Pierwszy raz mam styczność z twórczością pani Sylwii Chutnik...i na pewno nie ostatni. Bardzo podoba mi się jej styl i spojrzenie na świat.
"Jolanta" to książka o przemianach w Polsce i o życiu w latach 80-tych oraz na początku 90-tych. Przejmująca i refleksyjna. Smutna ballada o Jolancie z Żerania, która nie umiała się sprawdzić w roli córki, siostry, żony, matki...bo nie miał jej kto tego nauczyć. Mieszkała z rodziną na ponurym warszawskim blokowisku obok fabryki FSO, gdzie pracuje większość mieszkańców, także ojciec bohaterki. Ojciec ma dość i odchodzi od nich do innej kobiety. Matka nie mogąc sobie z tą sytuacją poradzić zaczyna pić, co z czasem prowadzi do jej śmierci. Opiekę nad siostrą sprawuję starszy brat. Jolka kończy szkołę krawiecką i wyjeżdża na Mazury na wakacje. Tam poznaję chłopaka i zachodzi z nim w ciążę. Brat ją opuszcza i wyjeżdża do Niemczech za pracą...nie interesuje go los siostry. Szybki ślub i narodziny córki nie dają bohaterce żadnej radości. Jolka zamyka się w sobie.
Od dziecka była bardzo wrażliwą dziewczynką i do pewnego czasu jakoś sobie z tym radziła uciekając w marzenia, sny i fantazje. Poradziła sobie z odejściem ojca, śmiercią matki, brakiem zainteresowania brata i molestowaniem seksualnym sąsiada. Problemy zaczęły się, gdy z konieczności i przedwcześnie musiała założyć rodzinę. Bała się, że z jej małżeństwa nic nie wyjdzie, bo do niczego się nie nadaje.
Książka ciekawa, wciągająca i dobrze prowadzona narracja. Jestem pod wrażeniem doskonale przedstawionych emocji targających główną bohaterką. Bardzo autentyczne. Pokazuje nam jak bardzo ważnym czynnikiem dla dziecka jest rodzina...stabilność, bezpieczeństwo i oparcie w rodzicach.
Polecam, kto jeszcze nie czytał.