logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Teodor-Szacki
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-02-12 08:43
Zygmunt Miłoszewski - "Gniew"
Gniew - Zygmunt Miłoszewski

Trzecia i ostatnia część cyklu o prokuratorze Szackim to niestety najsłabsza historia ze wszystkich zaprezentowanych. Choć temat, jaki tym razem autor wziął na warsztat jest zdecydowanie bardziej emocjonujący od poprzednich, dotyczy nas wszystkich, i szczególnie w tym kraju warto o nim mówić, to niestety Zygmuntowi Miłoszewskiemu udało się ten temat zmarnować, a po ukończeniu lektury nie zostaje w czytelniku zupełnie nic, żadna emocja, żadna refleksja dotycząca przemocy w rodzinie. 

 

Całą winę za zaistniały stan rzeczy ponosi konstrukcja historii, która lekceważy osiągnięcia "Uwikłania" i "Ziarna prawdy". Dla mnie osiągnięciem największym tych pozycji była swego rodzaju polskość, czyli pokazanie tego kraju takim, jakim jest, ale naprawdę obiektywnie, bez gniewnych docinków, bez wymądrzania się; autor nie sugerował między wierszami, że jest mądrzejszy i wie co powinniśmy zrobić by nasz kraj przestał być miejscem często bardzo podłym. 

 

Ale "Gniew" odrzuca ten dorobek, oddając nam historię bardzo "amerykańską". Początkowo nic nie zapowiada katastrofy, a lektura jest oczywiście bardzo dobra. Jednak to, co zobaczyłem na końcu... to nie jest tak, że końcówka mi się nie podobała, że po prostu była jak dla mnie słaba. I nie mam nawet na myśli ostatniej sceny, zresztą równie mało satysfakcjonującej, ale w ogóle to, co dzieje się po dwóch trzecich lektury. To nie jest polskość, to nie jest realizm, to nie jest ten świat, jaki oglądaliśmy w dwóch poprzednich tomach. Mamy tu za to pomieszanie z poplątaniem, zagubienie czytelnika, momenty, gdzie rozwiązania pojawiają się znikąd, nagle, jak królik w ręku iluzjonisty. Ogólne wrażenie jest takie, jakby powieść powstawała szybko, za szybko, byle tylko zamknąć temat Szackiego, byle mieć z głowy postać, co do której autor nie ukrywał, że go nuży i że pragnie z nią skończyć.  

 

Równie smutna okazuje się w odbiorze całość lektury. Tu chodzi o przemoc, tę domową, chce się wręcz powiedzieć: "rodzinną". Tę, której wedle wielu "autorytetów moralnych" u nas nie ma, a skoro nie ma, to wszelkie konwencje wydają się być zbędne... Byłem przekonany, że po lekturze każdy czytelnik się czegoś dowie, coś dostrzeże, być może zrozumie; że zostaniemy uświadomieni o koszmarze, jakim jest to przerażająco częste zjawisko. Ale nie, jest wprost przeciwnie, temat zostaje jedynie zasygnalizowany, a potem zmarnowany słabą konstrukcją wydarzeń,  i zupełnie przykryty kiepskimi, trudnymi do zrozumienia scenami. Sceny te kompletnie obdzierają "Gniew" z tematyki, robiąc z lektury amerykański thriller, taki tworzony gdzieś na kolanie, w którym zamierzeniem być może był gigantyczny fajerwerk odpalany na końcu, z którego jednak nic nie wyszło, poza zupełnym niewypałem. 

 

Jak widać z tego tekstu jestem mocno rozczarowany "Gniewem". Na początku powieść miewa swoje momenty, ale potem jest już tylko gorzej... Strasznie mi z tym źle, lubię tego pisarza, który wydaje się być dobrym, niegłupim człowiekiem, odważnie broniącym swoich przekonań (polecam "Drugie śniadanie mistrzów", stosunkowo często w programie gości). Ale sorry, jak mawiał mój Tata: żadnych kumpli. Ta książka jest słaba, i to słaba podwójnie, niszczy bowiem nie tylko Szackiego, ale i ważny temat, o którym przydałoby się głośno mówić. Szkoda, wielka szkoda, bo Polsce przydałby się "celebryta" głośno poruszający temat, który dla tak wielu nie istnieje, przydałoby się pokazać środkowy palec maniakom bredzącym coś o tradycji, roli kobiety i dziecka w rodzinie, cóż, nie tym razem. Pozostaje mieć nadzieję, że ktoś inny da radę. 

 

Gniew 
W.A.B. 2014 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-07-04 05:40
Zygmunt Miłoszewski - "Ziarno prawdy"
Ziarno prawdy - Zygmunt Miłoszewski

Po zakończeniu lektury “Uwikłania” jedno tylko można mieć w głowie: cóż też nasz pan prokurator zrobi? Jak się potoczy jego dziwne życie, niby poukładane, a jednak tak chętnie przez niego niszczone? I już pierwsze akapity “Ziarna prawdy” pokazują, że Teodor Szacki rzeczywiście zepsuł to, co tak łatwo było pozostawić sprawnym. Teraz mieszka i pracuje w Sandomierzu, a nie w swojej ukochanej stolicy, mieszka sam, jest jeszcze bardziej zgorzkniały i niezadowolony, na szczęście zdaje sobie sprawę, że sam jest sobie winien.

 

Książkę czyta się o wiele szybciej, niż tom poprzedni. Nie wynika to jednak z ciekawszego sposobu narracji czy też bardziej chwytliwego tematu. Jest prościej, bo prokuratora już doskonale znamy, wiemy więc, że prędzej czy później zacznie się dramat, plus spodziewamy się, że autor znowu poruszy jakiś ważny temat i potraktuje go bardzo dosadnie, konkretnie, bez politycznych upiększaczy.

 

Tym razem temat jest nawet poważniejszy, niż w “Uwikłaniu”. Rzecz bowiem dotyczy szeroko rozumianego polskiego antysemityzmu. Nie jest to jednak powieść, gdzie Żydzi przedstawieni są jako wieczne ofiary zawiści, zazdrości i nienawiści naszych rodaków. Zygmunt Miłoszewski dzięki swoim bohaterom i wykreowanej przez siebie sprawie opisuje zarówno Polaków złych, jak i dobrych, tak samo traktując Żydów. Jasno daje do zrozumienia, że nie można uogólniać, ponadto odważnie pisze o powodach wszelkiej zawiści. Bardzo mi się podoba, że ktoś wreszcie w literaturze popularnej napisał wyraźnie, że ludzie mogą być odważni i dzielni, ale i głupi oraz ograniczeni, a narodowość przychodzi dopiero potem. Nie ma w tej książce tradycyjnego pochylania się nad dzielnym narodem Polaków, którzy przez całą wojnę nic tylko ukrywali Żydów i im pomagali. Bo obok takich postaw byli także ci, którzy przywitali powracających z obozów dawnych sąsiadów widłami, nie chcąc im oddawać zagarniętego dobytku. I czas byłby już, by wreszcie przestać udawać i ten fakt uznać.

 

“Ziarno prawdy”, zupełnie tak, jak i “Uwikłanie” to kryminały napisane znacznie bardziej dla pokazania ciekawego tła, niż samych spraw wymagających ingerencji policji i prokuratury. Pod pozorem morderstw wskazane są tematy, które autora wyraźnie bolą. Jednocześnie Zygmunt Miłoszewski nie jest narratorem nachalnym, który na siłę wciska czytelnikowi swój punkt widzenia. Pisarz posługuje się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem, doskonale wiedząc, że świat nie jest czarno-biały, ale składa się z odcieni szarości. A gdy do tego tła dodamy coraz bardziej ciekawego bohatera, z jego przedziwnymi problemami, to otrzymujemy lekturę na bardzo wysokim poziomie, kryminały w najlepszym tego słowa znaczeniu. Podobno kolejna część przygód Szackiego będzie ostatnią, już żałuję, że przyjdzie mi się z nim rozstać.

 

Ziarno prawdy

W.A.B. 2011

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-06-30 12:34
Zygmunt Miłoszewski - "Uwikłanie"
Uwikłanie - Zygmunt Miłoszewski

Bohaterem “Uwikłania” jest warszawski prokurator Teodor Szacki, dzięki któremu wielu czytelników będzie mogło uświadomić sobie fakt, że nad śledztwem pracuje nie tylko zmęczony policjant. Także zmęczony prokurator, od którego zdania naprawdę wiele zależy. Rzecz dotyczy morderstwa dokonanego podczas terapii zajęciowej. Prawda, że interesujący pomysł? A dalej jest tylko lepiej.

 

Początkowo nic nie zapowiadało, że książka spodoba mi się aż tak bardzo. Wręcz przeciwnie, lektura co prawda nie była nużąca, jednak trudno byłoby mi ją nazwać lekką i przyjemną. Z czasem jednak zacząłem dostrzegać jak bardzo realna i prawdziwa jest ta powieść. Taka mocno polska, co doceni szczególnie czytelnik kryminałów zagranicznych, obojętnie czy zachodnich, czy może skandynawskich. Tu jest Polska, tu wszystko stoi na głowie, układy rządzą światem, stanowiska kierownicze obsadzone są przez ludzi tępych, ale niezłych w podlizywaniu się, a jasnowidz może zostać świadkiem podczas procesu karnego. Stąd też niemalże “mistyczny” rodzaj terapii, która doprowadziła do zgonu w ogóle mi nie przeszkadzał.

 

Tak gdzieś do połowy lektura jest dość spokojna. Mamy mnóstwo czasu na poznanie bohatera, jego rodziny i problemów, zarówno tych istniejących, jak i wyimaginowanych. Autorowi udało się skonstruować bardzo ciekawą postać, typowego Polaka z początku nowego tysiąclecia: niby wszystko ma, ale w sumie zawsze czegoś mu brakuje. A potem nagle, wręcz niespodziewanie pisarz atakuje. Szacki prowadzi kilka spraw, a pan Miłoszewski, jakby nagle zdenerwowany światem dookoła nas zmienia ton i mamy pokaz różnych dramatów, bardzo brutalnych historii, tragedii, o których już nawet w wiadomościach dziennikarze wolą nie mówić.

 

Pod koniec autor trochę odlatuje, wyraźnie dążąc ku teoriom spiskowym, najpewniej pragnąc czytelnikowi to i owo uświadomić. Na szczęście fabuła na tym nie traci, i choć ostatecznie finał nie jest może jakoś mocno zwalający z nóg, to jednak postać głównego bohatera zapada w pamięć, i po prostu nie miałem wyjścia, zaraz po zakończeniu lektury zajrzałem gdzie najtaniej można kupić kolejny tom pod tytułem “Ziarno prawdy”.

 

Uwikłanie

W.A.B. 2007

 

More posts
Your Dashboard view:
Need help?