"Elfy twierdzą, że najgorsze rzeczy, dzieją się z powodu dobrych intencji. I mają rację. Najgorszą ze wszystkich możliwych intencji jest chęć posiadania wiedzy, bo czyż nie jest to tylko złudna mrzonka zrodzona z pragnienia, by zrozumieć świat?"
Są książki które przyciągają piękną okładką, tytułem, opisem z tyłu i nawet fragmentem historii, jednak okazują się być powieściami które są bez głębszego charakteru. Szukasz czegoś, trafiasz na to, albo myślisz, że na to trafiasz, i zaczynasz czytać i nagle uśmiech z twojej twarzy znika, bo się znów przejechałeś na swojej łatwowierności.
"Za tym marzeniem czai się wszelako jego ciemny brat - chęć posiadania władzy.Samo pragnienie jest jak choroba, która odpada ludzi i niszczy ich bez litości. Widziałem na własne oczy, jakie nieszczęścia może sprowadzić na świat zaraza."
Bohaterowie są słabi. Bardzo słabi. Autorka chciała z głównej bohaterki zrobić magiczną dziewczynę, która swoje korzenie ma w podróżującej trupie komediantów. Chciała by była ona silna, jednak nie mogąca sobie poradzić ze swoją mocą. No i niestety wyszło jej w połowie. Bo ja nie czuje magii w Elyrii wcale a wcale. Jest dla mnie po prostu zwykłą dziewczyną z książki, mogłaby grać postać drugoplanową. Ale w takim razie kto mógłby zagrać główną rolę? Postacie męskie też miały być twardymi arogantami ze złą przeszłością, jednak wyszło tak jak z postacią żeńską. Zamiast być twardymi są miękcy jak kluski. Jedyną postacią która przykuła moją uwagę, był Peristaes. Jednak znowu autorce nie wyszedł brutal, tylko pół-brutal.
Fabuła. Ubolewa no nie powiem. Autorka miała pomysł to widać, jednak chyba brakowało jej umiejętności do przekazania go. Gdyż wiem, że chciała by było trochę krwi, trochę romansu i trochę akcji i wszystko miało stanowić jedna wielka mieszankę. Ale sceny które maja być brutalne, są bardzo źle i mało przerażająco przedstawione. Nie potrafię się bać czegoś co jest bardzo mało wyczuwalne, jakby autorka pisała tę scenę na odczepnego. Sceny miłosne nie mają iskry, ognia. O akcji sie nie wypowiem. Powiem tylko, że autorka należy do grona autorek które nie potrafią opisywać scen batalistycznych, i opisują je bardzo, że tak powiem koślawo.
"Ogień powoli dogasa, dym się przerzedza, a mnie wciąż pieką oczy. Zbyt wiele widziały - aż nadto zdarzeń, których mogliśmy uniknąć. A to jeszcze nie koniec."
Styl w ksiące ubolewa. Bardzo ubolewa. Nie potrafię powiedzieć czy to przez to, że autorka nie posiada umiejętności, czy po prostu tak już pisze, ale dla mnie to jest naprawdę nie do przeczytania. Dialogi się zacinają, nie są wartkie. Wspomniane wcześniej sceny akcji są opisane bezbarwnie. Miłość nie iskrzy. I niektóre zdania można by bez problemu wyrzucić, bo przecież po co stwierdzać fakt dokonany? W książce brak tajemnicy, brak mroczności, czym się właśnie szczyci gatunek fantasy.
"Niezliczone stosy rozświetlają noce,
Magia, co zło wszelkie skrywa, jest źródłem nieszczęścia,
Czas oczyszczenia już blisko, ku przestrodze,
Wtedy to ludzie będą gotowi do bogów przyjęcia.
Z kroniki wizjonera Dal Caiss."
Reasumując: Doszłam do 130 strony, a potem tylko czytałam wyrywkowo. Nie potrafię czytać książek które nie są dobrze napisane i w których musze czytać sceny akcji 10 razy, żeby się połapać o co chodzi. Jednak muszę przyznać, że niektóre rzeczy mnie zaskoczyły(Creane, zakończenie) - były bardziej oryginalne niż reszta książki, wychodziły poza schemat. Jednak ksiązka jest skierowana do osób młodszych ode mnie to pewne(wiek poniżej 18), i one dobrze bawiłyby się przy tej powieści. Ja wymagam trochę więcej od fantasy, jednak pewnie moja 13-letnia kuzynka szalałaby na punkcie Elyrii i chciałaby być taka jak ona. Oceniam... 2+/6 - MUSZĄ BYĆ DOBRE SCENY AKCJI!!!