Dawno temu, skryte w fałdach tłuszczu, moje ciało wydawało się więzieniem, z którego nie ma ucieczki, ponieważ byłym tym ja, w którym bije moje serce, więzieniem z mięsa i krwi, w tym samym stopniu znienawidzonym co koniecznym.
A potem wydarzyło się coś, co położyło kres mojemu obżarstwu. Odbicie w lustrach, w szkolnej szatni. Jakby dziwny anioł ukazał moje odbicie w taki sposób, że wydawało się obce. Obca osoba. Osoba budząca nienawiść, wstręt i litość.