„Republika Samsunga. Azjatycki tygrys, który podbił świat technologii” Geoffrey'a Caina jest utrzymaną w formie „śledztwa dziennikarskiego” próbą opisania fenomenu Samsunga. Autor w wielu miejscach podkreśla, że jest znakomitym znawcą problemu, dotarł do całej masy ludzi i przekopał się przez wirtualne stosy dokumentów. Niestety, to wszystko nie zbliżyło go do tekstu, który bym przeczytał z przyjemnością i przy okazji z tego skorzystał. Już chyba więcej dowiedziałem się przy okazji lektury jednej z publikacji autorstwa koreańskiego (z pochodzenia) ekonomisty Ha-Joon Changa. W książce „Źli samarytanie. Mit wolnego handlu i tajna historia kapitalizmu” scharakteryzowana jest pokrótce postawa południowokoreańskiego rządu i fundamenty sukcesu odniesionego przez Koreańczyków. To w sumie bardzo dobra analiza wielu mechanizmów napędzających przemiany świata w XX wieku. A w tle pojawia się też historia Samsunga.
Smartfon Palm Pre pracujący pod kontrolą systemu Palm webOS 1.4.5 (po prawej) i PocketBook InkPad Color z recenzowanym e-bookiem (po lewej). To, że Samsung nie kupił Palma i webOS uważam za największy błąd firmy...
Największą wadą książki są, moim zdaniem, próby pokazania jak inny od Doliny Krzemowej (i przez to zły) jest Samsung. Przez większą jej część odnosiłem wrażenie, że autor nie rozumie firmy, o której pisze. Zdaje się nie ogarniać rzeczywistości, w której Samsung powstał i funkcjonował. Zdaje się zwyczajnie nie ogarniać, że nie cały świat wygląda jak Dolina Krzemowa w Stanach Zjednoczonych. Oto na przykład autor jest zdziwiony „wojennymi” wezwaniami do jedności w firmie. Ale zapomina przy tym, że Korea faktycznie żyje w wojennej rzeczywistości zupełnie innej niż ta w Stanach. Za granicą ma przecież sąsiada, którym Stany Zjednoczone straszą świat. I który co jakiś czas testuje rakiety, które pewnego dnia mogą na przykład być skierowane w Seul. A jakie wezwania były w wojennej rzeczywistości Stanów lub Wielkiej Brytanii? Przecież całkiem podobne. I wtedy jakoś nikt im się nie dziwił...
Amerykański plakat wzywający do jedności w obliczu wroga w czasie II wojny światowej (źródło: etsy.com)
Założyciel Samsunga i jego następcy uporczywie opisywani są jako dynastia, co oczywiście nie jest żadnym atutem w oczach autora. Walczą oni o tron, sukcesję, władzę, a pracowników mają niemal za poddanych. Podobnie jest przy innych porównaniach. I tak kult Steve'a Jobsa jest cool, a kult założyciela Samsunga już nie. Więcej takich przykładów wprost w książce nie ma, ale Samsung, i szerzej Korea, są przez autora raz po raz szarpane za działania, które są naganne. Tyle, że w stawianych za wzór realiach Doliny Krzemowej też jest podobnie i jakoś to autorowi zdaje się nie przeszkadzać.
Z książki „Źli samarytanie. Mit wolnego handlu i tajna historia kapitalizmu” Ha-Joon Changa dowiedziałem się więcej istotnych rzeczy o Samsungu niż z recenzowanej publikacji
W książce raził mnie też brak jakiegoś ładu, który by pozwolił skupić się na Samsungu zamiast na heroizmie autora, który chce napisać o nim książkę i dziwi się, że Samsung może niekoniecznie chce mu tę pracę ułatwiać. Bo i po co? Tak jakby amerykańskie firmy leciały na wyścigi do autorów, którzy chcą ich niezbyt korzystnie opisać jako niemal dziwadła. Tak jakby amerykańskie firmy nie składały pozwów mrożących publikacje, które mogą być krytyczne w stosunku do nich. Gdyby ktoś chciał napisać książkę o mnie i miała by się ona skupiać na porażkach w moim życiu, też bym mu nie chciał pomagać!
Jedno, co autorowi recenzowanej publikacji zawdzięczam, to informacja o nieudanych negocjacjach na temat wykupienia firmy Palm i nabycia praw do najfajniejszego systemu webOS, z którego wszyscy potem i tak bez żenady kopiowali różne rozwiązania. Bardzo żałuję, że Palma wykupił HP, który potem wszystko zaprzepaścił. Dziś z okrojonym (w stosunku do smartfonów Palma) systemem LG webOS pracują (od 2014 roku do dziś) chyba tylko niektóre telewizory LG. W każdym razie to największa wpadka Samsunga ever.
Choć autor książki całym sercem jest za sposobem działania firm z Doliny Krzemowej, to jedno trzeba mu oddać. Owszem, uważa kult Steve'a Jobsa za coś dobrego, ale trzeźwo patrzy na innowacyjność Apple'a. Rozumie, że patentowanie przez Amerykanów „czarnego prostokąta z zaokrąglonymi rogami” jest niedorzecznością a nie postępem. A Korea Południowa po raz kolejny została uznana (przez agencję prasową Bloomberg) za najbardziej innowacyjną gospodarką świata...
Korea Południowa ponownie została uznana za najbardziej innowacyjną gospodarkę świata (źródło: bloomberg.com)
Książkę Geoffrey Caina oceniam więc słabo. Nie mogę zaakceptować podejścia autora, który skupia się na porażkach firmy oraz jej inności w stosunku do młodych firm amerykańskich, traktowanej jako coś złego, bo jest inne i jakieś takie nieamerykańskie. Mam wrażanie, że autor sam nie może do końca uwierzyć, że jednak tym „nieudacznikom” się tak dobrze udało. I szuka wyjaśnienia w działaniach amerykańskich marketingowców, podając je jako najważniejszą przyczynę źródeł sukcesu firmy... Ale w spojrzeniu na „Republikę Samsunga” nie jestem jednak bezstronny. Jeden z modeli Samsung Galaxy był moim pierwszym androidowym telefonem. I znowu do Samsunga wróciłem, kupując niedawno swój kolejny smartfon z tym systemem.
„Republika Samsunga. Azjatycki tygrys, który podbił świat technologii” Geoffrey Caina
Recenzowanego e-booka „Republika Samsunga. Azjatycki tygrys, który podbił świat technologii” Geoffrey'a Caina można kupić m.in. w księgarni Ebookpoint czy LitRes (w LitRes podając kod 10CYFR przy zakładaniu konta – zakładka „Kupon” – otrzymasz 10 PLN zwrotu za zakupy o wartości 20 PLN).
Dolina Krzemowa w literaturze
„Piloting Palm” Andra Butter, David Pogue |
|
„Jeff Bezos i era Amazona. Sklep, w którym kupisz wszystko” Brad Stone |
|
„Bezonomika. Jak Amazon zmienia nasze życie i czego uczą się od niego najlepsze firmy na świecie” Brian Dumaine |
|
„Republika Samsunga. Azjatycki tygrys, który podbił świat technologii” Geoffrey Cain |