Słyszeliście kiedyś o Stalkerach? Nie, nie chodzi mi o tych dziwnych ludzi, którzy prześladują kobiety i śledzą je na każdym kroku. Chodzi mi o Stalkerów traktowanych jako grupa zawodowa. Jeżeli ktoś z was czytał dowolną książkę z uniwersum Metra 2033, doskonale wiecie, o kogo mi chodzi. Otóż obiło mi się o uszy, że nie są oni wymysłem autora Metra, lecz są zaczerpnięci z innej, starszej pozycji rosyjskiej. Szukając więc pierwowzoru dotarłem do "Pikniku na skraju drogi"
Red Shoehart jest stalkerem. Oznacza to, że zapuszcza się nielegalnie na teren Strefy i wynosi z niej przeróżne cenne przedmioty. Można z tego wyciągnąć niezły pieniądz, ale trzeba się też liczyć z zagrożeniami natury pozaziemskiej. W Strefie bowiem kilkanaście lat temu wylądowali kosmici. Do dzisiaj odkryto sześć takich miejsc i skrupulatnie je zamknięto w celu szczegółowych badań nad tym, co pozostało po przybyszach. Red nic innego nie umie, więc poprzez niego poznajemy innych stalkerów, ich zwyczaje, przesądy i zachowania. Podczas kilku wypraw, jakich jesteśmy świadkami spotykamy dziwne zjawiska, które niezrozumiałe dla zwykłych ludzi, zazwyczaj niosą za sobą zagrożenia. Ryzyko jednak jest opłacalne, ponieważ technologia kosmitów przynosi niezmierzone korzyści zarówno rządom jak i zwykłym obywatelom. Zagrożenia są zarówno materialne, jak i niewidzialne. Nie jest tajemnicą bowiem, że większość stalkerów woli pozostać bezdzietnymi, z obawy o mutacje często występujące u ich dzieci. Jednak czego się nie robi dla pieniędzy i przygody.
O czym opowiada "Piknik na skraju drogi"? Prawdę mówiąc trochę o życiu stalkerów, trochę o badaniach prowadzonych nad technologią kosmitów i trochę o instytucjach rzadowych chcących to wszystko znormalizować. Jest więc o wszystkim i o niczym. Ot taki luźny zbiór pomysłów i świecie, który został odwiedzony przez obcych. Spoiwem łączącym to wszystko jest postać Reda. Nie wypada on jednak bardzo przekonująco. Ot zwykły wyrobnik, który wykonuje niebezpieczny zawód. Na niewątpliwy plus należy jednak poczytać naukową dysputę kilku naukowców. Przedstawiają oni bowiem między innymi teorię, która tłumaczy tytuł książki, a dotyczy odwiedzin kosmitów, które drugi raz już się nie powtórzyły. Oprócz tego ciężko jest doszukać się czegoś powalającego lub odkrywczego. Na moja ocenę mógł też wpłynąć format audiobooka. Było to bowiem nagranie z lat siedemdziesiątych przeznaczone do odsłuchania przez osoby niewidome. Jakość była przerażająco słaba, a lektor wychodził chyba z założenia, że wszelka intonacja jest złem wcielonym, którego należy się wystrzegać z wszystkich sił. Bardzo się starałem odciać od tych niedogodności, lecz nie było to chyba możliwe.
Wrodzona ciekawość zaprowadziła mnie na "Piknik na skraju drogi", Jak wiadomo jednak, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. W tym przypadku aż tak źle nie było, lecz nie ma też sie nad czym zachwycać. Porównałbym to raczej do czyśćca. Książka przeciętna, nie wywołująca u mnie wiekszych emocji. Dowiedziałem się skąd się wzięli stalkerzy, ale równie dobrze mógłbym się obejść bez tej wiedzy, lub zostać uświadomiony przez kogoś innego.