W najnowszej powieści Katarzyny Grocholi po raz kolejny natkniemy się na kobiety porzucane, tęskniące za mężczyzną, który odszedł, próbujące zmienić swoje życie, wreszcie wierzące w to, że zdrada je ominie, a małżeństwo okaże się trwałe i szczęśliwe. Oczywiście, jak to w życiu (i w literaturze popularnej) bywa, nie zawsze jest tak kolorowo, jak by się chciało, ale... Ale po każdej burzy wychodzi słońce, to wie każda czytelniczka tego typu powieści. Nie krytykuję Grocholi, choć po świetnym „Trzepocie skrzydeł” obawiałam się nieco rozczarowania za sprawą powrotu do konwencji rodem z serii „Żaby i anioły”. Na szczęście pisarka, choć sięga do nieco lżejszej tematyki, to jednak utrzymuje poziom książki poprzedniej. „Kryształowy Anioł” można więc postawić na jednej półce z debiutanckim monologiem zdradzonej kobiety - „Przegryźć dżdżownicę” oraz z przejmującą opowieścią o przemocy w rodzinie sportretowaną w „Trzepocie skrzydeł”. Główna bohaterka, Sara, ma wyjątkowego pecha, jeśli chodzi o mężczyzn. Dzień przed ślubem odwiedza najbliższą przyjaciółkę i widzi swoją niedoszłą druhnę – jak ją nazywa autorka – uprawiającą seks z jej własnym niedoszłym mężem. Do ślubu z oczywistych powodów nie dochodzi. Kiedy bohaterka decyduje się związać z kolejnym mężczyzną, więcej jest już w tym rozsądku niż namiętności. Sara wydaje się mało interesującą osobą. Razem z mężem, który awansuje, przeprowadza się do Warszawy. Nie może znaleźć pracy, rozczula się nad sobą, nie ma żadnych zainteresowań, nie potrafi przebojowo iść przez życie, popełnia gafę za gafą. Marzy o dziecku i próbuje zrobić wszystko, by doprowadzić do zapłodnienia. Po znajomości dostaje pracę w radiu. Jej obowiązki to głównie nocne dyżury i parzenie kawy współpracownikom, którzy nie kwapią się do zadzierzgnięcia bliższych relacji. I właśnie tam wszystko się odmienia. Grochola wykorzystuje dość częsty w literaturze motyw nocnej audycji, dzięki której zmienia się życie słuchaczy, wyraźnie nawiązuje też do magicznej roli pełnionej przez filmową Amelię. Mamy także w powieści inne dość czytelne odniesienie – oto Kopciuszek staje się Królewną zdolną zmieniać świat wokół siebie. Grochola serwuje czytelnikom również wątek społeczny – akcentuje konieczność robienia badań cytologicznych. Co najważniejsze jednak, w nienachalny i stonowany sposób przekonuje, że miłość może zdarzyć się także w wieku mocno dojrzałym, a nieudanych związków nie warto ratować za wszelką cenę, bo zdarza się, że pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie wybaczyć. Słodko-gorzka pigułka pop? Tak. I bardzo dobrze, że Grochola nie przesadziła ze słodyczą.