logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Jonathan-Carroll
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2016-01-25 01:50
Glass Soup by Jonathan Carroll
Glass Soup - Jonathan Carroll

I mentioned in my previous review that I have spent the last month of year reading three novels by Jonathan Carroll. Glass Soup is the second of the Carroll novels and I will be posting a review on The Wooden Sea by the end of the year. These Carroll novels have given me a new perspective towards the fantasy genre and how far the boundaries can be extended outside of the Tolkien/Lewis/Jordan/Sanderson type of traditional fantasy.

 

Glass Soup is the sequel to White Apples and continues the story of the philanderer, Vincent Ettrich and his true love, Isabelle Neukor.  Both of them have crossed over from life to death and back to life again. Isabelle is carrying their special child, who can restore the balance between life and death. However, the agents of chaos are determined to keep Isabelle and the child in a place where that result can not happen.

 

Carroll gives a philosophical and surreal perspective on love, life, death, and the afterlife that kept this reader interested throughout the novel. I will admit I thought the plot in White Apples was better executed than in Glass Soup. However, I still felt that Glass Soup was rewarding to read and a novel that deserves my recommendation.  You can read Glass Soup as a standalone novel, but I would suggest that you read White Apples to get the full perspective of this duology.

Like Reblog Comment
review 2016-01-25 01:47
The Wooden Sea by Jonathan Carroll
The Wooden Sea - Jonathan Carroll

I’ve spent the last month of 2015 reading three novels by Jonathan Carroll. The Wooden Sea is the third of the Carroll novels I’ve read. You can look at the reviews of the other two Carroll novels: White Apples and Glass Soup here.  I will admit after reading these novels that Jonathan Carroll has joined my must read author list. I have thoroughly enjoyed reading these works and they have shown me how far the boundaries of fantasy fiction can extend.

 

The Wooden Sea is the story of small town police chief, Frannie McCabe of Crane’s View, New York.  Chief McCabe has a three-legged dog that drops dead in front of him and the event takes him on a life-altering ride throughout the novel unveiling the true meaning of love and sacrifice.

 

I could not help but think of this passage of scripture from 1 Corinthians 13:

 

If I speak with human eloquence and angelic ecstasy but don’t love, I’m nothing but the creaking of a rusty gate.

If I speak God’s Word with power, revealing all his mysteries and making everything plain as day, and if I have faith that says to a mountain, “Jump,” and it jumps, but I don’t love, I’m nothing.

If I give everything I own to the poor and even go to the stake to be burned as a martyr, but I don’t love, I’ve gotten nowhere. So, no matter what I say, what I believe, and what I do, I’m bankrupt without love.

Love never gives up.
Love cares more for others than for self.
Love doesn’t want what it doesn’t have.
Love doesn’t strut,
Doesn’t have a swelled head,
Doesn’t force itself on others,

Isn’t always “me first,”
Doesn’t fly off the handle,
Doesn’t keep score of the sins of others,
Doesn’t revel when others grovel,
Takes pleasure in the flowering of truth,
Puts up with anything,
Trusts God always,
Always looks for the best,
Never looks back,
But keeps going to the end.

Love never dies. {1 Corinthians 13:1-8 The Message Bible}

 

The Apostle Paul tells the Corinthians in that passage of New Testament Scripture what the true meaning of love is in 1st century Greek Culture. It seems to me by happenstance that Carroll has woven the same theme in the Wooden Sea (as well as White Apples & Glass Soup). The Wooden Sea would never be mistaken for a Christian novel, but there is spiritual resonance along with touches of the surrealistic and fantastic interwoven together making it a surprising novel with emotion and depth.

 

The only issue I had with the novel was the ending.  The abrupt ending of the novel left me wanting more time with Chief McCabe and his wife, Magda.  However, this novel was my favorite of the Carroll novels and I will give it my highest recommendation as one of my best reads of 2015.

Like Reblog Comment
review 2016-01-25 01:40
White Apples by Jonathan Carroll
White Apples - Jonathan Carroll

I have spent the last several weeks reading three novels from Jonathan Carroll.  This review of White Apples is the first of the Carroll novels I’ve read.  I had never heard of Jonathan Carroll before reading this post from Neil Gaiman about him.  Besides Gaiman, he has been endorsed by novelists as diverse as Stephen King to Pat Conroy to Katherine Dunn. Because of his reputation as a favorite of writers, I’ve decided to to check him out. I’m probably late to this party, but I’m glad to have discover the unique fiction of Jonathan Carroll.

 

White Apples is the story of Vincent Ettrich, a womanizer, who has died and been brought back to life.  He has no idea why that has happened to him or memories of the experience.  Eventually, Ettrich finds out he has been brought back to life by his former lover, Isabelle.  Isabelle is pregnant and the child she is carrying has an essential role in saying the universe.   However, Vincent can not remember what happened to him on the other side of life and the child needs to learn from him about that experience.

 

Carroll does an excellent job in taking a soap opera or telenovela type of love story and turning into a metaphysical, surreal work of fiction.  White Apples is surprisingly spiritual, thoughtful, and weird at the same time.  Carroll’s lucid prose grabbed me from the opening pages and kept me engaged until the end of the novel.  White Apples is one of my favorite reads of 2015 and Jonathan Carroll has become an author on my must read list.

Like Reblog
show activity (+)
review 2015-07-05 19:17
Muzeum Psów - Jonathan Carroll

„Czasami droga jest jedynym ciałem stałym pod stopami człowieka, a zatrzymał się on, ponieważ musi spojrzeć na nią, właśnie teraz, by się upewnić, że tam jest. Bo nie ma niczego innego.”

Jonathan Carroll,Muzeum Psów”

 

"If you're going through hell, keep going."

Winston Churchill

 

 

„Muzeum Psów” to pierwsze moje spotkanie z Carrollem. Wcześniej „znaliśmy się tylko z widzenia”. Znajomości nie pogłębiła nawet zakupiona przeze mnie „Szklana zupa”, która do tej pory łypie na mnie złowrogo z półki, czując się całkiem zapomniana. Długo dojrzewałam do decyzji, żeby wrócić do fantastyki, z którą przecież niekoniecznie się lubię. Realizm magiczny? Miałam spore wątpliwości. W końcu przełamałam się i zaryzykowałam. Po lekturze mogę uderzyć się w pierś. „Muzeum Psów” należy do czołówki przeczytanych przeze mnie ostatnio książek.

 

Bohaterem powieści jest Harry, sławny architekt. Świat okrzyknął go geniuszem, a główny zainteresowany chełpi się tym na każdym kroku.  Uważa się niemal za boga – szuka miejsc „niedokończonych” – takich, w których mógłby się zabawić w Wielkiego Kreatora. Nie interesują go kompletne przestrzenie. Tylko to, co może zostać wypełnione przez realizację jego projektu, zasługuje na uwagę. Ten swoisty pociąg do niekompletności odbija się na innych sferach życia Harry’ego. Choć kobiety do niego lgną, nie potrafi podjąć decyzji, która jest tą jedyną. Związek małżeński jest relacją, w której szybko zaczyna się dusić. Znacznie bardziej interesują go relacje niesformalizowane. Jak można się łatwo domyślić, jego partnerki pragną jednak poczucia stabilizacji. Tymczasem Harry do tego stopnia nie potrafi (i nie chce) składać kolejnej przysięgi małżeńskiej, że… decyduje się na dwa nieformalne związki jednocześnie. Obie kobiety o sobie wiedzą. Akceptują ten stan, choć się nienawidzą. Harry siedzi na tykającej bombie. Jakby tego było mało, kontaktuje się z nim sułtan Saru. W pełni świadomy, że jego życiu zagraża niebezpieczeństwo, uznaje, że to ostatni moment, żeby zapisać się w pamięci potomnych. Prosi Harry’ego o to, żeby zaprojektował tytułowe Muzeum Psów. Wkrótce okazuje się, że budynek znaczy dużo więcej, niż można by się było tego spodziewać.

 

„Muzeum Psów” jest książką trudną. Nawet teraz, kilka godzin po lekturze, mam wrażenie, że wielu aspektów nie zrozumiałam, nie wychwyciłam. Czytanie książki Carrolla przypomina trochę jedzenie pomarańczy.  Kiedy już wydaje ci się, że obrałeś cały owoc i rzucasz się do jedzenia, zaczynasz mieć wrażenie, że coś jest nie tak, choć pyszny sok atakuje twoje kubki smakowe. Cholera, musiałeś nie zerwać białej części skórki. Tak samo jest w przypadku „Muzeum Psów”. Dosłownie zachłysnęłam się tym, co próbował mi powiedzieć autor, choć mam świadomość tego, jak wiele prawdziwej treści zdołało się przede mną ukryć. A przyznać trzeba, że pisarz ma wiele do powiedzenia.

 

Carroll wykorzystuje postać Harry’ego, żeby uświadomić czytelnikowi coś bardzo ważnego. Nie warto być pokornym, jeśli chce się zostać uznanym za geniusza. Jednak z pokorą znacznie łatwiej jest odnaleźć szczęście, które nie zawsze wiąże się z sukcesem zawodowym. Każdy z nas musi zadecydować, czego pragnie bardziej. Czy można połączyć obie te płaszczyzny? Pewnie tak. Ale musimy się tego podjąć sami, choć nikt nie jest w stanie nam obiecać, że nasze starania zakończą się powodzeniem.

 

Autor „Muzeum Psów” igra sobie nieco z klasyką. Tworzy motyw przeciwny do „Exegi monumentum”. Sugeruje, że niebezpiecznie jest skupiać się na efekcie dzieła. Efekt jest nietrwały. To, co zostaje wzniesione przez człowieka, przez człowieka może też zostać zniszczone. Jednak starania wkładane przez nas w pracę żyją tak długo, jak żyjemy my. Tworzą nas, kiedy my tworzymy nasze mniejsze lub większe dzieła. To, czy uda nam się stworzyć wymarzony efekt końcowy, zależy nie tylko od nas. Może się okazać, że będziemy często upadać. Może się okazać, że wielokrotnie będziemy musieli zaczynać od nowa. Pytanie brzmi: czy znajdziemy w sobie dość siły, żeby spróbować raz jeszcze? Jeśli tak, wygraliśmy sami ze sobą. Liczy się bowiem pokonywana przez nas droga.

 

 Piękne w „Muzeum Psów” jest to, że powieść nie ma jedynej słusznej interpretacji. Książka zmienia się w zależności od tego, kto ją czyta. I choć równie dobrze stwierdzenie to można odnieść niemal do każdego utworu, to w przypadku Carrolla jest ono szczególnie trafne. Autor otwiera przed czytelnikami furtki. To, czy ujrzymy za nimi ukojenie, rozdrażnienie, smutek, ból, poczucie sensu czy niepewność, zależy tylko do nas samych.

 

Dawno nie namieszała mi tak w głowie żadna książka fantastyczna. Twórczość Carrolla, jeszcze kilka dni temu kompletnie mi obca, okazała się być silnym narkotykiem. I choć na co dzień jestem dość asertywna, z tym dilerem ciężko będzie mi zerwać kontakt…

 

Like Reblog Comment
review 2015-03-20 00:00
The Marriage of Sticks
The Marriage of Sticks - Jonathan Carroll Meh. Kinda simplistic writing. Unimpressed. This is the second... or maybe third, J. Carroll book I've read or tried to read... I don't think I need try anymore.
More posts
Your Dashboard view:
Need help?