logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Czarna-Seria
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-09-10 18:05
Ingrid Hedström - "Pod ziemią w Vilette"
Pod ziemią w Villette - Ingrid Hedström

To już trzecia część cyklu poświęconego bohaterce wykonującej bardzo interesujący zawód sędziego śledczego. I choć nastrojem oraz narracją powieść dorównuje tomom poprzednim, to jednak "Pod ziemią w Villette" nie ma takiej siły oddziaływania, jest pozycją fabularnie w widoczny sposób słabszą.

 

Martine Poirot tym razem musi rozwikłać zagadkę śmierci fotografa-dziennikarza, którego brak zajęcia sprowadził do jej miasta, i który podjął się napisania pracy dotyczącej katastrofy sprzed czterdziestu lat. Szybko się okazuje, że mimo tak długiego czasu ludzie wciąż mają swoje zdanie na temat wypadku, w którym zginęło prawie trzystu górników. Czyli podobnie jak w części pierwszej ("Nauczycielka z Villette") obserwujemy dwa dramaty: ten, który dzieje się w latach dziewięćdziesiątych, i ten z lat pięćdziesiątych. A żeby nie było aż tak widoczne, że autorka wykorzystuje schemat, który raz już się sprawdził (w dodatku całkiem nieźle), tym razem dodatkowo opowieść mimo, że przedstawia wydarzenia lokalne, to dzięki osobom dramatu zatacza kręgi po praktycznie całej ówczesnej Unii Europejskiej.

 

Powieść znowu przedstawia solidną ilość różnego rodzaju ludzkich dramatów, kontynuując styl zapoczątkowany w pierwszej odsłonie serii. Przez chwilę wydaje się nawet, że sama sędzia zostanie ciekawiej zaprezentowana, autorka sięga do przeszłości Martine nieco ją odsłaniając, pokazując pewne wydarzenia z czasów jej młodości. Lecz już gdy czytelnik z zainteresowaniem rozbudził się znad jednak sennej lektury, i już ma nadzieję, że zrobi się ciekawie, Ingrid Hedström zostawia Martine i zaczyna zajmować się innymi, nowymi bohaterami. Na domiar złego w pewnym momencie historia robi się chaotyczna, może chodziło o pokazanie głupoty niektórych praw, może bezsilności ludzi dobrych w świecie pełnym złych - nie wiem. Efekt jednak jest taki, że czytelnik znowu zaczyna przysypiać, zatem plan niespecjalnie się powiódł.

 

Według mnie widać tu wyraźny spadek formy. Rzecz jasna wciąż da się powieść czytać, i naprawdę bez kłopotu znajdziemy na rynku kryminały o wiele słabsze, jednak dwa poprzednie tomy były znacznie bardziej zwarte i solidne, imponowała mi konsekwencja autorki. Tymczasem w "Pod ziemią w Villette" widać stanowczo zbyt wiele powtórzeń względem poprzedników, zbyt mało tu dobrych, nowych pomysłów, podobnie jak i sama historia kryminalna nie jest pełna polotu, wręcz przeciwnie, jest schematyczna prawie do bólu.

 

Under jorden i Villette

Czarna Owca 2014

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-02-01 13:59
Unni Lindell - "Miodowa pułapka"
Miodowa pułapka - Unni Lindell

“Miodowa pułapka” to jedna z tych książek, które w trakcie czytania są wpierw odrobinę, a potem coraz bardziej męczące. Zbliżając się do końca czytelnik może sobie pomyśleć: dobra, już wiem jak autorka pisze, to nie dla mnie jednak, kolejne tomy sobie raczej daruję. Jednak potem, w chwili gdy książkę skończymy wiemy dobrze, że tak nie będzie. Że ostatecznie wszystko wskoczyło na swoje miejsce, i w zasadzie kilka manewrów, które autorka stosuje, a które przeszkadzały, teraz są jakby mniej irytujące, bo zrozumiałe.

 

Książka Unni Lindell to kolejna pozycja przedstawiająca pracę policjantów ze Skandynawii. Bohaterem jest jeden z nich, mężczyzna w sile wieku, a poznawać go będziemy w chwili, gdy do pracy powrócił po paru tygodniach nieobecności. Owa nieobecność zresztą sugeruje, że “Miodowa pułapka” wcale nie musi być pierwszą książką pani Lindell należącą do cyklu, co nie byłoby pierwszym takim przypadkiem w Czarnej Serii.

 

Nasz policjant powrócił, a w pracy znalazł nową koleżankę. Istotna część powieści pokazuje konflikt między dwojgiem bohaterów, ich wzajemną niechęć i “docieranie się”. Całość napisana jest podobnym stylem do tego, jaki znam z książek pani Jungstedt - policja jawi się tu jako organizacja nawet nie nieporadna, ale wręcz beznadziejnie bezsensowna. Wynika to ze sposobu przedstawiania postaci przez autorkę: policjanci to normalni, zwykli ludzie, ani odrobinę nie mądrzejsi od przedstawicieli innych zawodów. I nawet w ich miejscu pracy, wśród dokumentacji opisującej kolejne ludzkie dramaty jest miejsce na złość, niechęć, wzajemny brak szacunku, dogadywanie, małostkowość, często złośliwość i wreszcie: głupotę.

 

Pokazana tu historia jest całkiem niezła, jednak autorka wystawia na próbę cierpliwość czytelnika. Zagadka morderstwa, obok druga, gdzie chodzi o zaginięcie małego chłopca - to kawałek ciekawie przygotowanych zależności, budowanych na tyle umiejętnie, że zaskoczenie czytelnika na końcu w pełni się udało. Jednak sposoby odwrócenia uwagi czytelnika od poświęcania zbyt wielu chwil na rozmyślania średnio mi się podobały, choć nie mogę odmówić im skuteczności. Momentami wyglądało wręcz, jakby pani Lindell egzaltowała się wyobrażaniem sobie i przedstawianiem nam sposobu funkcjonowania umysłów chorych. To właśnie przy tych momentach mówiłem sobie, że po lekturze dam sobie już spokój z tą pisarką. Ale, jak już wspomniałem, dałem się ostatecznie przekonać :)

 

Pani Lindell z pewnością nie dorównuje moim ulubionym przedstawicielom skandynawskiego kryminału, Håkanowi Nesserowi i Åsie Larsson, jednak z pewnością nie pisze gorzej od wspomnianej już Mari Jungstedt czy według mnie stanowczo zbyt przechwalonej Camilli Läckberg. Także na kolejne tomy nie czekam z jakąś ekstra poważną niecierpliwością, ale strzelę sobie jeszcze chociaż jeden, by rzucić okiem na to, co będzie dalej z niespecjalnie lubiącą się parą policjantów.

 

Honningfellen

Czarna Owca 2013

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-01-05 10:01
Anders de la Motte - [geim]
[geim] (HP Pettersson, #1) - Anders de la Motte,Paweł Urbanik

Nie spodziewałem się zbyt wiele po tej książce. W pierwszej chwili nawet nie pasowała mi do serii, w której się ukazała - serii odpowiedzialnej za książki z reguły nieco poważniejsze, niż oparte na hollywoodzkiej, a nawet wręcz komiksowej fabule, za jaką wziąłem [geim], zresztą bardzo słusznie, bo taką się właśnie okazała. Co jednak nie znaczy, że była słaba - pierwsza powieść Andersa de la Motte to kawałek bardzo dobrej lektury dla tych, którzy chcą odpocząć od depresyjnych, brutalnie realistycznych powieści. To taki Stieg Larsson dla mniej wymagających, stawiających przede wszystkim na akcję, niekoniecznie na rozbudowaną opowieść i skomplikowanie historii.

 

Oczywiście wystarczy jeden rzut oka na powieść lub jej opis w internecie, by wiedzieć o co chodzi. I tak, tytuł ma bardzo wiele wspólnego z wymienianymi na kartach książki filmami “Teoria spisku” z Melem Gibsonem czy “Wróg publiczny” z Willem Smithem i Genem Hackmanem. Jednak o wiele więcej podobieństw w [geim] widzę do filmu z Michaelem Douglasem pod wszystko mówiącym tytułem: “Gra”. Młody mężczyzna znajduje komórkę, przez którą ktoś tajemniczy nawiązuje kontakt, proponując bohaterowi udział w tajemniczej grze. Na początku zadania są śmieszne i banalne, na przykład zajumanie parasola pasażerowi pociągu lub napisanie jakiegoś zdania sprayem na czyichś drzwiach. Stopniowo jednak wyzwania stają się coraz trudniejsze, a sam bohater coraz trudniejszych oczekuje, bowiem staje się niejako uzależniony od gry i sławy, jaką mu w pewnych środowiskach przyniosła.

 

Oczywiście postaci jest więcej, jednak specjalnie je pomijam, by nie popsuć niespodzianek przy lekturze. Interesujące jest to, że autor choć stawia przede wszystkim na akcję, to jednak próbuje, w dodatku z powodzeniem pokazać także coś milszego dla takich czytelników jak ja. Jakiś dramat, jakąś opowieść stojącą za bohaterami, coś, dzięki czemu stali się takimi ludźmi, wybrali takie zawody, mają taką mentalność. Byłem bardzo zaskoczony tymi wstawkami, tak bardzo, że [buzz] i [bubble] - kolejne tomy - już są w moim czytniku.

 

I choć ostatnie słowa książki zaskoczą tylko najmniej doświadczonych czytelników, a fabuła miejscami szyta jest bardzo grubymi nićmi przyznam szczerze i otwarcie, że [geim] mimo to jest powieścią godną uwagi. Anders de la Motte napisał coś, co już wielokrotnie było opisywane, czy to w literaturze, czy filmie bądź komiksie. Jednak autorowi udało się wszystko spiąć na tyle dobrze, że wtórność produktu w ogóle nie przeszkadza, a sprytne wstawki z przeszłości bohaterów powodują, że w sumie bardzo szybko chce się o nich wiedzieć więcej. Pewnie, że gra jest na pierwszym miejscu, jednak bez dobrych bohaterów żadna gra nie byłaby możliwa. Ja bawiłem się o wiele lepiej, niż przypuszczałem, że będę, zatem będąc zadowolonym polecam szczerze książkę fanom dobrej sensacji.

 

Geim

Czarna Owca 2012

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-09-01 07:39
Ingrid Hedström - "Dziewczęta z Villette"
Dziewczęta z Villette - Ingrid Hedström,Halina Thylwe

Drugi tom serii zawsze ma nad tomem pierwszym tę przewagę, że postaci są na już znane. O wiele prościej zaangażować się w lekturę wiedząc, czego można się po poszczególnych osobach spodziewać lub wręcz czekając na dalsze losy, ich prywatne, często będące bez związku z motywem głównym powieści. Dlatego też “Dziewczęta z Villette” to jedna z tych książek, gdzie ledwo rozpoczniemy lekturę a już się okazuje, że ponad pół opowieści za nami.

 

Ingrid Hedström w tej książce lekko zmieniła podejście, co zawsze powoduje u mnie radość. Uwielbiam takich pisarzy, którzy nie piszą stale tej samej powieści, ale kombinują, bawią się, szukają wyzwań. Stąd tak często polecam Håkana Nessera lub Åsę Larsson, potrafiących napisać o tych samych postaciach zupełnie różne, zaskakujące historie, często zmieniając (lub łącząc) różne gatunki literatury popularnej. Oczywiście daleki jestem od tego, by już teraz panią Hedström stawiać w jednym rzędzie z wyżej wymienioną parą, jednak nieśmiało dostrzegam, że pisarka jest na dobrej drodze. Nie ma tu takiego spokoju, jak w części pierwszej, tym razem książka jest dynamiczna, ale to nie znaczy, że męcząca.

 

Szczególnie zaimponowała mi postać mordercy, odpowiedzialnego za śmierć tytułowych dziewcząt z Villette. Podobnie, jak w części poprzedniej zadziwia twarda, żelazna wręcz konsekwencja autorki. Profil psychologiczny mordercy to klasa sama w sobie, tak dopracowany, że czytelnik jednocześnie marzy o wymierzeniu mu sprawiedliwości osobiście, najlepiej przy pomocy obcęg lub rozgrzanego kawałka metalu… ale jednocześnie nie sposób mu nie współczuć.

 

Całość toczy się wśród ludzi ze swoimi problemami, każda z zaprezentowanych postaci ma swoją historię do opowiedzenia. Nie ma tu zbędnych bohaterów ani wypełniaczy, wszystko układa się w świetnie zorganizowaną całość i ja czuję się już tak bardzo związany z Martine Poirot, że nie wiem, jak wytrzymam oczekiwanie na kolejne tomy - a jest ich już pięć.

 

Flickorna i Villette

Czarna Owca 2013

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-08-31 06:13
Ingrid Hedström - "Nauczycielka z Villette"
Nauczycielka z Villette - Hedstrom Ingrid

Pierwszą powieść z serii, której bohaterką jest Martine Poirot można położyć na półce z tymi “lżejszmi kryminałami”, obok Sary Blædel i Camilli Läckberg. To bardzo klasyczna w swej kompozycji historia, w której sama intryga nie jest przepełniona zagadkami wywołującymi ogromne zaskoczenie. Wręcz przeciwnie, pod tym względem książka jest dość prosta. Na szczęście oferuje coś więcej, coś, dzięki czemu drugi tom znalazł się w moim czytniku na długo przed ukończeniem lektury tomu pierwszego.

 

Mamy tu przede wszystkim udane postaci. Nie genialne, dopracowane pod każdym względem, ze wspaniale zarysowanymi profilami psychologicznymi, ale właśnie udane; na tyle, by chcieć je poznać bliżej. Poza tym autorka zaimponowała mi konsekwencją. Wyraźnie chce nam przypomnieć, że mimo całego tego idealizmu bijącego z różnych stron otaczającego nas świata tak naprawdę wszystko podporządkowane jest władzy i pieniądzom. A pokazano nam to na przykładzie nie jednego morderstwa, ale brutalnej historii, która sięga głęboko wstecz, i zawiera prawdziwą potworność. Tym gorszą, że tak realistyczną. Jakby tego było mało, w tle mamy jeszcze jedną opowieść, tym razem już sprzed wieków, której rozwiązaniem zajmuje się mąż bohaterki, historyk. Konksekwentnie, krok za krokiem poznajemy świat takim, jakim widzi go autorka, uświadamiając sobie, że niestety jest to właśnie nasz świat. Zawsze taki był i raczej takim już pozostanie.

 

Książka przez większość czasu jest spokojna, stonowana. Obraz Villette w Belgii, gdzie rozgrywa się akcja chwilami mógłby być nawet sielski. Miasto jakich wiele, ze swoimi mieszkańcami, gdzie są i ludzie dobrzy, i źli. Ten spokój ciekawie kontrastuje z brutalnymi wydarzeniami, powoduje to nietypowy efekt, pewne zamieszanie. Dzięki temu książka oferująca dość przeciętną historię kryminalną okazuje się być jednak ponadprzeciętna, a kilka powiedzianych tu prawd zostanie z czytelnikiem dłużej, niż tylko do momentu zamknięcia książki/czytnika.

 

Lärarinnan i Villette

Czarna Owca 2013

More posts
Your Dashboard view:
Need help?