logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Szymun-Wroczek
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-01-23 10:21
"Piter" Szymun Wroczek
Piter - Wroczek Szymun

Po przeczytaniu "Do światła" oraz "W ciemność" zapałałem szczególną sympatią do metra w Petersburgu, ponieważ tam właśnie toczy się akcja powyższych książek. Okazało się jednak, że to nie Diakow wymyślił ta lokację, lecz Szymun Wroczek. Naturalną koleją rzeczy wydawało mi się więc sięgnięcie po pozycję, w której po raz pierwszy opisano życie w petersburskim metrze.

 

"Piter" opowiada o najemniku, czy też jak on bardziej woli diggerze Iwanie. Poznajemy go na dzień przed wielkim świętem, otóż Wania się żeni. Postanawia więc sprezentować swojej wybrance serca Tanii prezent ślubny. A jaki prezent może dać digger(który wg autora jest tu synonimem stalkera)? Oczywiście chodzi o jakiś cenny drobiazg, po który trzeba się udać do zapomnianego przez ludzi, zasypanego tunelu, gdzie można spotkać zmutowane stwory. Ot dzień jak co dzień dla Iwana. Ale po powrocie okazuje się, że coś się zmieniło. Podczas jego snu na stację przedarła się grupa spiskowców i ukradłą największy skarb. Zniknął agregat diesla, który zapewniał ludziom elektryczność. Jeszcze parę rodzin akumulatory wytrzymają, a później witaj ciemności. Rośliny zwiędną, zwierzęta nie będą miały co jeść i też padną. Powoli nastąpi degeneracja i śmierć stacji. Dlatego też Iwan staje na czele oddziału, który ma za zadanie odzyskać skradziony agregat. Tania i ślub muszą poczekać, teraz ważniejsze jest wytropienie złodziei.

 

Podczas lektury miałem nieodparte wrażenie, że znam ten motyw. On na wojnie, gdzie groźniejsza jest zdrada niż nieprzyjaciele, a ona czeka cierpliwie w domu na jego powrót. Po głównej bitwie trudniejszy i dużo dłuższy okazuje się powrót na stację macierzystą, gdzie wiele się zmieniło od czasu jego wyjazdu. Czy wam też na myśl nasuwa się Odys? Wprawdzie zamiast morza mamy tu głównie tunele(chociaż statek też się pojawia) to reszta jest prawie identyczna. Nawet syreny się znajdą :)  Dzięki temu całość akcji była bardzo przewidywalna. Prawdę mówiąc nie musiałem czytać, żeby wiedzieć co się zaraz stanie. Zdrady, śmierć kamratów, pomoc osób trzecich... Wszystko widoczne jak na dłoni. A do tego arcywróg, którego pochodzenie nie do końca można naukowo wytłumaczyć. To już przechyliło szalę.

 

"Piter" jest dla mnie książką mocno przeciętną. Niestety nie zaoferowała mi wiele rozrywki ani nowych przeżyć. Bohaterowie nie przemówili do mnie szczególnie, no może oprócz drugoplanowego Uberfurhera, który był całkiem sympatycznym faszystą :) Doceniam tylko pomysł na różne frakcje żyjące w petersburskim metrze, które stały się podstawą do powieści Diakowa. Reszta była jak tunele metra: długie, szare i bez wyrazu. Polecam tylko maniakom uniwersum

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-08-15 13:15
znalezione w otchłaniach bloga vol.3, czyli "Piter" Szymuna Wroczka
Metro 2033: Piter - Szymun Wroczek
Tytuł: Piter
Autor: Szymun Wroczek
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 600
Moja ocena: 5/6

 

 

Kilka lat temu świat usłyszał o Metrze 2033 i niemal natychmiast dzieło Glukhowsky’ego zapisane zostało do kanonu literatury postapokaliptycznej. Wielu z was czytało Metro albo przynajmniej o nim słyszało. Na fali popularności przygód młodego Artema powstał projekt „Uniwersum Metro 2033”, w którym Dymitr Glukhowky przekazał schedę innym pisarzom osadzającym akcję swoich dzieł w podobnych do Metra realiach. Pierwszą książką wydaną w ramach „Uniwersum” jest Piter napisany przez Szymuna Wroczka.

 

W książce Wroczka występuje dwóch głównych bohaterów: pierwszym jest tytułowy Piter, czyli zniszczone wojną atomową ruiny Sankt Petersburga oraz tunele i stacje petersburskiego metra. To właśnie w metrze dzieje się lwia część książki, a świat na powierzchni jest raczej dodatkową lokacją, ukazującą czytelnikowi ogrom zniszczenia. Jednak nie tylko fakt umiejscowienia akcji w podziemiach czyni z Pitera ważnego bohatera. Tunele rządzą się swoimi prawami, niejednokrotnie odbiorcy może wydawać się, że są one czymś więcej niż tylko przymusową siedzibą ocalałej garstki ludzkości. Przez niedługi okres, jaki upłynął od atomowego ataku na Petersburg zdążyły one obrosnąć legendą, a ludzie w nich żyjących stworzyli nowe bóstwo – Pana Tuneli, do którego wznoszą modły poprzez zawieszanie kolorowych tasiemek na pobudzającej wyobraźnię plątaninie rur. Nawet budowniczowie metra urośli do rangi herosów, podobnie jak pierwsi diggerzy, czyli przedstawiciele elitarnej frakcji, niezbędnej dla funkcjonowania populacji podziemnego miasta. Dowódcą jednego z oddziałów diggerów jest nasz główny „ludzki” bohater, urodzony jeszcze przed wojną, Iwan Mierkułow.

 

Iwana poznajemy podczas samotnego rekonesansu po opuszczonej Primorskiej – najbardziej peryferyjnej stacji petersburskiego metra. Po powrocie do Wasilieostrowskiej (jego stacji macierzystej, nazywanej przez mieszkańców Waśką) i krótkiej drzemce Wan powinien przygotowywać się do swojego ślubu, jednak pewne wydarzenie niszczy pozorny spokój jego podziemnego domu: ktoś kradnie generator będący sercem stacji. Bez agregatu prądotwórczego mieszkańcy Waśki skazani będą na powolną śmierć: prąd oznacza światło, światło jest niezbędne do uprawy roślin, a z kolei rośliny są nieodłącznym i niezmiernie ważnym elementem ludzkiej diety. Wszystko wskazuje na to, że dieslowski generator został ukradziony przez Chodników – mieszkańców jednej z niezbyt odległych stacji. Iwan wraz ze swoimi towarzyszami diggerami wyrusza na poszukiwanie zguby. Misja ta stanie się początkiem wielkiej przygody, pełnej intryg, poszukiwania własnych korzeni, a także chwil, w których Iwan będzie musiał poważnie zastanowić się nad tym, kto tak naprawdę jest warty zaufania oraz nad tym, na ile znany mu świat jest takim, jakim się wydaje. Podczas akcji ratowniczej Wania spotka wielu interesujących i różnorodnych ludzi, zmierzy się z mniej lub bardziej humanoidalnymi wrogami oraz dowie się, jak wiele znaczeń ma pojęcie „człowieczeństwo”.

 

Ktoś mógłby pomyśleć, że 600 stron to nieco za dużo na opisanie perypetii młodego łowcy przygód, zwłaszcza gdy wydarzenia te mają przeważnie miejsce w zamkniętych i klaustrofobicznych tunelach metra (i to metra niepomiernie mniejszego niż moskiewskie…). Jeśli tak myślicie, to wiedzcie, że jesteście w błędzie! W książce Wroczka ani czytelnik, ani bohaterowie nie mają chwili wytchnienia. W każdym rozdziale dzieje się wiele, niejednokrotnie mamy do czynienia z całkowicie zaskakującymi zwrotami akcji, zmuszającymi nas do uważnego śledzenia tekstu. Wroczek umiejętnie wplata w akcję opisy codziennego życia mieszkańców poszczególnych stacji, tłumaczy dlaczego poszczególne osady charakteryzują się konkretnymi specjalizacjami, a także bardzo zgrabnie kreśli kolejnych towarzyszy Iwana.

 

Każdy z bohaterów drugoplanowych przedstawia odmienny typ osobowości i choć autor Pitera nie wystrzegł się pewnej schematyczności (jak chociażby: charyzmatyczny generał wyznający zasadę „cel uświęca środki”, uczony znający tajemnice i legendy metra czy też ambitny, ale nieco gapowaty młody digger), to ta swoista naiwność nie jest czymś specjalnie rażącym. Można nawet ze spokojem stwierdzić, że prosta i przejrzysta budowa postaci jest celowa i tylko pozornie spłyca całą książkę, gdyż zabieg ten ma na celu przede wszystkim ukazanie podstawowych wartości, jakie powinny łączyć ludzi skazanych na walkę z wrogim, postapokaliptycznym światem. Doskonałą przeciwwagą dla nieskomplikowanych postaci są dość częste opisy Iwanowych snów i wspomnień. Dodaje to całej historii elementu nierealności i sprawia, że są momenty, w których wątpimy w prawdziwość przedstawianych nam wydarzeń. Tak samo jak akcja czasami bywa prosta i szybka, a chwilami skłaniająca do refleksji, tak postać głównego bohatera ma w sobie coś dwoistego. Z jednej strony jest on zwykłym zabijaką, z gatunku tych, co najpierw wymierzają ciosy a dopiero późnej przejmują się konsekwencjami swoich poczynań, a z drugiej strony jest obdarzony niesamowitą intuicją, poszukuje swojego miejsca w radioaktywnym i wrogim ludziom świecie i marzy o prawdziwym, spokojnym domu. Iwan jest typowym przedstawicielem twardego i elastycznego człowieka, dla którego przeciwności losu są przede wszystkim motywacją do dalszego działania.

 

W dziele Szymuna Wroczka raziła mnie tylko jedna sprawa: fabuła jest całkowicie zdominowana przez mężczyzn. Kobiety pojawiają się gdzieś w tle: rodzą i wychowują dzieci, zajmują się hodowlą zwierząt i uprawą roślin, czasem zawrócą w głowie Iwanowi lub któremuś z jego kompanów. Nawet Tani, wybrance głównego bohatera, poświęcone zostało niewiele uwagi – autor tylko raz przedstawia nam jej spojrzenie na sytuację stacji, metra i miasta oraz na to, gdzie w tym wszystkim jest miejsce na kobiety i uczucia. W trakcie lektury często spotkamy się z opisami kwestii technologicznych, które dla szarego czytelnika stawiającego pierwsze kroki w tym podgatunku mogą się wydać zbędne lub zbyt rozbudowane, ale motywy te są przecież charakterystyczne dla Post-Apo. W końcu po to czytamy książki o ludziach, którzy przeżyli zagładę znanego nam świata, by dowiedzieć się, w jaki sposób udało się im przetrwać i zastanowić się nad tym, czy i jak sami poradzilibyśmy sobie w tak ekstremalnej sytuacji.

 

Na kilka słów zasługuje samo wydanie Pitera. Okładka, utrzymana w mrocznej konwencji doskonale pasuje do treści. Niestety po macoszemu potraktowano mapkę metra: po pierwsze znajduje się ona na okładce, przez co jest ona dość malutka, a po drugie nie postarano się o to, by do istniejącej mapki dołączyć jakąkolwiek legendę. I choć sam plan petersburskiego metra jest nieskomplikowany, to w żaden sposób nie byłam w stanie domyślić się znaczenia poszczególnych ideogramów. Pomijając tą drobną niedogodność, książka prezentuje się świetnie na półce, a czytanie jej jest czystą przyjemnością.

 

Piter jest godnym przedstawicielem literatury postapokaliptycznej. Co więcej – ze spokojem można go przeczytać nie znając całego „Uniwersum…”, gdyż z tego co mi wiadomo, na poziomie fabuły nie sposób dopatrzeć się powiązań z dziełem Głukhowsky’ego poza tym najbardziej oczywistym. Być może czytelnik nastawiony na bardziej uduchowione dzieła nie będzie potrafił wczuć się w klimat powieści, za to każdy, kto lubuje się w wartkiej akcji i mrocznych klimatach, znajdzie w tej książce coś dla siebie. Dla mnie wędrówka po petersburskim metrze była niezapomnianą przygodą utwierdzającą mnie w przekonaniu, że Rosjanie tworzą kawał dobrej fantastyki.
Source: adanbareth.blogspot.com/2011/12/piter-szymun-wroczek.html
More posts
Your Dashboard view:
Need help?