ŻYWOT CZŁOWIEKA MYŚLĄCEGO
Początek podróży to biblioteka, do której się (nie bez pomocy osób trzecich) zapisałem. Celem bezpośrednim były komiksy Neila Gaimana – ale o tym może innym razem. Niechcący zabłądziłem na półkę z audiobokami. Dalej było prawie 16 godzin za kierownicą w towarzystwie zapisków Jerzego Pilcha czytanych przez Krzysztofa Gosztyłę.
Zacznę od parafrazy.
Powiedzieć, że Gosztyła doskonale czyta oraz interpretuje prozę Pilcha – to nic nie powiedzieć.
Gosztyła czyta brawurowo. Nie pokrywa błędów sztuką wymowy, bo się nie myli. Do tego czyta tak jak Pilch powinien sam myśleć swoje pisanie. Jest „wzorcem metra” interpretacji prozy Pilcha. W ustach Krzysztofa G zawartość Pilcha w Pilchu wydatnie wzrosła.
Krótkość tekstów tylko podnosi ich wartość. Lektor nie tylko podkręca błyskotliwość pilchowego języka. Ale wspaniale oddaje wewnętrzne nastroje towarzyszące konkretnym zapiskom. Efekt pracy duetu Pilch - Gosztyła skutkował w wielu przypadkach oplutą ze śmiechu przednią szybą samochodu (od środka oczywiście).
Osobną radość wywoływała treść. Wspominana przeszłość i teraźniejszość, prywatna i publiczna, reakcje i komentarze na to co jest i spotyka obywatela tego kraju AD 2010-2011. A w efekcie doświadczenie ulgi, że nie jestem takim ostatnim marudzącym zgredem, któremu coraz więcej się nie podoba. I te moje narzekające intuicje mają jednak jakieś podstawy, które określić i dowcipnie podsumować potrafią inni – na przykład Jerzy Pilch.
I panie Jerzy – zgadzam się z Panem w wielu kwestiach.
A najbardziej w dwóch.
Nie ma nic gorszego niż głupota.
I lenistwo.