Publiczne biblioteki będą mogły wypożyczać e-booki tak samo jak papierowe książki, nie kupując do tego celu żadnej specjalnej licencji. Będą miały prawo udostępniać swoim czytelnikom książki elektroniczne na takich samych zasadach, jak dzieje się to z publikacjami papierowymi.
Dyrektywa 2006/115/WE
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się w dniu dzisiejszym do omawianej wcześniej ekspertyzy prawnej mec. Macieja Szpunara, wydając wyrok utrzymany w duchu interpretacji przedstawionej przez prawnika (wpis „E-book to książka”). Nie mam należnej wiedzy aby móc interpretować cały wyrok w sprawie C‑174/15, ale kilka spraw wydaje mi się zrozumiałych.
Pochodzenie kopii bibliotecznej
Tu Trybunał wskazuje jednoznacznie, że kopia nie może pochodzić z nielegalnego źródła. Oznacza to, jak sądzę, że biblioteka jako podmiot musi e-booka zakupić u oficjalnego wydawcy/dystrybutora.
Wynagrodzenie
W wyroku zaznaczono, że należy zapewniać równowagę pomiędzy z jednej strony interesami autorów a z drugiej strony promocją kultury. W związku z tym, przynajmniej autorzy powinni otrzymywać wynagrodzenia z tytułu użyczenia.
„Użyczenie”
Trybunał uznał, że biblioteki publiczne mogą umieszczać na swoich serwerach e-book i udostępniać je czytelnikom na określony czas. Należy przy tym stosować zasadę, że jedna zakupiona do księgozbioru kopia może być udostępniona jednemu użytkownikowi. Po zwróceniu wypożyczonej książki czytelnik nie może mieć już do niej dostępu, (chyba, że wypożyczy ją na nowo lub prolonguje wypożyczenie).
W tym roku na Targach Książki w Krakowie, krakowskie biblioteki publiczne promowały rozwiązania zewnętrzne - IBUK Libra oraz Legimi. Może jednak czas na własne wypożyczalnie, stworzone przez biblioteki?
Podsumowanie
Wyrok jest (jak dla mnie) zadziwiająco krótki i jasny – zgodnie z prawem, e-booki mogą być kupowane bez żadnych specjalnych licencji „na wypożyczanie” a następnie czasowo udostępniane czytelnikom w takiej ilości, jak liczba cyfrowych egzemplarzy będących w posiadaniu biblioteki. W zasadzie wszystko w tym momencie rozbija się o wykorzystanie powszechnie dostępnych mechanizmów zarządzania dostępem do e-booków na czytnikach lub wprowadzeniem własnych rozwiązań. Takie sprawnie działające i cieszące się powodzeniem ogólnokrajowe systemy, działają już w Niderlandach i Luksemburgu. Oparte są o powszechnie obsługiwany przez czytniki Adobe DRM. Szkoda, że w Polsce wciąż brak ogólnokrajowego, wzorcowego rozwiązania, z którego mogłyby korzystać również biblioteki lokalnego szczebla.