logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Z-wymiany
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2019-01-07 15:55
Marsjanie atakują...
Wojna światów - H.G. Wells

    W roku 1898 Maria Skłodowska-Curie i Piotr Curie odkryli dwa pierwiastki: polon i rad. W tym samym roku Herbert George Wells opublikował swoją powieść „Wojna światów”, która przez wielu uznawana jest za jedną z najważniejszych w historii światowej literatury fantastycznej.
    Wells w swojej książce wyprzedził o kilkadziesiąt lat swój czas. W „Wojnie światów” mamy do czynienia z najazdem Marsjan na Ziemię, a dokładnie na południową Anglię. Pierwszy obiekt spadł w okolicach Woking, skąd rusza atak na Ziemian, którzy są początkowo pokojowo nastawieni do przybyszów. Ci jednak nie mają w ogóle pokojowych zamiarów. Za pomocą snopa gorąca zabijają ziemską delegację i wywołują pierwsze niepokoje wśród Anglików. Odizolowani Marsjanie wprowadzają swój plan w życie. Po kilku dniach w bój wyruszają trójnożne machiny bojowe, które nie tylko używają wcześniej wspomnianej broni, ale także trującego gazu.
    Z nieba spadają kolejne obiekty, a ludzkość postanawia się bronić przy pomocy artylerii i piechoty. Ziemianie odnoszą tylko pojedyncze sukcesy, jednak z potęgą Marsjan mają niewielkie szanse. Eksterminacja ludzi oraz ich siedlisk wydaje się być nieunikniona. Lęk przed chodzącymi maszynami budzi najgorsze demony. Na każdym kroku widać nieuchronną apokalipsę.
    Wszystkiego tego dowiadujemy się z relacji pisarza-filozofa mieszkającego właśnie w Woking. To właśnie on przyjmuje rolę narratora lub bardziej tu pasującą - korespondenta wojennego. Na chwilę rolę tę przejmuję brat wspomnianego pisarza i opowiada o ataku na Londyn i o tym, co działo się w trakcie ucieczki Londyńczyków na północ.
    Książka ta miała niebywały wpływ na kinematografię, gdyż została trzykrotnie sfilmowana. Pierwszy raz w 1953 roku w reżyserii Byrona Haskina. Kolejne dwie adaptacje miały miejsce w 2005 roku. Pierwsza z nich w reżyserii Stevena Spielberga z udziałem Toma Cruise’a, natomiast druga w reżyserii Davida Michaela Latta z udziałem Thomasa Howella.
    Wydanie które czytałem miało zaledwie 142 strony, które przeczytałem w ciągu trzech posiedzeń oraz w czasie sześciu dni. Dało to średnio 47 stron na posiedzenie oraz 24 strony na dzień. Liczby te świadczą, że były to jedne z najsłabszych w 2018 roku w ramach projektu „Czytam na tronie”. Jednak nie oddają one wspaniałości tejże powieści, którą polecam wszystkim miłośnikom science-fiction.

Ocena: 8/10

https://www.facebook.com/czytamnatronie

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2016-07-04 22:53
Araignée du matin - chagrin...
Tarantula - Thierry Jonquet

Być może nie powinienem czytać kryminałów i thrillerów? A jednak Chandlera, czy Akunina bardzo cenię i nawet, bywało, Crichton mi się podobał. Za humor i język opowiadania. Crichton i Akunin także za realia, inteligencję, a Rosjanin również za perspektywę historyczną. Dlaczego więc odrzucam Jonqueta? Przede wszystkim rozczarowuje język, jakim operuje: wulgarny i bez wyobraźni (to chyba nie jest zasługa tłumacza). Być może to świadomy zabieg, ponieważ akcja opowiadana jest z perspektywy dwóch młodych przestępców z przedmieścia, Vincenta i Alexa, a autor najwyraźniej nie darzy ich sympatią. Ale to i tak irytuje. Motywacje obu młodych bohaterów ograniczają się do użycia dziewcząt i zdobycia forsy - wszystkiego najlepiej przemocą. Obaj raczej nie grzeszą inteligencją. Zwłaszcza Alex, zwalisty bysio, który jest za głupi, by być przestępcą, a jego horyzont intelektualny przedstawia uwaga autora: "Nieustannie przeliczał nowiutkie, szeleszczące banknoty. Sprawdzał w encyklopedii, kogo przedstawiają poszczególne nominały: Voltaire, Pascal, Berlioz...dziwne byłoby posiadanie swego portretu na pieniądzach - to jakby samemu stać się forsą."(s.47) Notabene jedyny przypis, jaki znajdziemy w książce, dotyczy przeliczenia franków na współczesne euro: czyżby wydawca zamierzał w ten sposób "pomóc" wyobraźni czytelnika, by prócz wydawcy i czytelnik mógł zacząć się ślinić? Vincent - "śliczny chłopak", wygadany i podobający się dziewczynom - też chyba niezbyt był pilny, skoro w wieku 21 lat jest jeszcze przed maturą. Ich drogi i Lafargue'a - zamożnego chirurga, pracoholika z podparyskiego Vésinet, przetną się. A ten ostatni obok pracy zacznie żyć jeszcze zemstą.
Co w powieści rzuca się w oczy, to fakt, iż nikt się tam nie liczy z cudzymi uczuciami, nikt o nikogo nie dba, używa się ludzi jak przedmiotów, a jeśli się taki człowiek "zepsuje", ląduje w wariatkowie, gdzie się o niego będzie starać instytucja, by nie przeszkadzał w codziennym życiu rodziny, lub - gdy delikwent uparcie staje na drodze - ląduje w ziemi. Miłość i współczucie nie istnieją, co potwierdza doświadczenie nieco powierzchownego zetknięcie się z cywilizacją francuską.

Jedynym godnym odnotowania zabiegiem stylistycznym powieści jest suspens, który umiejętnie i przewrotnie każe czytelnikowi odwrócić jego początkową ocenę motywacji i działań postaci. Mocno kuleje psychologia bohaterów - są papierowi i jednowymiarowi. Autor nie dopowiada zakończenia, pozwalając czytelnikowi dopisać akcji własną puentę, ale sugerowany, pigmalioński kierunek rozwiązania intrygi wydaje mi się sztuczny i mało prawdopodobny.
Powieść, opublikowana w 1984 we Francji została w 2011 roku zaadaptowana na film przez Pedro Almodóvara.

More posts
Your Dashboard view:
Need help?