Szalenie dobra analiza przemocy i nie-BDSM w 50 shades od Shit. A czytałam ich wiele, tak jest szczególnie dobrze napisana.
Szalenie dobra analiza przemocy i nie-BDSM w 50 shades od Shit. A czytałam ich wiele, tak jest szczególnie dobrze napisana.
Czy kryminał, w którym nie zostaje popełnione żadne morderstwo, może trzymać w napięciu do ostatniej strony? Okazuje się, że tak. Friedrich Ani napisał powieść zatytułowaną „Ludzie za ścianą”, w której nie ma krwawej zbrodni, psychopatycznego mordercy, nie ma nawet skomplikowanej intrygi kryminalnej. A mimo to, czytając, nie mogłam się od niej oderwać, dopóki nie odkryłam, co stało się z jednym z bohaterów. Na początku wiadomo tylko tyle, że zniknął. Odszedł jak wielu ludzi, uznawanych za zaginionych. Głównym tematem powieści jest więc problem zagadkowych zaginięć, które w wielu przypadkach do końca pozostają zagadką. Drugą stroną medalu jest kwestia osób opuszczonych, tego jak radzą (bądź nie radzą) sobie po stracie bliskiej osoby. Ona także jest obecna w książce pisarza, uznawanego za jednego z najlepszych i najbardziej nowatorskich autorów niemieckojęzycznych...
Więcej w linku: