logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: postapo
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
photo 2020-06-11 10:26
Mamutowiec olbrzymi Generał Sherman (Park Narodowy Sekwoi, Stany Zjedn. Am.)
Gwiazdozbiór psa - Peter Heller,Olga Siara

"Wiał od zachodu z gór i powinien być zimny i nieść mroźny zapach śniegu, ale był ciepły i pachniał ziemią i cedrem z niższych zboczy, i świerkiem z wyższych. Jak skała wyłaniająca się z lodu. Porostami i mchem. Tak mi się wydawało. Pachniał wiosną.

 

W połowie kwietnia za wcześnie na prawdziwą odwilż, ale podział na pory roku należał raczej do przeszłości. Tej zimy mieliśmy w górach śnieg, ale przez dwa poprzednie lata szczyty były suche, prawie nagie. To przerażało mnie bardziej niż ataki czy choroba."

Peter Heller "Gwiazdozbiór Psa"


Like Reblog Comment
text 2015-06-12 09:49
Uważasz, że Tobie uda się przeżyć apokalipsę? Sprawdź!

Przy okazji premiery powieści Piotra Patykiewicza – zimowego postapo pt. Dopóki nie zgasną gwiazdy –  Wydawnictwo SQN we współpracy z Tomaszem Kreczmarem przygotowało niespodziankę. Chodzi o grę paragrafową zatytułowaną Dopóki świecą gwiazdy. Można ją znaleźć na stronie www.patykiewicz.com.

 

 

Tomek Kreczmar roztacza w niej swoją wizję Upadku, czyli zdarzenia, które miało miejsce kilkaset lat przed akcją książki i zupełnie odmieniło znany świat. Wydawnictwo SQN zachęca do przejścia gry – na jednego szczęśliwca czeka atrakcyjna nagroda w postaci klimatycznego noża wykonanego przez Konrada Radziszewskiego z Time Vehicle. W konkursie można wziąć udział do 1 lipca.

 

Wciel się w Antka, młodego chłopaka z dużego miasta, którego największym zainteresowaniem są gry komputerowe. Spójrz jego oczami na nagły koniec świata. Postaw się w jego sytuacji, odkrywaj tajemnicę Upadku i dokonuj niezwykle trudnych wyborów. Każda pomyłka może kosztować Cię życie. Walcz, przetrwaj apokalipsę. Dołącz do nielicznego grona ocalałych!

 

Pamiętaj, że wydarzenia z gry paragrafowej mają miejsce na długo przed wydarzeniami z powieści – świat właśnie stanął w obliczu globalnego kataklizmu, panuje chaos, na próżno szukać spokoju i wytchnienia. Wizja Tomasza Kreczmara jest mniej mroźna i melancholijna niż ta z powieści „Dopóki nie zgasną gwiazdy”, autor postawił na żywiołową akcję. Jednakże treść i rozwiązania zawarte w grze były konsultowane z Piotrem Patykiewiczem.

 

UWAGA! W grze można natrafić na wulgaryzmy i przemoc.

 

Zapraszamy zatem do wzięcia udziału w przygodzie. Jeśli uda Ci się przeżyć pierwsze dni Upadku, być może spotka Cię dodatkowo fantastyczna nagroda.

 

Na jednego szczęśliwca czeka bowiem niepowtarzalny nóż postapo wykonany w kuźni Time Vehicle! Zapraszamy zatem do wzięcia udziału w przygodzie. Jeśli uda Ci się przeżyć pierwsze dni Upadku, być może spotka Cię dodatkowo fantastyczna nagroda.

 

Konkurs trwa do 1 lipca. Po tym czasie nadal będzie można bawić się grą „Dopóki świecą gwiazdy”, ale już bez możliwości wygrania atrakcyjnej nagrody.

 

Krótkie wyjaśnienie dla osób nie zaznajomionych z terminem gra paragrafowa:

 

Rozgrywka polega na czytaniu kolejnych partii tekstu i podejmowaniu decyzji, którą z zaoferowanych przez autora dróg pragniesz podążyć. W zależności od Twoich wyborów gra przeniesie Cię do odpowiedniego paragrafu. Cały tekst podzielono na kilkadziesiąt fragmentów – to właśnie tak zwane paragrafy. Na końcu każdego (no, prawie każdego) znajdują się odnośniki do kolejnych. Podejmując decyzję, którą drogą fabularnego rozwoju pragniesz podążyć, staniesz się współautorem opowieści. A Twoje wybory mają wpływ na akcję i losy bohatera!

 

>>> ZAGRAJ JUŻ TERAZ <<<

 

O powieści Piotra Patykiewicza "Dopóki nie zgasną gwiazdy" pisaliśmy już tutaj:

http://wsqn.booklikes.com/post/1175965/w-tym-roku-lata-nie-bedzie

 

Like Reblog Comment
text 2015-05-29 07:29
W tym roku lata nie będzie

… ponieważ 3 czerwca do sprzedaży trafi najmroźniejsza książka postapo – „Dopóki nie zgasną gwiazdy”. 

 

Piotr Patykiewicz przenosi nas do targanej zimnymi wiatrami i spowitej w śniegu rzeczywistości, w której beznadzieja wręcz przytłacza. A skąd pomysł na książkę? Dość przewrotnie odpowiada sam autor: ”Zawsze musi być jakiś początek. Wyobraziłem sobie zapach smażonych na patelni szczurzych osesków, dodałem szczyptę eschatologii – i już”.

grafika_koncepcyjna_ver1_ŠRafal-Szlapa

„Dopóki nie zgasną gwiazdy” to historia ludzi, którzy znaleźli się na rozdrożu, pomiędzy zagładą starego świata i narodzinami nowego. Upadła cywilizacja techniczna i dawne struktury społeczne, chrześcijaństwo nasiąkło dziwacznymi przesądami, zmienił się klimat. Ci, którzy ocaleli z katastrofy, musieli schronić się w górach – niziny należą do wroga, z którym nie da się walczyć. Gdzie szukać oparcia? W okruchach dawnej wiedzy, które tak trudno zebrać i zrozumieć? W radykalnych sektach, które próbują oswoić to, co niewytłumaczalne? W marzeniu o jakiejś mitycznej, dalekiej Ziemi Obiecanej, do której nikt jeszcze nie dotarł – a w każdym razie nikt stamtąd nie powrócił? A może po prostu nie myśleć o tym wszystkim, troszczyć się tylko o dach nad głową, opał i kawałek mięsa? Przystosować się i trwać?

 

Najnowsza książka Patykiewicza zaczyna się niepozornie, żeby ze strony na stronę wciągać coraz bardziej. Czy to już postapokalipsa, czy jeszcze quasi-słowiańskie fantasy? Czy to powieść young adults – z wiarygodnym nastoletnim bohaterem i motywem inicjacyjnym – czy raczej rasowa science fiction, z nieoczywistymi mechanizmami świata, które trzeba rekonstruować samemu w trakcie lektury? Dopóki nie zgasną gwiazdy w obu tych perspektywach prezentuje się co najmniej intrygująco.

Michał Cetnarowski, „Nowa Fantastyka”

 

Przetrwaliśmy… Na jak długo?

 

ilustracja z książki

Kiedyś przecież nadejdzie koniec świata, pogasną gwiazdy i wszystko dobiegnie kresu, nawet życie ich nieznanego ojca. Nastanie nowe niebo i nowa ziemia, ale dla nich nie będzie tam już miejsca. Pozostaną w zimnej ciemności, osierocone na wieczność.

 

Po Upadku nic nie wygląda tak jak wcześniej. Lód i śnieg pochłonęły cały świat. Po ziemi stąpają wygłodniałe bestie, niebem nie rządzą już ptaki. Miasta stoją niemalże puste – zapuszczają się tam jedynie złomiarze, w poszukiwaniu cennych artefaktów. Śnieżne pustkowia i dzikie ostępy leśne przemierzają grupy myśliwych, desperacko walczących o pożywienie. Pozostali przy życiu ludzie przenieśli się wysoko w góry, gdzie trzymają się ułudy bezpieczeństwa. Doskonale wiedzą, że biada tym, których dopadną światła na przełęczy. Dla większości lepsza jest śmierć…

 

W takiej rzeczywistości przyszło żyć Kacprowi. Chłopak nawet nie przypuszcza, jakie piekło zgotował mu los. Pogoń za ambicją oraz poczucie obowiązku wobec bliskich każą mu opuścić znaną okolicę. Rozpoczyna swoją podróż. A światła czekają na nieostrożnych wędrowców…

 

Wejdź do świata, w którym przetrwają tylko najsilniejsi, każda książka jest na wagę złota, a dawne siedziby ludzkie skrywają największe sekrety. Do świata, który nie wybacza najmniejszego błędu.

 

Znakomita powieść przygodowa osadzona w oryginalnym postapokaliptycznym świecie. U Patykiewicza czuć ducha klasyki gatunku, ale autor nie korzysta z utartych schematów, lecz kreuje własną rzeczywistość, której tajemnice odkrywamy wraz z bohaterem. I jak on do końca nie jesteśmy pewni, komu wierzyć.

Paweł Majka, autor powieści Dzielnica obiecana

 

Parafrazując Nikosa Kazantzakisa i jego „piękną katastrofę”, można śmiało powiedzieć, że Patykiewicz stworzył piękną apokalipsę. Mroczną, przejmującą, wypełnioną mistycyzmem, a jednocześnie niesłychanie liryczną i mądrą. Zdecydowanie jedna z najciekawszych i najdojrzalszych wizji fantastycznych ostatnich lat.

Mateusz Uciński, Gazeta.pl

 

***

 

Informacja o autorze:

Piotr Patykiewicz – absolwent politologii, człowiek wielu profesji: pracował między innymi jako dziennikarz, ochroniarz, parkingowy, agent ubezpieczeniowy i bukinista. Debiutował opowiadaniem „Czorty” (1996), publikował w „Fenixie”, „Nowej Fantastyce” i „Science Fiction, Fantasy i Horror”. „Dopóki nie zgasną gwiazdy” to jego szósta powieść i pierwsza, która ukazała się nakładem Wydawnictwa SQN.

 

Zachęcamy do śledzenia profilu FB książki: https://www.facebook.com/DopokiNieZgasnaGwiazdy

 

okładka "Dopóki nie zgasną gwiazdy"

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-08-15 13:15
znalezione w otchłaniach bloga vol.3, czyli "Piter" Szymuna Wroczka
Metro 2033: Piter - Szymun Wroczek
Tytuł: Piter
Autor: Szymun Wroczek
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 600
Moja ocena: 5/6

 

 

Kilka lat temu świat usłyszał o Metrze 2033 i niemal natychmiast dzieło Glukhowsky’ego zapisane zostało do kanonu literatury postapokaliptycznej. Wielu z was czytało Metro albo przynajmniej o nim słyszało. Na fali popularności przygód młodego Artema powstał projekt „Uniwersum Metro 2033”, w którym Dymitr Glukhowky przekazał schedę innym pisarzom osadzającym akcję swoich dzieł w podobnych do Metra realiach. Pierwszą książką wydaną w ramach „Uniwersum” jest Piter napisany przez Szymuna Wroczka.

 

W książce Wroczka występuje dwóch głównych bohaterów: pierwszym jest tytułowy Piter, czyli zniszczone wojną atomową ruiny Sankt Petersburga oraz tunele i stacje petersburskiego metra. To właśnie w metrze dzieje się lwia część książki, a świat na powierzchni jest raczej dodatkową lokacją, ukazującą czytelnikowi ogrom zniszczenia. Jednak nie tylko fakt umiejscowienia akcji w podziemiach czyni z Pitera ważnego bohatera. Tunele rządzą się swoimi prawami, niejednokrotnie odbiorcy może wydawać się, że są one czymś więcej niż tylko przymusową siedzibą ocalałej garstki ludzkości. Przez niedługi okres, jaki upłynął od atomowego ataku na Petersburg zdążyły one obrosnąć legendą, a ludzie w nich żyjących stworzyli nowe bóstwo – Pana Tuneli, do którego wznoszą modły poprzez zawieszanie kolorowych tasiemek na pobudzającej wyobraźnię plątaninie rur. Nawet budowniczowie metra urośli do rangi herosów, podobnie jak pierwsi diggerzy, czyli przedstawiciele elitarnej frakcji, niezbędnej dla funkcjonowania populacji podziemnego miasta. Dowódcą jednego z oddziałów diggerów jest nasz główny „ludzki” bohater, urodzony jeszcze przed wojną, Iwan Mierkułow.

 

Iwana poznajemy podczas samotnego rekonesansu po opuszczonej Primorskiej – najbardziej peryferyjnej stacji petersburskiego metra. Po powrocie do Wasilieostrowskiej (jego stacji macierzystej, nazywanej przez mieszkańców Waśką) i krótkiej drzemce Wan powinien przygotowywać się do swojego ślubu, jednak pewne wydarzenie niszczy pozorny spokój jego podziemnego domu: ktoś kradnie generator będący sercem stacji. Bez agregatu prądotwórczego mieszkańcy Waśki skazani będą na powolną śmierć: prąd oznacza światło, światło jest niezbędne do uprawy roślin, a z kolei rośliny są nieodłącznym i niezmiernie ważnym elementem ludzkiej diety. Wszystko wskazuje na to, że dieslowski generator został ukradziony przez Chodników – mieszkańców jednej z niezbyt odległych stacji. Iwan wraz ze swoimi towarzyszami diggerami wyrusza na poszukiwanie zguby. Misja ta stanie się początkiem wielkiej przygody, pełnej intryg, poszukiwania własnych korzeni, a także chwil, w których Iwan będzie musiał poważnie zastanowić się nad tym, kto tak naprawdę jest warty zaufania oraz nad tym, na ile znany mu świat jest takim, jakim się wydaje. Podczas akcji ratowniczej Wania spotka wielu interesujących i różnorodnych ludzi, zmierzy się z mniej lub bardziej humanoidalnymi wrogami oraz dowie się, jak wiele znaczeń ma pojęcie „człowieczeństwo”.

 

Ktoś mógłby pomyśleć, że 600 stron to nieco za dużo na opisanie perypetii młodego łowcy przygód, zwłaszcza gdy wydarzenia te mają przeważnie miejsce w zamkniętych i klaustrofobicznych tunelach metra (i to metra niepomiernie mniejszego niż moskiewskie…). Jeśli tak myślicie, to wiedzcie, że jesteście w błędzie! W książce Wroczka ani czytelnik, ani bohaterowie nie mają chwili wytchnienia. W każdym rozdziale dzieje się wiele, niejednokrotnie mamy do czynienia z całkowicie zaskakującymi zwrotami akcji, zmuszającymi nas do uważnego śledzenia tekstu. Wroczek umiejętnie wplata w akcję opisy codziennego życia mieszkańców poszczególnych stacji, tłumaczy dlaczego poszczególne osady charakteryzują się konkretnymi specjalizacjami, a także bardzo zgrabnie kreśli kolejnych towarzyszy Iwana.

 

Każdy z bohaterów drugoplanowych przedstawia odmienny typ osobowości i choć autor Pitera nie wystrzegł się pewnej schematyczności (jak chociażby: charyzmatyczny generał wyznający zasadę „cel uświęca środki”, uczony znający tajemnice i legendy metra czy też ambitny, ale nieco gapowaty młody digger), to ta swoista naiwność nie jest czymś specjalnie rażącym. Można nawet ze spokojem stwierdzić, że prosta i przejrzysta budowa postaci jest celowa i tylko pozornie spłyca całą książkę, gdyż zabieg ten ma na celu przede wszystkim ukazanie podstawowych wartości, jakie powinny łączyć ludzi skazanych na walkę z wrogim, postapokaliptycznym światem. Doskonałą przeciwwagą dla nieskomplikowanych postaci są dość częste opisy Iwanowych snów i wspomnień. Dodaje to całej historii elementu nierealności i sprawia, że są momenty, w których wątpimy w prawdziwość przedstawianych nam wydarzeń. Tak samo jak akcja czasami bywa prosta i szybka, a chwilami skłaniająca do refleksji, tak postać głównego bohatera ma w sobie coś dwoistego. Z jednej strony jest on zwykłym zabijaką, z gatunku tych, co najpierw wymierzają ciosy a dopiero późnej przejmują się konsekwencjami swoich poczynań, a z drugiej strony jest obdarzony niesamowitą intuicją, poszukuje swojego miejsca w radioaktywnym i wrogim ludziom świecie i marzy o prawdziwym, spokojnym domu. Iwan jest typowym przedstawicielem twardego i elastycznego człowieka, dla którego przeciwności losu są przede wszystkim motywacją do dalszego działania.

 

W dziele Szymuna Wroczka raziła mnie tylko jedna sprawa: fabuła jest całkowicie zdominowana przez mężczyzn. Kobiety pojawiają się gdzieś w tle: rodzą i wychowują dzieci, zajmują się hodowlą zwierząt i uprawą roślin, czasem zawrócą w głowie Iwanowi lub któremuś z jego kompanów. Nawet Tani, wybrance głównego bohatera, poświęcone zostało niewiele uwagi – autor tylko raz przedstawia nam jej spojrzenie na sytuację stacji, metra i miasta oraz na to, gdzie w tym wszystkim jest miejsce na kobiety i uczucia. W trakcie lektury często spotkamy się z opisami kwestii technologicznych, które dla szarego czytelnika stawiającego pierwsze kroki w tym podgatunku mogą się wydać zbędne lub zbyt rozbudowane, ale motywy te są przecież charakterystyczne dla Post-Apo. W końcu po to czytamy książki o ludziach, którzy przeżyli zagładę znanego nam świata, by dowiedzieć się, w jaki sposób udało się im przetrwać i zastanowić się nad tym, czy i jak sami poradzilibyśmy sobie w tak ekstremalnej sytuacji.

 

Na kilka słów zasługuje samo wydanie Pitera. Okładka, utrzymana w mrocznej konwencji doskonale pasuje do treści. Niestety po macoszemu potraktowano mapkę metra: po pierwsze znajduje się ona na okładce, przez co jest ona dość malutka, a po drugie nie postarano się o to, by do istniejącej mapki dołączyć jakąkolwiek legendę. I choć sam plan petersburskiego metra jest nieskomplikowany, to w żaden sposób nie byłam w stanie domyślić się znaczenia poszczególnych ideogramów. Pomijając tą drobną niedogodność, książka prezentuje się świetnie na półce, a czytanie jej jest czystą przyjemnością.

 

Piter jest godnym przedstawicielem literatury postapokaliptycznej. Co więcej – ze spokojem można go przeczytać nie znając całego „Uniwersum…”, gdyż z tego co mi wiadomo, na poziomie fabuły nie sposób dopatrzeć się powiązań z dziełem Głukhowsky’ego poza tym najbardziej oczywistym. Być może czytelnik nastawiony na bardziej uduchowione dzieła nie będzie potrafił wczuć się w klimat powieści, za to każdy, kto lubuje się w wartkiej akcji i mrocznych klimatach, znajdzie w tej książce coś dla siebie. Dla mnie wędrówka po petersburskim metrze była niezapomnianą przygodą utwierdzającą mnie w przekonaniu, że Rosjanie tworzą kawał dobrej fantastyki.
Source: adanbareth.blogspot.com/2011/12/piter-szymun-wroczek.html
Like Reblog Comment
review 2013-08-02 09:14
Dla ludzkości już nie ma nadziei

Dmitrij Głuchowski otworzył puszkę Pandory. Stworzył mroczny i duszny postapokaliptyczny świat, a potem wpuścił do niego innych pisarzy. Metro 2033 Głuchowskiego połknęłam w jeden dzień podróży z Białorusi - czytać zaczęłam jeszcze w mińskim  (nomen omen) metrze, skończyłam w pociągu z widokiem na polskie lato za oknem. 

 

Świat Metro 2033 budzi grozę i pociąga jednocześnie. Dlatego po powrocie postanowiłam sięgnąć po więcej, a najlepsze recenzje wśród książek z całej serii (poza pierwowzorem, ofkors) miał Piter.

 

Tak mówią w Rosji na Petersburg. Peterburskie metro nie jest aż tak rozbudowane, poza tym, zbudowane na podmokłych terenach grozi zatopieniem. Jednak podobnie jak w Moskwie, o metrze krążą różne legendy. Podobnie jak w Moskwie, w dniu Katastrofy ludzie schronili się na stacjach metro i już więcej nie dane było im wyjść na powierzchnię ziemi. 

 

Wyjątek stanowią diggerzy, w innych książkach zwani stalkerami. Rewolwerowcy dzikiego podziemnego świata, kierujący się swoim kodeksem. Jak mawia główny bohater, Wania: diggerzy zawsze są jedną nogą po drugiej stronie życia

 

Powieść Wroczka jest bardzo nierówna. Akcja toczy się wartko, jednak wiele wątków zostało potraktowane po macoszemu. Niektóre postaci i miejsca pojawiają się i znikają, co jest dość irytujące.

 

Świat widziany oczami autora jest równie niebezpieczny i niepokojący, co Metro 2033 Głuchowskiego. Obok zmutowanych stworów i roślin, pojawiają się też istoty jakby paranormalne, przekraczające rozumne pojmowanie człowieka. Są tu też swoje tajemnice i intrygi. Sama fabuła wydała mi się w wielu miejscach zbyt infantylna. Ale znowuż - podobnie jak u Głuchowskiego - fabuła jest tylko pretekstem do zarysowania spraw wyższej wagi. Niezależnie od zaawansowania postępu technologicznego, człowiek człowiekowi pozostaje wilkiem. Władza zawsze budzi największe emocje, a więzy krwi są najsilniejsze. Pytaniem otwartym pozostaje to, czy człowiek jest ewolucyjnie doskonałą istotą i może  przetrwać nawet Katastrofę? Czy jednak są to ostatnie podrygi, a na jego miejsce przyjdą istoty nowe, zrodzone z ciała i promieniowania nuklearnego? Do kogo należy świat, gdy człowiek jak ślepy kret kryje się w podziemiach?

 

Podsumowując. Warto dotrwać do końca, choć miejscami może być trudno. Ostatnie kilkadziesiąt stron zmusza do myślenia i głęboko zapada w pamięć. Warto też sięgnąć po oryginał, jak ktoś potrafi czytać po rosyjsku - autor prezentuje cały wachlarz fajnych powiedzonek i anegdot.

 

Fragment powieści można poczytać sobie TUUUU.

More posts
Your Dashboard view:
Need help?