Okolice dworca kolejowego (Waranasi, 2003 r.)
"Nieporozumienie - myślał Kumar. Po pierwsze , krowy nie brudzą. Krowy czyszczą. Zjadają wszelkie odpadki, od bananowych skórek począwszy, a na gazetach kończąc. Po drugie, prawie nikt nie tknąłby ich mięsa, bo większość Hindusów to wegetarianie, a ci, którzy decydują się jeść mięso, na pewno nie wybiorą wołowiny. Po trzecie, krowa żyjąca jest bardziej produktywna niż martwa.
Kumar doszukał się danych statystycznych: ktoś policzył, że żywa krowa odwdzięcza się człowiekowi, dając mu możliwość przygotowania piętnastu tysięcy posiłków, krowa zarżnięta daje ich zaledwie niecałą setkę. Żałosne dwa procent energii, jakie wchłonął w siebie w postaci sztucznej karmy amerykański wół, jest odzyskiwane przez spożycie jego mięsa. Tylko bydło pozostające przy życiu produkuje bezcenne odchody. Dwie trzecie przeznacza się na nazwóz, jedną trzecią na opał. Dzięki temu najbiedniejsi użyźniają prawie darmowo swoje pola i oszczędzają rocznie czterdzieści milionów ton węgla, na który ich nie stać. Krowy, nawet marnie odżywione, w podzięce za darowane życie wydają na świat cielęta, a między nimi młode byki używane później do pracy w polu. Chłop indyjski zna się na ekonomii."