W roku 1898 Maria Skłodowska-Curie i Piotr Curie odkryli dwa pierwiastki: polon i rad. W tym samym roku Herbert George Wells opublikował swoją powieść „Wojna światów”, która przez wielu uznawana jest za jedną z najważniejszych w historii światowej literatury fantastycznej.
Wells w swojej książce wyprzedził o kilkadziesiąt lat swój czas. W „Wojnie światów” mamy do czynienia z najazdem Marsjan na Ziemię, a dokładnie na południową Anglię. Pierwszy obiekt spadł w okolicach Woking, skąd rusza atak na Ziemian, którzy są początkowo pokojowo nastawieni do przybyszów. Ci jednak nie mają w ogóle pokojowych zamiarów. Za pomocą snopa gorąca zabijają ziemską delegację i wywołują pierwsze niepokoje wśród Anglików. Odizolowani Marsjanie wprowadzają swój plan w życie. Po kilku dniach w bój wyruszają trójnożne machiny bojowe, które nie tylko używają wcześniej wspomnianej broni, ale także trującego gazu.
Z nieba spadają kolejne obiekty, a ludzkość postanawia się bronić przy pomocy artylerii i piechoty. Ziemianie odnoszą tylko pojedyncze sukcesy, jednak z potęgą Marsjan mają niewielkie szanse. Eksterminacja ludzi oraz ich siedlisk wydaje się być nieunikniona. Lęk przed chodzącymi maszynami budzi najgorsze demony. Na każdym kroku widać nieuchronną apokalipsę.
Wszystkiego tego dowiadujemy się z relacji pisarza-filozofa mieszkającego właśnie w Woking. To właśnie on przyjmuje rolę narratora lub bardziej tu pasującą - korespondenta wojennego. Na chwilę rolę tę przejmuję brat wspomnianego pisarza i opowiada o ataku na Londyn i o tym, co działo się w trakcie ucieczki Londyńczyków na północ.
Książka ta miała niebywały wpływ na kinematografię, gdyż została trzykrotnie sfilmowana. Pierwszy raz w 1953 roku w reżyserii Byrona Haskina. Kolejne dwie adaptacje miały miejsce w 2005 roku. Pierwsza z nich w reżyserii Stevena Spielberga z udziałem Toma Cruise’a, natomiast druga w reżyserii Davida Michaela Latta z udziałem Thomasa Howella.
Wydanie które czytałem miało zaledwie 142 strony, które przeczytałem w ciągu trzech posiedzeń oraz w czasie sześciu dni. Dało to średnio 47 stron na posiedzenie oraz 24 strony na dzień. Liczby te świadczą, że były to jedne z najsłabszych w 2018 roku w ramach projektu „Czytam na tronie”. Jednak nie oddają one wspaniałości tejże powieści, którą polecam wszystkim miłośnikom science-fiction.
Ocena: 8/10
https://www.facebook.com/czytamnatronie