logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Angola
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2018-11-12 19:52
The Return of the Water Spirit by Pepetela
The Return of the Water Spirit - Pepetela

This is a brief novella that takes aim at the hypocrisy and arrogance of Angola’s ruling classes. The political situation is symbolized by a couple: Carmina, a communist youth leader who later embraces exploitative capitalism when political winds shift; and her husband João, a well-meaning but ineffective man who retreats into computer games as the capital city of Luanda crumbles around him – quite literally, as buildings mysteriously collapse, leaving their occupants unharmed.

Knowing nothing about the country going in, I found this a fairly engaging read, and the story is well-translated, but it would likely work better for readers familiar with recent Angolan history. Magical realist and absurdist elements – like the dispossessed protesting by going nude in public – obscure the actual history, leaving the foreign reader wondering what really happened. And while it is difficult to separate the personal from the political in such a short and pointed story, there is this recurring notion that all is right in the home when the husband takes the reins and publicly chastises his wife; I wasn’t sure how much Pepetela finds Carmina’s ruling the roost objectionable simply because she’s a woman, and how much because this specific woman is morally bankrupt.

Nevertheless, this is an interesting book from which I did learn a bit about Angola, and at 100 pages it’s a very quick read.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-01-07 11:16
Babcia 19 i sowiecki sekret
Babcia 19 i sowiecki sekret - Ondjaki

Ondjaki

tł. Michał Lipszyc

Karakter, 2013

 

Angola, lata 80 minionego wieku. Kraj, który po wycieńczającej walce w 1975 roku wreszcie wyzwolił się spod okupacji Portugalii (przy nieocenionej pomocy bloku wschodniego), obecnie trawiony jest przez wojnę domową. Wspierany przez komunistycznych Kubańczyków oraz Związek Radziecki, Ludowy Ruch Wyzwolenia Angoli ściera się z Narodowym Związkiem na rzecz Całkowitego Wyzwolenia Angoli, za którym stoją siły RPA oraz USA. Jak można wyczytać z nazw, obu frakcjom przyświeca ta sama idea, za którą stoi jedynie nieco sprzeczna ideologia. Walki, przegradzane okresami krótkotrwałego zawieszenia broni, przeciągały się aż do początku XXI wieku. Praktycznie do dnia dzisiejszego sytuacja w owym kraju nie prezentuje zbyt zachęcająco. Wpływy komunizmu są wciąż na tyle silne, że uniemożliwiają wprowadzenie demokracji.

 

Po odbyciu tej niezwykle pobieżnej i skróconej lekcji historii, możemy zabrać się za lekturę powieści angolskiego pisarza o tajemniczo brzmiącym pseudonimie Ondjaki o jeszcze bardziej konfundującym tytule Babcia 19 i sowiecki sekret.

 

Jeśli komuś ów tytuł przywodzi na myśl książkę dla dzieci/młodzieży, to w sumie jego przeczucia nie są wcale bezpodstawne. Bohaterem tej powieści jest bowiem chłopiec, który wraz ze swoimi przyjaciółmi knuje niebanalny spisek. Tak się składa, że nieopodal Praia do Bispo, jednej z dzielnic stolicy Angoli, Luandy, powstaje ogromny budynek – mauzoleum, w którym ma spocząć ciało pierwszego prezydenta niepodległej Angoli, Agostinho Neto. Oczywiście budowę nadzorują sowieccy spece, którzy przybyli do gorącej Afryki wprost ze skutych lodem i przykrytych śniegiem terenów Związku Radzieckiego. Budowa idzie im całkiem sprawnie, jednak pojawia się pewien oczywisty problem – brak wystarczającego miejsca pod konstrukcję tak okazałego budynku. W związku z tym pojawia się plan wyburzenia tej malowniczej, nadmorskiej dzielnicy, w której wraz z rodziną i przyjaciółmi mieszka właśnie bohater naszej książki. W głowach nieletnich Angolczyków rodzi się szaleńczy plan ingerencji w zamiary sowietów – zamiast dzielnicę, planują oni wysadzić mauzoleum. Plan teoretycznie niemożliwy do zrealizowania, jednak na kartach powieści wszystko może stać się możliwe.

 

 

Historia na pierwszy rzut oka wygląda podobnie do ty, znanych chociażby z powieści Edmunda Niziurskiego. Jednak nie jest to książka dla dzieci, bowiem jej prawdziwe przesłanie kryje się miedzy wierszami. Pod nieco naiwną, widzianą oczami dziecka rzeczywistością, kryję się coś znacznie głębszego. Tak naprawdę w czasie lektury tej lekkiej i przezabawnej opowieści, w głowie czytelnika rodzi się wiele pytań. Zacznijmy od tego, że lektura książki bez znajomości tych kilku przytoczonych przeze mnie na początku faktów historycznych, może być nieco zastanawiająca. Bo skąd w samym środku Afryki wzięli się nagle żołnierze radzieccy i to w dodatku budujący wielkie mauzoleum, w którym niczym Lenin ma spocząć zabalsamowany prezydent? Chociaż całość brzmi nieco absurdalnie i mało wiarygodnie, to jednak w fikcji literackiej zaprezentowanej przez Ondjakiego jest spore ziarno prawdy. Jednak nawet jeśli już wiemy to i owo o przeszłości Anglii, to i tak dręczy nas inna myśl. W końcu w latach 80., kiedy rozgrywa się akcja tej książki, w kraju szaleje wojna domowa, tymczasem w powieści, pomijając fakt budowy nieszczęsnego mauzoleum, bohaterom na pierwszy rzut oka żyje się całkiem sielankowo. Wystarczy wsłuchać się jednak w odgłosy papug, naśladujących spikerów telewizyjnych, a już wszystko staje się jasne. Wojna dzieje się naokoło, jednak nasz bohater, dziecko, nie jest być może do końca świadomy tego faktu. Poza tym ponownie analizując treść, dochodzimy do wniosku, że życie w Praia do Bispo odbiega od normy. Mieszkańcy borykają się z przerwami w dostawie prądu, na stacji benzynowej brakuje paliwa, w pewnym momencie zostaje zamknięta pobliska plaża. Skąd broń u ojca jednej z koleżanek bohatera? No i najważniejsze – dlaczego nasz młody bohater mieszka z babciami a nie z rodzicami?

 

Jak już wspomniałam, cały tekst czyta się niczym opowieść dla młodzieży. Dużo w niej baśniowości (krokodyl mieszkający w budzie? widzenie zmarłych?), jednak autor w opisach nie stroni również od poetyckości. W pewien sposób przywodzi na myśl realizm magiczny zawarty w Dzieciach północy, jednak oczywiście Babci 19 i sowieckiemu sekretowi daleko do tego dzieła Rushdiego. Pomimo swojego drugiego dna, jest to książka w dużej mierze łatwa i przyjemna w odbiorze, której lektura sprawi przyjemność prawdopodobnie każdemu czytelnikowi. Zwłaszcza ze względu na nieco ironiczny obraz przedstawicieli Związku Radzieckiego, dzięki czemu tak odległe państwo afrykańskie staje się dla polskiego czytelnika znacznie bliższe.

Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2013-12-27 11:34
Szlakiem literatury zagranicznej: przystanek #4 - Angola

Gościnny występ herbaty. W końcu nie samą kawą żyje człowiek.

 

Czas wybrać się w kolejną podróż ścieżkami literatury światowej.

 

Z Maroka, które miałam okazję odwiedzić poprzednim razem i do którego prawdopodobnie niedługo powrócę, wybieram się niedaleko, bo do Angoli. Ten sam kontynent, zupełnie inny kontekst kulturowy.

 

 

Często traktujemy cały kontynent afrykański nieco zbyt homogenicznie, kojarzymy go sobie z piramidami, ciemnoskórymi mieszkańcami i nieograniczonym obszarem pustyni. Tymczasem kontynent ów jest znacznie bardziej zróżnicowany, niż możemy sobie to wyobrazić. Nie chodzi tutaj wcale o okoliczności przyrody, bo to ciężko mi ocenić spoglądając na zdjęcia wyszukane przez wszystkowiedzące, ale niestety nie zawsze wiarygodne Google, ale przede wszystkim o kontekst kulturowy.

 

Weźmy na przykład Maroko i Angolę. Oba państwa znajdują się w zupełniej innej części kontynentu – pierwsze wykształciło się na północy, drugie nieco bardziej na południu. Zamieszkiwane są one przez przedstawicieli zupełnie różnych grup etnicznych, ludów władających różnymi językami, nieposiadających wspólnych korzeni. Znajdujące się w basenie Morza Śródziemnego Maroko znalazło się pod silnymi wpływami Islamu, które nie zdołały już dosięgnąć położonej w głębi kontynentu Angoli, gdzie za sprawą misjonarzy rozkwitło chrześcijaństwo. W erze podbojów kolonialnych, to pierwsze zostało zajęte przez Francję, natomiast ziemie drugiego przywłaszczyli sobie Portugalczycy (nieco później państwo to zaczęło również flirtować z ZSRR). Oba państwa jednak łączy jedna cecha – tradycja literacka żadnego z nich nie jest dobrze znana w Polsce.

 

W latach ’70 minionego wieku, na polskim rynku wydawniczym ukazał się tomik wierszy Palmy nadziei niejakiego Agostinho Neto, angolskiego poety i… pierwszego prezydenta niepodległej Angoli (ciekawe, czy gdyby nie piastowany przez niego urząd, jego wiersze pojawiłyby się w Polsce – szczerze w to wątpię). Nie jest to wyjątek, innymi politykami angolskimi lubującymi się w zamykaniu swoich myśli w formie poetyckiej byli Viriato da Cruz, António Jacinto (nic mi jednak nie wiadomo odnośnie publikacji ich utworów w Polsce) oraz preferujący formę powieści były minister edukacji Pepetela (właściwie Artus Carlos Maurício Pestana dos Santos), którego wydana w 2001 roku powieść Jaime Bunda, agente secreto, parodia słynnego agenta 007, ukazała się w Polsce 9 lat później nakładem wydawnictwa Claroscuro jako Tajny agent Jaime Bunda.

 

Ja jednak skupię się na wydanej przez wydawnictwo Karakter w mijającym już roku powieści o zagadkowym tytule Babcia 19 i sowiecki sekret. Jej autor, Ondjaki, jest, zdaniem wydawnictwa, „jednym z najbardziej cenionych twórców współczesnej Afryki”, co potwierdza lista zdobytych nagród (Prémio  Sagrada Esperança i Prémio  António Paulouro, Grande Prémio de Conto Camilo Castelo Branco). Mam nadzieję, że jego twórczość jest faktycznie tak dobra i nie ma w tych pochwałach ani krzty przesady.

Like Reblog Comment
review 2012-10-09 00:00
Blood On The Tracks: Rail Journey From Angola To Mozambique - Miles Bredin With photographs by Harriet LoganWithdrawn from Argyll & Bute District LibraryFront Quote:When elephants fight it is the grass that suffers. OLD KIKUYU PROVERBAbbreviations:Africa is the home of the acronym. Please do not shy away from them. Had I avoided them the book would be twice the length. M.B.MapsAcknowledgementsOpening: Zaïre's embassy in London is a grand stucco-fronted building on Chesham Place. It looks impressive from a distance. Someone, however, has stolen the nameplate, the flag and, apparently, the government. George Pauling was a British contractor who could carry pit ponies on his shoulders.Miles Bredin on Wilbur Smith's take on the diamond industry: diamonds are sexy and mined by people wearing dinner jackets who have private plane licences and interesting sex lives.Potted Angolan history: Angola was first colonised in 1575, since when the Portuguese have removed 3 million people from its shores and millions of carats of diamonds. When they left, instead of returning the country to the Angolans, they gave it to the world superpowers to play with.Right there, that's why I love Bredin, he calls a ♠ a ♠'Passing round our copy of Another Day of Life - a haunting book about the last days of Angola under Portugal - we discussed whether we were going to see a repeat performance in order to keep our minds off the flight.'Page 65, Chapter 3: São Tomé [Onto TBV wishlist it goes.]Kinshasa (Opposite Brazzaville):Page 74: Mandrax, who knew about this? Not I, however wiki comes to the rescue: http://en.wikipedia.org/wiki/MethaqualoneZaïre is said to be the home of AIDS and circumstantial evidence for this is abundant.P. 82: The Congo was renamed Zaïre by Mobutu and is the largest river in Africa. It stretches from the Atlantic coast in a huge wide loop through the interior of Zaïre where you can still find outbreaks of bubonic plague, and down into Lubumbashi. LubumbashiP.117: Chililabombwe, Zambia. The troops guarding the road were heavily armed and doubtless dangerous, but also unerringly polite and well behaved. They were just taking the precautions deemed necessary by a country which shares a border with Zaïre. In their position, I would have built a wall.P.191 Victoria Falls Hotel, ZimbabweP.219 A BALLAD OF THE B.M.R. DOWN in the land where heathens are, Down in the swamps where white men stew, Amid the woods that stretch afar, Amid the creepers dank with dew The Line runs out perchance, askew, And drunkenly designed but, ah ! In days gone by was work to do Upon the lonely B.M.R. ! The Gates of Death were held ajar The pegs that mark the mileage too Have stood for tombstones near and far Ghosts of a grimy, shrivelled crew, The sun looked down from out the blue Out of the night looked down the star, And marked where men had drifted through The death-trap of the B.M.R. Throughout the book there is reference to the 'African Joke', so here it is in its full ironic glory...A snake needed to cross the Limpopo but the current was too fast, so he asked a crocodile to give him a lift across.The crocodile replied, 'No, I'm not crazy. You will bite me and then we will both die.''No I won't' replied the snake, 'that would be mad. I have to get to the other side and I don't want to die.'After much persuasion, and against his better judgement, the crocodile agreed to act as a raft. 'Now you promise you won't bite me,' said the crocodile before they set off. 'Of course not. That would be crazy,' replied the snake.As they reached the centre of the Limpopo the snake sank its teeth into the crocodile's back. 'Why did you do it?' asked the crocodile as they were both swept to their deaths. 'That's Africa, baby' replied the snake.Also by Miles Bredin:4.5* - The Pale Abyssinian
More posts
Your Dashboard view:
Need help?