logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Trylogia-Cienia
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-11-20 11:50
"Na krawędzi cienia" Brent Weeks
Na Krawędzi Cienia (Trylogia nocnego anioła, #2) - Brent Weeks,Małgorzata Strzelec

Pamiętacie Kylara Sterna z poprzedniej części? Tak to ten, który aby uciec z dzielnicy biedoty najął się u skrytobójcy na ucznia. Byłem pod sporym wrażeniem jego przygód, dlatego też nie zwlekając zbyt długo chwyciłem za drugi tom. Oto i moja opinia.

 

Kylar po śmierci swojego mistrza i zyskaniu niezwykłych mocy Anioła Nocy postanawia zerwać z dotychczasowym życiem i zacząć od nowa. Wraz z Elene i przybraną córką wyjeżdżają do innego miasta by tam podjąć pracę jako zielarz. Zamiast więc odbierać życie, będzie je ratował. Nie wszystko jednak idzie po ich myśli. W tym samym czasie w Cenarii, która została podbita przez Króla-Boga źle sie dzieje. Najeźdźcy wyzyskują ludność, a arystokraci albo są zmuszeni do poddaństwa, albo muszą uciekać i mieć na względzie śmierć w męczarniach. Co jednak najważniejsze, okazuje się, że Logan prawowity następca tronu jednak przeżył i tylko kwestią czasu będzie odnalezienie go przez tyrana i zabicie. W takiej sytuacji Kylar musi wybrać, czy wyrzec się dawnego życia, czy też wrócić na drogę cienia i ratować przyjaciela kosztem kobiety, którą kocha.

 

Poprzednia część wysoko postawiła poprzeczkę i nie było łatwo osiągnąć tamten poziom. Autor rozdzielił akcje na Kylara, który stara się ustatkować oraz rebeliantów w Cenarii. Sam główny bohater mówiąc szczerze do połowy książki troszkę mnie drażnił. Próba uszczęśliwiania swojej kobiety kosztem własnej natury nie była dobrym pomysłem. Ich relacje natomiast były zbytnio przesłodzone. Czasem było tak czule, że aż się robiło niedobrze. Na szczęście (dla mnie, nie głównego bohatera) przeszłość upomniała się o naszego Nocnego Anioła i wszystko trafił szlak. Może to brzmi okrutnie, ale dramaty dużo lepiej wychodza Weeksowi niż opis sielskiego życia. Pościgi, walki i intrytrygi to jest to, co napędza tą powiesć. I napędza całkiem dobrze.

 

Druga kwestia to magia. W pierwszym tomie była delikatnie zarysowana, teraz wyraźnie wychodzi przed szereg. Dowiadujemy sie o niej więcej, poznajemy różne szkoły i tradycje oraz oczywiście samych magów. Niezwykłe moce Kylara też nie naleza do rzeczy racjonalnych i jego stopniowe przesuwanie granicy swoich umiejętności potrafi zafascynować czytelnika. Nadal "sprawy magów" są nieco zakręcone i nie do końca zrozumiałe, ale kilka zagadek się wyjaśnia. Druga połowa powieści staje się wyraźnie mroczniejsza a to za sprawą magii Króla-Boga. Opisy Umorów to miód na moją wyobraźnie, oby tak dalej. Wyjątkowo bardziej byłem zainteresowany Loganem, który kilka miesięcy spędził w obskurnym lochu, niż Kylarem. Aby przeżyć wśród bezwzględych kryminalistó sam musiał się zezwierzęcić i przejąć ich zwyczaje. Powolny upadek moralności postaci, która wcześniej była krystalicznie czysta był bardzo interesujący. Czy udało mu się zachować na tyle człowieczeństwa, aby po uwolnieniu wrócić do społeczności? Sami sie przekonajcie. 

 

"Na krawędzi cienia" jest godną kontynuacja pierwszej części. Nie ma juz tego zaskoczenia i świeżości, ale skutecznie nadrabia to kwestią magii oraz postacia Logana. Z czystym sercem polecam i chwytam za ostatni tom trylogii

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-11-05 21:34
"Droga cienia" Brent Weeks
Droga Cienia (Trylogia nocnego anioła, #1) - Brent Weeks,Małgorzata Strzelec

Wygrałem w pewnym konkursie podobno niezłą książkę. Problem w tym, że był to trzeci tom trylogii. Aby więc rozpocząć lekturę "po bożemu" zaopatrzyłem się w dwie pierwsze części i rozpoczałem lekturę, czekając aż moje ostatnie zamówienie w księgarni zostanie zrealizowane. I muszę się wam przyznać, że chciałbym, aby ta przesyłka szła jak najdłużej, ponieważ wsiąkłem.

 

"Droga cienia" opowiada historię młodego chłopca Merkuriusza, który w żyje w slamsach w stolicy pewnego wyimaginowanego kraju. Jego codzienność to ciągła walka o przeżycie, jedzenie i zachowanie godności. Ma jednak dwójkę przyjaciół, dzięki którym ta egzystencja zachowuje jakiś sens. Mają plan na przyszłość jak uciec z tej społecznej kloaki, lecz wymaga on czasu i cierpliwości. Tego pierwszego zaczyna jednak brakować, gdy w Gildii do której należą coraz większą władzę zaczyna zdobywać okrutny i lubujący się w przemocy i zastraszaniu Szczur. Chcąc zdusić w zarodku wszelkie próby oporu upokarza i wykorzystuje przyjaciół Merkuriusza, nie zostawiając mu dużego pola do manewru. Aby wyrwać się spod władzy tyrana zgłasza się na ucznia do najbardziej znanego w mieście skrytobójcy Durzo Blint'a. Jednak by u niego terminować, najpierw musi okazać posłuszeństwo i wykonać pewne zadanie. Zadanie, które może być zbyt trudne dla dwunastolatka. Nie ma jednak czasu na zwłokę, ponieważ pętla wokół niego i jego przyjaciół zaciska się coraz bardziej.

 

Tak rozpoczyna się historia, która z każdą przerzuconą stroną wciąga coraz bardziej. Dlaczego? Wpływa na to kilka czynników. Tego, że Merkuriusz zostaje uczniem Blinta można się domyślić. Ale już sam proces edukacji i wdrażania się w przyszły zawód jest bardzo interesujący. Tajniki zawodu siepacza potrafią na długą chwilę przykuć naszą uwagę, tak samo jak relacja uczeń-nauczyciel.

Kolejna sprawa, to pozostałe postacie. Oprócz naszego głównego bohatera poznajemy też młodego lorda Logana, który przesycony rycerskimi cnotami zbyt wcześnie musi wziąć na siebie dużą odpowiedzialność, Mamę K, która jest burdelmamą największych domów rozkoszy w okolicy oraz powierniczką jednych z większych sekretów miasta, lorda Drake, który wziął Merkuriusza na wychowanie w swojej chrześcijańskiej rodzinie, lecz którego przeszłość nie była tak nieskazitelna niż by chciał oraz wędrownego maga, który podążając za proroctwem swego przyjaciela trafia na dwór Logana nie będąc pewnym jakie jest jego przeznaczenie. To tylko kilka przykładów, lecz możecie już zauważyć, że każda z tych postaci jest głęboka i odgrywa bardzo ważną rolę w fabule. Co więcej, jest jeszcze wiele postaci, które wspomniane na początku powieści pojawiają się późniejszym okresie. I to nie jako statyści, lecz pełnoprawne i ważne persony. Ten sposób wyławiania wcześniej juz znanych osób i budowania wokół nich fabuły przywodzi mi na myśl twórczość pana Martina. I powiem wam, że nie jest to jedyne podobieństwo, jakie znalazłem między tymi autorami.

Intrygi bowiem i rozbudowana fabuła, która stopniowo, lecz nieubłaganie się rozkręca są stanowczo w stylu "Gry o tron". Początkowo jeżeli nie jesteśmy uważnymi czytelnikami, może nam umknąć kilka wątków, lecz później nie ma szans aby się zgubić. Od połowy lektury książkę po prostu się pochłania.

 

Mógłbym wymieniać jeszcze kilka mocnych stron powieści Weeks'a, lecz może lepiej abyście sami sie przekonali jak jest dobra. Oczywiście znajdzie się trochę niedociągnięć jak pewne niejasności w fabule, albo kilka postaci, które pojawiają się z nikąd jak diabeł z pudełka, robią swoje i zaraz znikają. Zostawia to pewne niedomówienia, lecz wiedząc, że mam jeszcze dwa tomy przed sobą jestem wręcz pewien, że znajdę tam odpowiedzi. Nie tracę więc czasu i biorę się za lekturę. Wam też polecam

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-06-03 13:43
Syn Cienia, Jon Sprunk
Syn Cienia - Jon Sprunk,Jarosław Fejdych
Tytuł: Syn Cienia
Autor: Jon Sprunk
Cykl wydawniczy: Trylogia cienia
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 29.06.2012
Ilość stron: 400
Moja ocena: 3/6

 

W popularnej literaturze fantasy, podobnie jak w każdej komercyjnej dziedzinie, często mamy do czynienia z modami na przeróżne elementy. Jeszcze do niedawna na topie były błyszczące wampiry i ich perypetie z gapowatymi dziewczętami, później nastąpił istny boom powieści łotrzykowskich, a gdzieś w tle chyłkiem przekradał się motyw mordercy, do tej pory traktowany raczej po macoszemu. Płatny zabójca wszak to postać trudna do wiernego opisania: jak bowiem czytelnik ma zapałać sympatią do kogoś, kto zarabia na życie, odbierając je innym? Z tym zadaniem całkiem nieźle poradził sobie Jon Sprunk w Synu Cienia, pierwszym tomie Trylogii Cienia, choć czytelnicy spragnieni krwi i brutalności (tożsamych ponoć z zawodem mordercy) mogą poczuć się nieco zawiedzeni. 

Głównym bohaterem Syna Cienia jest Caim, parający się, jak łatwo się domyślić, profesją zabójcy na zlecenie. Poznajemy go podczas wykonywania zwykłego zadania, które z niewiadomych przyczyn nastręcza Caimowi niespodziewanych trudności. Jedynie dzięki swoim nadzwyczajnym zdolnościom oraz pomocy swej eterycznej towarzyszki Kit, mężczyźnie udaje się wyjść z sytuacji nie tylko z twarzą, ale i z niezszarganą reputacją skutecznego mordercy. Zaistniałe komplikacje sprawiają, że Caim postanawia odpocząć od swej profesji, jednak jego mentor i główny zleceniodawca wymusza na nim ostatnią przysługę, którą to nasz bohater postanawia wykonać zachęcony nie tylko kwestiami finansowymi, ale również przeszłością swej przyszłej ofiary. Należy bowiem wiedzieć, że Caim nie jest zwykłym killerem: jego ofiary to zawsze ludzie, którzy w jego mniemaniu zasłużyli na swój los: byli oprawcy, bezwzględni przywódcy czy też po prostu złoczyńcy, których śmierć jest swoistą przysługą dla społeczeństwa, a sam Caim swój zawód traktuje jako misję przywracania sprawiedliwości w pełnym zepsucia świecie. 


Niestety i to zadanie okazuje się bardziej skomplikowane niż to się na początku wydawało. Caim z oprawcy zamienia się w ofiarę tajemniczego spisku, a na domiar złego pod jego skrzydła trafia Josey: rozkapryszona córka zamordowanego generała, ściśle związana z całą historią, choć jednocześnie całkowicie swej roli nieświadoma. Spiski, morderstwa, ucieczki i pościgi, a także tajemnica pochodzenia zarówno Josey, jak i samego Caima stanowić będą niemal całą fabułę Syna Cienia. Na naszą dwójkę bohaterów czyhać będzie niezliczona ilość pułapek, na ich życie dybać będą niemal wszyscy. Z pewnością podczas lektury pierwszego tomu Trylogii Cienia nie można narzekać na nudę czy dłużące się opisy, jednak takie prowadzenie akcji ma też swoje minusy. Cóż z tego, że każdą stronę pochłaniać będziemy w ekspresowym tempie, skoro w ogólnym rozrachunku pozycja przedstawia jedynie sprawne wykorzystanie kilku schematów. Mamy tutaj osieroconego w dzieciństwie chłopca, nieświadomego wagi swego pochodzenia obdarzonego mrocznymi zdolnościami równie potężnymi, jak przerażającymi. Chłopca, a później mężczyznę, żyjącego jedynie w celu dokonania osobistej wendetty, przy okazji będącego swoistego rodzaju mścicielem, karzącym niegodziwców według własnego systemu moralnego. Z drugiej strony mamy młode dziewczę, nieświadome (również!) tego, kim byli jej rodzice i dopiero w wyniku serii niefortunnych zdarzeń dowiadujące się prawdy o swoim dziedzictwie. Dodajmy do tego spiski o wyraźnym politycznym zabarwieniu, kilka zdrad i pojawiającą się mroczną magię cieni, a otrzymamy klasyczny przykład książki chwytliwej i wciągającej, lecz niestety niekoniecznie pasującej do miana wybitnej. 


Najlepszym kryterium wartościowości dzieła jest czas. Niejednokrotnie pozycja, która podczas lektury zapewnia nam mnogość emocji i nie pozwala na chwilę przerwy, już po tygodniu od zakończenia przygody umyka naszej pamięci. Niestety, Syn Cienia do takich jednorazowych przyjemności się zalicza: ogólny zarys fabuły jeszcze w jakimś stopniu pozostaje w naszej pamięci, za to inne, istotne dla treści szczegóły umykają szybko i dopiero ponowne sięgnięcie po książkę pozwala na wychwycenie kluczowych elementów. Podobnie jest z bohaterami, którzy choć wzbudzali sympatię podczas śledzenia ich perypetii, to byli jedynie sprawnie wykorzystanymi archetypami zbira ze świętą misją czy arystokratki poznającej uroki życia wśród pospólstwa. Wątek nadprzyrodzony, przez większą część książki przewijający się niemal mimochodem, zostaje wyraźniej nakreślony dopiero pod koniec dzieła, skłaniając czytelnika do sięgnięcia po tom drugi. 


I chyba największym mankamentem książki Sprunka jest fakt, że Syn Cienia to jedynie pierwszy tom trylogii. Miło byłoby przeczytać w końcu pozycję fantasy będącą zamkniętą całością. Jakkolwiek zrozumiałym jest, że przy tworzeniu nowych światów prezentacja realiów, w jakich żyją nasi bohaterowie wymaga więcej miejsca niż przy pozycjach niefantastycznych, tak w środowisku fantastów zauważalne staje się pewne zmęczenie kolejnymi pojawiającymi się na rynku seriami. Po raz kolejny autor serwuje nam wartką, acz bardzo ograniczoną w czasie akcję, która tak naprawdę kończy się w momencie, w którym dopiero zaczęła nabierać określonego kształtu. Dlatego też debiutancką powieść Jona Sprunka polecić można jedynie tym, którzy nie boją się oczekiwania na wydanie kolejnych tomów i są przygotowani na powtarzanie pierwszej części przed lekturą kolejnych: w innym wypadku Syn Cienia przemknie niezauważony wśród bardziej skłaniających do refleksji pozycji.


Recenzja napisana dla portalu:
Source: adanbareth.blogspot.com/2012/09/syn-cienia-jon-sprunk.html
More posts
Your Dashboard view:
Need help?