logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: sycylia
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2016-08-23 06:30
Pierwsze spotkanie z komisarzem Montalbano
Kształt wody - Andrea Camilleri

Pierwszy tom cyklu o komisarzu Montalbano to lektura zadziwiająco krótka, ale niezwykle intensywna. Książka w zasadzie czyta się sama; autor posiada umiejętność takiego przedstawiania sytuacji, że czytelnik ani się obejrzy, a czytnik już mu wskazuje 35% lektury zaliczonej. Z jednej strony mamy do czynienia ze ścianami tekstu, z drugiej z bardzo krótkimi fragmentami, najczęściej dialogów, nawet nie przedstawiających rozmówców - a mimo to czytelnik doskonale się w tekście i rozmowach orientuje.

 

Komisarza bardzo łatwo polubić, od pierwszych chwil jest postacią interesującą. Całość akcji rozgrywa się na Sycylii, dość specyficznym miejscu, gdzie - prawie jak u nas - rządzą znajomości i sieci wzajemnych przysług. Trudno o ludzi uczciwych, a jednak komisarz takim jest, i każdy o tym wie, co także ma znaczenie podczas kontaktów z nim, nie tylko podczas śledztwa, ale i w życiu prywatnym.

 

A życie prywatne pana komisarza jest ciekawe tak, jak sama zagadka kryminalna. Szczególnie życie uczuciowe. Zresztą, zagadka także jest interesująca, bo zbudowana pomysłowo, łamiąc schematy. W kryminale od trupa i mordercy zawsze ważniejsze mi się wydawało tło i bohaterowie, i pod tym względem powieść nie zawodzi. Z tym, że jest bardzo krótka, pozostawia uczucie niedosytu. No, ale pan Camilleri pisze serię od dawna i nic nie stoi na przeszkodzie, by od razu sięgnąć po więcej.

 

La forma dell'acqua

Noir Sur Blanc 2007

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-09-20 17:48
Miłość... Mafia... Arkadia
Arkadia Płonie - Kai Meyer

Sycylia… Cosa Nostra… Mafijne porachunki… Zwaśnione rody… Mityczne przepowiednie… Mityczne stwory… Arkadia… Głodomór… Waśnie rodzinne… Zemsta… To tylko niewielki wyrywek problemów, z jakim muszą stawić czoła Rosa i Alessandro. Wszyscy czyhają na ich życie, pragną pozbawić ich władzy capi i przede wszystkim przerwać ich związek. Jednak oni nie zamierzają się poddać. Pragną być ze sobą, ale aby było to w końcu możliwe, musza rozwikłać zagadkę posągów z dna cieśniny meksykańskiej. Tylko jak tego dokonać w momencie, gdy ktoś inny ich ubiegł? Posągi zostały zabrane i doskonale ukryte.

 

Młodzi przywódcy mafijni muszą, więc na chwilę pozostawić tą sprawę nierozwiązaną i zając się innym palącym problemem. Już niedługo na Sycylię ma, bowiem powrócić żądny zemsty Głodomór – capo dei capi całego mafijnego społeczeństwa. No i na jaw wychodzą kolejne bolesne fakty ze znienawidzonej przeszłości Rosy, a także te dotyczące jej ojca i jego zniknięcia przed laty.

 

Poprzedni tom Arkadii bardzo przypadł mi do gustu, ale w sumie nie ma się, czemu dziwić. Bądźmy szczerzy, ile znacie (oprócz tej trylogii) powieści młodzieżowych, w których historia łączy elementy fantastyczne z życiem rodów sycylijskiej mafii? Co prawda, ten drugi wymieniony przeze mnie aspekt tworzy jedynie tło, ale zawsze gdzieś tam jest. Gdy doda się do tego jeszcze motyw niczym z dramatu Shakespeare’a – Romeo i Julia, osadzony we współczesnych czasach (gdzie zwaśnione rody mogą wybijać się dowoli, przy użyciu najróżniejszych cudów techniki militarnej) otrzymamy coś nowatorskiego i wybijającego się ponad wszelkie schematy.

 

Właśnie, jeżeli już o tym mowa. Meyer skrupulatnie broni się przed nimi broni i na spokojnie można powiedzieć, że w 99% naprawdę mu się to udaje. Co więc z tym 1%? Ano to, że mimo wszystko, tak naprawdę nie da się uniknąć nawet minimalnego powielenia. W tym wypadku chodzi o tragiczną przeszłość Rosy i o fakt, że to właśnie dzięki Alessandrowi udaje się jej z nią uporać. Na szczęście autor wspomina taki stan rzeczy zaledwie kilka razy i raczej w dość mało istotnych epizodach, dlatego ten aspekt historii jest raczej mało zauważalny.

 

Nie mogę również nie wspomnieć o czymś, co mnie zachwyca w tej serii i jednocześnie wywołuje okropne ciarki na plecach… Tak! Chodzi o niesamowite okładki. To połączenie czerni, z mglistą postacią i żywym kolorem węża… tworzy naprawdę piorunujące wrażenie. Dla mnie tym większe, że panicznie boję się tych gadów (zresztą wszelkich płazów i robactwa także :P).

 

Przyznaję, że autor doskonale wie jak przyciągnąć czytelnika. Od pierwszych stron tempo akcji zostaje ustawione na najwyższe „obroty” i utrzymuje się na tym poziomie do samego końca. Ba! Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że zakończenie dostaje jeszcze dodatkowej „mocy”, a co za tym idzie: wbija w fotel i praktycznie „spaja” nasze ręce z książką. Nie obejdzie się również bez elementów zaskoczenia, nawet pomimo aluzji autorka, zupełnie nie spodziewałam się tego, co dostałam.

 

Zazwyczaj istnieje obawa, a nawet krąży takie twierdzenie, że drugi tom trylogii to zwykły zapychacz pomiędzy początkiem i zakończeniem wszystkich głównych wątków. W przypadku Arkadia płonie, nie ma to racji bytu. To doskonała kontynuacja, która podsyca apetyt na więcej.

Source: ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2014/09/arkadia-ponie-kai-meyer.html
More posts
Your Dashboard view:
Need help?