Przeglądałam ostatnio swoje półki z książkami i zobaczyłam ten poradnik. Pamiętam, że był kupiony bardzo dawno temu, a ja jeszcze go nie przeczytałam. Owszem, przeglądałam go, ale nigdy nie przeczytałam od początku nie końca. Kupno tej książki to był przypływ chwili, chwilowego zainteresowania się fotografią.
Muszę przyznać, iż temat ten zawsze budził moje zainteresowanie. Jednak zawsze pojawiało się w moim życiu coś ciekawszego, co powodowało, że do poznania ciekawych i przydatnych informacji na tema fotografii miałam zaglądnąć później. To później już nadeszło.
Książka ta jest z 2004 roku, więc jeśli chodzi o fotografię cyfrową i programy do obróbki zdjęć, czy drukowanie albo umieszczenie zdjęć na stronach internetowych, wiedza może być trochę przestarzała. Jednak, ktoś, kto niezbyt interesował się z tym tematem, a zdjęcia robił, bo lubił, może wynieść z tej książki przydatne informacje.
Przyznam, iż najbardziej zainteresowały mnie rozdziały na temat programów do obróbki zdjęć. Szczerze, książka ta pomogła mi w zrozumieniu niektórych funkcji Photoshopa. Wiele się nauczyłam, jeśli chodzi o podstawy i teraz już program ten nie budzi mojego lęku. Okazało się, że praca ze zdjęciami w Photoshopie może być naprawdę przyjemna.
W książce znajdziemy też dużo informacji podstawowych, które naprawdę są przydatne. Są rozdziały na temat obiektywów, naświetlenia. Jest nawet rozdział o fotografii tradycyjnej.
Ostatnią częścią książki jest używanie aparatów cyfrowych. Tam poznany tajniki oświetlenia, portretu czy wypromowania zdjęć w internecie. Chociaż akurat rozdział związany z zdjęciami i internetem jest już naprawdę przestrzały.
W książce jest naprawdę dużo wiedzy teoretycznej, która choć z pozoru wydaje się nie potrzebna, tak naprawdę stanowi największą wartość. Dzięki tej wiedzy mamy świadomość tego, co robimy, albo co możemy zrobić, by nasze zdjęcia były lepsze.
Chociaż przede mną jeszcze długa droga do robienia świetnych zdjęć, cieszę się, że zaczęłam ją od tej pozycji. Wiele się z niej dowiedziałam. Książka nie była nudna. Wiedzę autorzy przekazywali w przyjemny i ciekawy sposób. Dużo jest grafiki, czy tabelek oraz zdjęć, które mają nam pokazać czy też bardziej uświadomić jak ważne są dane informacje.
Spodobało mi się też, że po każdym rozdziale jest tabelka z "absolutnym minimum", które powinniśmy zapamiętać z danej części.
Na końcu książki znajdziemy też słowniczek, w którym są wyjaśnione wszystkie terminy fotograficzne, które pojawiły się w książce. Co prawda, w trakcie rozdziałów też były one wyjaśniane, jednak czasem, gdy człowiek zapomni, czym jest CMYK może szybko to sprawdzić zaglądać na koniec książki.
Niektóre informacji autorzy powtarzali w kilku rozdziałach. Uważam to za minus, bo akurat zawsze wtedy myślałam: "ale to już było". Co prawda, oni wówczas rozwijali tą rzecz, albo wspominali, że w którym rozdziale jest o tym więcej.
Muszę jednak przyznać, iż książka mi się spodobała. Polecam ją, choć pewnie w dzisiejszych czasach jest więcej poradników na temat fotografii cyfrowej... i to takich, które są bardziej na czasie, bardziej aktualnie. Niemniej jednak, dla kogoś, kto dopiero poznaje tajniki fotografii cyfrowej, będzie to owocna lektura.
Jeśli zapytać kogoś nieznającego się na architekturze i sztucę, o to jaki styl lubi najbardziej, najprawdopodobniej odpowie, że secesje( w szczególności jeśli będzie to kobieta). Estetyka "Jugendstil" odpowiada gustom masowego odbiorcy. Popularyzacja twórczości Klimta, Muchy doprowadziła do tego, że "Pocałunek" możemy kupić niemal na każdym przedmiocie domowego użytku, a nawet nałożyć na siebie( leginsy, bluzy itp.). Maksymalne wykorzystanie, pięknych skądinąd dzieł, doprowadziło do tego, że stały się oklepanymi, banalnymi nadrukami, wpisanymi w estetykę popkultury.Stąd też pewne, potoczne rozumienie secesji, jako nurtu kiczowatego, skupionego na niewyszukanych rozwiązaniach artystycznych.
Pastelowa kolorystyka, giętka, płynna, ruchliwa linia oraz bogata roślinno-zwierzęca ornamentyka to niewątpliwie podstawowe cechy secesyjnej architektury. Kierunek ten miał jednak drugie mniej znane oblicze - abstrakcyjne i strukturalne, w którym motywy organiczne są silnie przekształcone, a konstrukcja danego obiektu była podkreślona( wejście Guimarda do paryskiego metra). Rozwijająca się na przestrzeni wielu miast( Wiedeń, Paryż, Praga, Monachium, Berlin) tendencja architektoniczna przyjęła się również we Wrocławiu, który od lat aspirował do miana metropolii. Ze względu na stosunkowo słaby rozwój urbanistyczny Wrocław znajdował się jednak na uboczu zmian i pozostał mało interesującą prowincją. Dopiero szybki wzrost zaludnienia( W latach siedemdziesiątych XIX wieku liczył zaledwie 200 tys. mieszkańców, a w roku 1900 już 432 932) spowodował rosnące zapotrzebowanie na mieszkania.W efekcie w stolicy śląskiej pojawiało się coraz większe grono architektów - wychowanków berlińskiej akademii. Młode, niehołdujący już historycyzmowi pokolenie zaczęło eksperymentować. Jednak zanim postanie pierwszy secesyjny budynek ( dom handlowy "Victoria") pojawiają się również formy pośrednie. Dobrym przykładem jest wybudowany w 1897 roku Wrocławski Zakład Kąpielowy. Kompleks łączący w sobie renesansowe wzorce oraz nowoczesne detale - stwory związane z wodą( mątwy, kraby, żaby). Podobno wśród morskich żyjątek dostrzec można samego architekta - Wilhelma Werdelmanna;)
Na początku XIX wieku we Wrocławiu powstaje coraz więcej obiektów handlowych, które projektowane są z uwzględnieniem najnowszych technologii. Ich zdobienia i konstrukcja nie są jednak tak okazałe, jak dom towarowy braci Barasch.
1 października 1904 roku odbywa się oficjalne otwarcie budynku. Ten przepiękny olbrzym budził zachwyt, a i dzisiaj przechodząc obok Feniksu łatwo dostrzec pozostałości jego świetności. Architekt Georg Schneider musiała być dumny z swojego projektu, który nawet poza granicami śląska budził podziw. Elewacja zachodnia zyskała ostatecznie monumentalny charakter z wyodrębnioną narożną wieżą, zwieńczoną olbrzymim szklanym globusem, częścią centralną w w postaci imponującej pięciokondygnacyjnej witryny z reprezentacyjnym wejściem i zamykającą całość jednoosiową klatką schodową od strony południowej. Zrealizowana koncepcja łączyła elementy secesyjne z kompozycyjnymi strukturami architektonicznymi, odwołującymi się do tradycji baroku.
Godne uwagi projekty nie powstawały jedynie w centrum miasta. Karl Klimm i Richard Pluddermann zajmując się nowym gimnazjum św. Elżbiety przy ul. J. Wł. Dawida, wykorzystali świeżość secesyjnych motywów zwierzęco - roślinnych. Dzięki temu toporny z zewnątrz budynek zyskał niepowtarzalny wystrój - ściany zdobił fryz ze stylizowanych skrzydeł ważki, w olbrzymie okna wstawiono witraże. Całość dopełniały ogromne, metalowe żyrandole.
Niezwykła różnorodność secesyjnego ornamentu widoczna jest najintensywniej na fasadach kamienic czynszowych. Inwestujący w budowę obiektu architekci, mieli większą swobodę twórczą, a chcąc sprzedać korzystnie dany budynek odwoływali się do powszechnie znanych odbiorcom motywów. Nie oznacza to bynajmniej bezmyślnego kopiowania danych elementów. We Wrocławiu nie znajdzie się dwóch identycznie wykonanych kamienic secesyjnych. Trudno mówić jednak w tym wypadku o artyzmie. Powielane w nieskończoność warianty roślin, kobiecych twarzy oraz sylwetek ponętnych nimf doprowadziły do szybkiej deprecjacji.
Czyżby secesja była kierunkiem całkowicie jałowym, pozbawionych estetycznie wyszukanych rozwiązań? Wstrzymałabym się z taką opinią. Ta pozornie banalna przestrzeń zabiera bowiem wiele elementów niepasujących, jak chociażby kamienica na ul. Ruskiej 6. Zdobiące ją psychodeliczne postaci dwóch dziewczynek, czaszki rogatych zwierząt oraz majestatyczne kozły mogą budzić niepokój widza.
Kolejnym przykładem jest monumentalna ceglana bryła wieży ciśnień. Uzupełniona o niezwykłą fontannę z nimfą siedzącą na jaszczurze, do dziś przyciąga wzrok wielu turystów. Warto również wspomnieć, że Szermierzu, znajdujący się na placu Uniwersyteckim.Młodzieńca stworzył w 1904 roku berliński artysta Hugon Lederer. Zdobiąca książkę " Secesja wrocławska" postać Amora na Pegazie, niepewnie spoglądającego w dal to kolejne znane dzieło z tego okresu.
Chciałabym teraz przejść do wyżej wymienionej książki. Chociaż nie zmieści się w torebce, a nawet trudno byłoby ją zabrać ze sobą na spacer po Wrocławiu warto po nią sięgnąć z paru względów:
1. Efektowna oprawa graficzna
Dopracowana szata graficzna oraz wysokiej jakości papier. Na ponad 800 zdjęciach
i ilustracjach zaprezentowane zostały budynki oraz ich zbliżenia, ze znajdującymi się na nich detalami. Oprócz współczesnych fotografii, zobaczyć można ryciny przedstawiające pierwotny wygląd danej kamienicy. Oprócz tego w książce umieszczono wiele archiwalnych szkiców.
2. Podział materiału na logiczne fragmenty
Wstęp zawiera podstawowe informacje dotyczące secesji, dzięki temu nawet laik może
sięgnąć po tę książkę. Oprócz tego na samym początku "wędrówki" umieszczona została secesyjna mapa Wrocławia, która dzieli cały teren na poszczególne obszary np. Ołbin i jego Przedmieście Piaskowe, Przedmieście Oławskie. Pozwala to na szybką lokalizację obiektu. Jeśli ktoś( tak jak ja :D) ma ochotę zobaczyć poszczególne budynki na żywo jest w stanie szybko zaplanować swoją wycieczkę :)
3. Języki obce
Tekst w trzech językach( polski, angielski i niemiecki). To rozszerza zakres odbiorców, a po drugie jest niezwykle praktyczne rozwiązanie. Jeśli będziemy oprowadzać gości z zagranicy po Wrocławiu, wystarczy zabrać ze sobą tę pozycję i pozwolić im przeczytać poszczególne fragmenty( nie trzeba znać specjalistycznych, architektonicznych pojęć :)
4. Merytoryka
Opisy obiektów secesyjnych zaprezentowane zostały w lapidarny, ale niezwykle rzeczowy sposób. Wydają się być niezbędnym uzupełnieniem niezwykłych fotografii Leszka Szurkowskiego
Chciałam każdego zachęcić do poznawania miejsc, w których przebywamy najczęściej. Często wydajemy nam się,że wiemy o nich wszystko, ale to błędne przekonanie :)
Secesja wrocławska, Wydawnictwo CO - LIBROS, Wrocław 2009.
*cytaty pochodzą z książki
* zdjęcia umieszczone w poście nie są mojego autorstwa
Jakieś grypsko krąży po okolicy :( zapakowałam się więc dziś pod kołdrę i zaczęłam przeglądać wakacyjne zdjęcia. Wtem! Skąd znam ten obrazek?
Zerk na biurko. Nawet kolorystyka zgadza :)
If you can read in Spanish and are interested in art theory, particularly when it comes to photography and painting, then this is a great book for you. At times it gets rather complicated and specific (though not overly so considering the subject matter) so I wouldn't recommend it for beginners. Since I'm a photography student in an art school, I found it very valuable and useful to understand the complex world of contemporary art theory. Overall a very good read.