyć szybko przebacza Raisie kłamstwo, żal znika błyskawicznie, a co gorsza - niedostrzegalnie. Oczekiwałam jakiejś rozmowy bądź zdarzenia, które pozwoli tym dwojgu zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko na nowo. Ale tego Chima nam oszczędza. Na szczęście reszta wątku romansowego przebiega bez większych potknięć (no może poza sceną wyznania miłości). Siedem Królestw to seria, którą czyta się z wielką przyjemnością. Nie są to książki, które wiele od nas wymagają, ale w zamian dostajemy doskonałą rozrywkę na długie godziny. Całość nie sprawia wrażenia, że Chima pisała na siłę i chciała rozciągnąć swoją historię na jak najwięcej tomów. Czuć tu lekkość, widać pomysł i chęć zaskoczenia czytelnika. Z niecierpliwością czekam więc na Karmazynową koronę - tom kończący serię Siedmiu Królestw. I jestem przekonana, że dostarczy mi ona sporą dawkę emocji!