Co za książka? Dla mnie 10/10. Być może znajdują się w niej jakieś przekłamania w tłumaczeniu? Być może jest też znajdują się w niej pewne niedociągnięcia merytoryczne? Być może to i prawda? Jednakże nie zajmuje się analizą porównawcza oryginału i tłumaczenia, nie jestem też na tyle wytrawnym znawca biologii, aby zweryfikować niedociągnięcia w tym kierunku. „Zjadanie zwierząt” to horror, thriller, kryminał w jednym.
Na początek może kilka skojarzeń, jakie nasunęły mi się trakcie i tuż po przeczytaniu książki.
Niedawno obejrzałem film „Wielka czerwona jedynka” w reżyserii Samuela Fullera. Kiedy pada stwierdzenie przez żołnierzy amerykańskich i niemieckich o mordowaniu, dowódcy poprawiają ich „my nie mordujemy, my zabijamy”. O trywializowaniu wojny i tego, co się na niej dzieje traktuje książka „Najbardziej niebezpieczne ze zwierząt. Natura ludzka i przyczyny wojen”- David Livingstone Smith’a
Jakiś czas temu byłem świadkiem zdarzenia ucieczki kilku świń z transportu do rzeźni. Zdenerwowany rolnik, po złapaniu jednego ze zwierząt zaczął je kopać złorzecząc w trakcie wpychania do dwukółki. Zwróciłem mu uwagę, że dlaczego Pan tak postępuje, nie wiezie ich pan na spacer. Przecież wiemy, że i z transportu do obozów zagłady uciekali ludzie, którym ktoś odmówił człowieczeństwa.
Obejrzałem też niedawno „Fast food nation” w reżyserii Richarda Linklatera, sceny z rzeźni były wstrząsające. Pędzące, przerażone bydło uśmiercane i następnie byle jak ćwiartowane, przez pracowników najemnych (najczęściej nielegalnych imigrantów).
Wszystko to razem jest jakby wstępem do opisów zawartych w „Zjadaniu zwierząt”. Gehenna zwierząt hodowanych w fermach, ściśniętych karmionych tak, aby mięso było najtańsze. Koszty miejsca i jedzenia to jednak koszty. Opisy wydarzeń w rzeźniach pominę, bo może będą czytać to osoby wrażliwe. Odpowiada temu cytat „(...) przedstawiciele przemysłu mięsnego doskonale zdają sobie sprawę z tego, że im więcej ludzie będą wiedzieć o tym, co dzieje się w rzeźniach, tym mniej mięsa będą jeść”.
Nie lepiej wygląda sytuacja zwierząt hodowanych na tzw. wolnym wybiegu. Najczęściej zabijane (patrz Wielka czerwona jedynka) są w rzeźniach. Opis liżącej twarz rzeźnika krowy, czy łaszących się świń jak szczeniaki do nogi swego oprawcy, zmuszają do zastanowienia się nad tym, co jesz. Tu inne skojarzenie W książce Ingi Clendinnen „Aztekowie” przeczytałem opis rytuału, w którym wybierano młodzieńca, który przez rok żył jak bóg, a następnie był zabijany, aby ustąpić miejsca kolejnemu. Wstrząsający obyczaj, prawda? Jak podaje w swojej książce J.F. Foer zwierzęta, które przeznaczane są na rzeź maja w przeliczeniu na ludzki czas po 12-13 lat.
Samo okrucieństwo wobec zwierząt jest jednak niczym wobec tego, co czyni się ludziom. Podawane antybiotyki zwierzętom hodowlanym powodują wytwarzanie się odpornych na nie różnego rodzaju patogenów, które trafiają do organizmu ludzkiego. W konsekwencji sami sobie szykujemy wielką pandemię chorób na miarę zarazków ospy i grypy (też odzwierzęcych chorób), które dziesiątkowały populację mieszkańców Ameryki w XVI wieku. Świat po takiej epidemii ukazuje „Gwiazdozbiór psa” – P. Hellera.
Książce dałem maksymalną ilość punktów, nie za walory literacki, choć książka jest napisana lekkim językiem, ale za to, że zmieniła w całości mój pogląd na odżywianie. Skoro do II wojny światowej mięso w diecie człowieka północnego (białej rasy) stanowiło około 5% (inf. z rec. „Głód” - Martín »Caparrós, zamieszczonej w kwartalniku Książki) to i dzisiaj nie musi być ono spożywane na każdym z możliwych miejsc. Zresztą czy to, co jemy, to mięso? Ja osobiście uważam, że swoje mięso już zjadłem.
Książka kończy się Posłowiem napisanym przez Dariusza Gzyra, przytoczę ostatni akapit:
„Autor wspomina w książce, jak to na jednej z pamiątkowych notatek pozostawionych po wizycie w rzeźni któreś z odwiedzających ją dzieci napisało: »Dziękuję za świńskie oczy«. Faktycznie, przydałyby nam się oczy zwierząt, żebyśmy mogli rzeczywiście zobaczyć, na czym polega dramat losu, jaki ludzie im zgotowali. Ludzkie najwyraźniej nam nie wystarczają.
Bardzo polecam i oszczekam w książce znajdują się drastyczne opisy z przepisem na potrawę z psa włącznie.