
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2025/03/z-archiwum-tomb-raider-przewodnik.html
W książce "Teh-Noir. The Art of James Cameron" możemy przeczytać o początkach kariery reżysera, o jego zamiłowaniu do rysunku oraz przyjrzeć się rysunkom koncepcyjnym zarówno do jego mniej znanych produkcji, jak i do tych wielkich hollywoodzkich hitów Camerona.
James Cameron już w dzieciństwie przejawiał talent do rysunku. Głównie dzięki fascynacji komiksami Marvela oraz stylem takich artystów jak, między innymi: Frank Frazetta czy Burne Hogart. Już we wczesnej młodości zaczął tworzyć własne komiksy o tematyce sci-fi, fantasy których głównymi motywami była technika, antyutopijne historie, surrealizm postaci z elementami psychodelicznymi. W tym przelewaniu pomysłów za pomocą farb, ołówka/węgla, czy czasami długopisu, niejednokrotnie widoczne jest eksperymentowanie z techniką.
Moje przemyślenia w związku z ponowną lekturą tego tytułu nie różnią się wiele od czasu kiedy niecałe jedenaście lat temu po raz pierwszy spotkałam się z książką "James Cameron's Titanic". Jedyne co mogę dodać, to parę przemyśleń jakie nasunęły mi się w trakcie tego ponownego spotkania, tym razem w przetłumaczonej wersji na język polski.
Książka opisuje od podszewki pracę całej ekipy filmowej nad stworzeniem filmowego dzieła. Film ten, genialnie dopracowany, z dbałością w najdrobniejszych szczegółach przedstawia tragedię Titanica, odzwierciedlając klimat ówczesnych czasów i emocje pasażerów.
Za pomocą technologii komputerowej James Cameron stworzył film na miarę wszechczasów, który zachwyca po dziś dzień nie tylko rozmachem i historią romantycznej miłości, ale też efektami specjalnymi, które jak na lata 1996-1997 rok są iście przełomowe.
Dla fana dzieła Camerona, tej filmowej historii oraz historii samego statku, ten tytuł niewątpliwie nie jest zwyczajną książką. Obcowanie z nią jest "arcycudowne" nie tylko przez wzgląd na dobrej jakości, barwne, duże kadry z filmu, ale też fotosy spoza planu i tekst, który jest dopełnieniem całości sprawiając, iż czytelnik może raz jeszcze powrócić na Titanica i ponownie przeżyć tę opowieść.
Jeśli więc chcecie przeczytać o tym jak wyglądała budowa planu zdjęciowego, współpraca z reżyserem, praca z aktorami i masą statystów; jak wyglądały przygotowania do tego przedsięwzięcia na wielką skalę - to to jest książka dla Was.
Natomiast jeśli po prostu kochacie film w reżyserii Jamesa Camerona - to to jest wręcz absolutny must have!
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2023/04/titanic-jamesa-camerona.html
Opinia do wydania anglojęzycznego (na moim blogu):
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/02/james-camerons-titanic.html
Czwarty i zarazem ostatni z albumów ukazujących twórczość Zdzisława Beksińskiego.
Jak w poprzednich, tak i tu mamy wstęp Wiesława Banacha. Tym razem możemy przeczytać garść interesujących informacji na temat poszukiwań formy podczas realizowania swoich malarskich koncepcji.
Poza tym mamy też parę ciekawych słów od wydawcy albumów (Bogdana Szymanika) dotyczących osoby Beksińskiego.
Zbiór zawiera same obrazy malowane techniką olejną. Otwierają go obrazy o tematyce fantastycznej, następnie mamy przykłady obrazów przedstawiające kolejne formy dziwnych postaci i ludzkich głów. Większość czwartego tomu to obrazy przedstawiające właśnie ludzkie ułomności i deformacje ciała.
Z tego tomu najbardziej wyróżniam m.in.: BE78 (1978 rok, str. 35), XXX (1980 rok, str. 37), WS (1986 rok, str. 83) i WŚ (2002 rok, str. 123).
PODSUMOWUJĄC CAŁĄ SERIĘ:
O twórczości Zdzisława Beksińskiego można powiedzieć (i już powiedziano) wiele. W moim odczuciu od pierwszego mojego zetknięcia się z jego twórczością [wiele lat temu] był on, jest i zapewne długo jeszcze pozostanie najbardziej utalentowanym rodzimym malarzem, a jego obrazy (zdecydowana ich większość) z pewnością nigdy nie przestaną mnie fascynować.
Zamieszczone przeze mnie "tytuły", które w poszczególnych albumach wyróżniam, to jedynie te dzieła, które wymieniam jako najbardziej zapadające w pamięci. Nie oznacza to, że resztę uważam za gorsze, bo każdy z obrazów z osobna ma w sobie coś, czym mnie fascynuje i zachwyca - mrok, tę dziwność sytuacyjną, bądź dziwną przybraną formę.
Serię albumów jak najbardziej polecam każdemu fanowi sztuki Beksińskiego. Przedstawione w nich reprodukcje są dobrej jakości, tak samo jak papier, na którym je wydano.
Sama na pewno będę do nich niejednokrotnie wracać (najczęściej do obrazów, najrzadziej do - według mnie - nieszczególnych fotomontaży). Aczkolwiek, moim zdaniem, żadne (nawet najlepszej jakości) zdjęcie, reprodukcja nie jest w stanie oddać tego wrażenia, jakie wywiera obcowanie ze sztuką Beksińskiego na żywo, czego niedawno miałam okazję doświadczyć. Widzieć obraz w książce to jedno, ale widzieć ten sam obraz w galerii (czy - jak w tym przypadku - w Sanockim Muzeum Historycznym), to drugie. Dlatego polecając albumy stwierdzam, iż są one bardzo dobrym uzupełnieniem dla tego, czego oko może doświadczyć z obrazem widzianym na żywo, dusza natomiast w sali, w Muzeum, będącej namiastką pracowni Artysty.
C'est magnifique!
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2021/12/beksinski-4.html