logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: kapitalizm
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2014-03-27 18:21
Dysfunkcyjny Wilk

Mówienie o pieniądzach, przynajmniej ostatnio, nie jest zbyt modne. Kryzys spowodowany przez manipulacje na giełdzie i nasza polska afera pisarska nie zachęcają do poruszania jakichkolwiek materialnych aspektów rzeczywistości. Lepiej milczeć i pisać. Lub robić to, czym aktualnie się zajmujemy.

 

Natomiast jeżeli ktoś czuje potrzebę poczytania o pieniądzach powinien sięgnąć po Wilka z Wall Street. Książka ma zupełnie inny wydźwięk, niż nominowany do Oscara film w reż. Martina Scorsese. Najpierw, w wyniku przedoscarowego szaleństwa, miałem okazję zobaczyć jej ekranizację. Po zapoznaniu się z tym grubawym (ale pięknym) dziełem stwierdzam, że książka jest o wiele bardziej wieloaspektowa i otwarta na interpretacje. Film Scorsese też jest świetny, ale stanowi uproszczenie historii najśmielszego i największego oszusta na świecie. Jest nim autor książki – i główny bohater – Jordan Belfort.

 

Potęga pieniędzy

 

Największą siłą kształtującą życie Jordana Belforta nie była miłość do pierwszej albo do drugiej żony, ale pieniądze. Pragnął je zdobywać, pomnażać, przelewać i posiadać. Stały się dla niego najbardziej uzależniającym narkotykiem. Jednym z wielu, których używał, ale ten stał się dla niego wręcz niezbędny. Potrafił powstrzymać się od wciągania kokainy, zdarzało się, że odstawiał nawet swoje ulubione „cytrynki” (metakwalon produkowany przez firmę Lemmon). Jednak z uzależnienia od pieniędzy nie potrafił się wyleczyć. Jordan Belfort opisując swoją historię, pokazał mroczną stronę bogactwa. A najgorsze było dla niego to, że miał świadomość swojego upadku.

 

Głównego bohatera książki można porównać do muchy, która usiadła w miodzie. W pierwszej chwili jest ona szczęśliwa, bo ma pod dostatkiem jedzenia. Ale jej odnóża powoli się zapadają, a wkrótce, po kilku próbach odlotu, grzęźnie w miodzie na dobre. Kraina szczęścia stała się przekleństwem, które doprowadziło do jej zguby. W taki sam sposób Jordan Belfort opisuje bogactwo. Dążył do niego, chciał mieć miliony na koncie i nie martwić się o przyszłość. Okazało się, że posiadanie pieniędzy nie jest końcem problemów, ale dopiero ich początkiem. Z czym musiał się zmierzyć, młody genialny broker, gdy już ciasno owinął się całunem z pieniędzy?

 

Systemowe oszustwa

 

Przede wszystkim musiał uchronić je przez państwem. Olbrzymie sumy, które posiadał zarobił w sposób półlegalny, balansując na krawędzi prawa. Dlatego próbował je ukryć w Szwajcarii. Ta popularna, wśród bogatych ludzi, praktyka okazała się być, dla Jordana Belforta, pierwszym krokiem do porażki. Potem sprawy potoczyły się już szybciej, ponieważ nie wszyscy byli wobec niego lojalni. I dlatego system mógł go dopaść.

 

Interesujący jest sposób, w jaki ukazane jest w książce oszustwo. Jordan Belfort jest arcymistrzem w naginaniu przepisów i wykorzystywaniu luk w prawie. Jednak nikt w książcenie zadaje pytania, dlaczego takie rozwiązania wciąż istnieją. Można stwierdzić, że oszustwo jest nieodłącznym elementem systemu prawnego. Potrzebne jest, aby uprawomocnić jego istnienie, aby był potrzebny. A ludzie wykorzystujący te luki niekoniecznie są źli. Po prostu są sprytni, wiedzą jak działać i skutecznie oszukiwać system, wykorzystując jego właściwości. Jordan Belfort udowodnił, że przez bardzo długi czas, organy ścigania oraz instytucje dbające o porządek na świecie, mogą gonić swój własny ogon.

 

Jednak tego aspektu książki nie należy postrzegać jako pochwały oszustwa. Przybiera on wymiar całkowicie obiektywny, jest tylko opisem sytuacji, w której poruszał się Jordan Belfort. Być może, właśnie z tego powodu, książka ta jest bardzo dobra.

 

Spowiedź

 

Wilk z Wall Street to wspomnienia spisane z perspektywy czasu, ponieważ Jordan Belfort zasiadł na sali rozpraw jako oskarżony o oszustwa. Autor stworzył interesującą autobiografię, w której doskonale scharakteryzował świat, w którym żył. Dzisiaj jest już innym człowiekiem. Gdy został złapany i oskarżony odczuł ulgę. Nie musiał się już ukrywać, mógł zacząć żyć. Można zapytać, jak w ogóle może zasypiać ze świadomością, że oszukał tak wielu ludzi. Odpowiedź jest zawarta w książce. Jego celem nigdy nie były osoby, dla niego każdy z klientów był numerem telefonu i rachunkiem bankowym. Jordan Belfort oszukiwał cudze pieniądze. Tylko one się dla niego liczyły.

 

Bez nich nie mógłby prowadzić Życia (przez duże Ż). Nawet jeżeli zaraz za tym rzeczownikiem pojawiały się dwa przymiotniki: było to Życie Dysfunkcyjnych i Bogatych. Jordan Belfort, opisując swoje poczynania, nie grozi placem, niczym rozdrażniona guwernantka. On kwituje swoje życie uśmiechem szaleńca, który wziął udział w zbiorowym obłędzie. I miał odwagę to opisać.

 

Jordan Belfort, Wilk z Wall Street

Świat Książki, 2014

oprawa miękka, 512 stron

Like Reblog Comment
review 2012-11-18 11:01
Netokracja - nowy paradygmat
Netokracja. Nowa elita władzy i życie po kapitalizmie - Alexander Bard,Jan Söderqvist

Słowem klucz w tej dyskusji jest paradygmat. Dyskusji jaka rozpoczęła się dwanaście lat temu (sic!), ale jej retoryka obowiązuje po dziś dzień. I obowiązywać będzie jeszcze przez lat kilka, bo to wzniosła idea. Problem z nimi (ideami) polega na tym, że nie wiadomo w czym szukać ich wielkości. Czy w prawdziwości, która niebawem nastanie czy w utopii, przed którą ostrzegają. Zarysowana przez  Alexandra Bard’a i Jana Soderqvist’a netokratyczna koncepcja społeczeństwa informacjonalistycznego wydaje się, że idzie w tym pierwszym kierunku.

 

Podobno filozofowie są wiekowi. A przynajmniej żyją nad wyraz długo. Współczesnemu jednak reformatorowi nauki - Thomasowi Kunh’owi - nie było dane tego dostąpić. 17 czerwca 1996 roku zmarł na raka  w Cambridge. Światły umysł odszedł, ale pozostawił po sobie idee, które przetrwają wieki. Jedną z nich jest właśnie pojęcie paradygmatu.

 

Nauka jaką znamy możliwa jest, ponieważ ogół społeczności stanowiącej prawo wyjaśnia zastane zjawiska na podstawie obranego zestawu pojęć i właściwości  reprezentujących rzeczywistość . Tym właśnie jest zjawisko paradygmatu – powszechnie uznawanego sposobu myślenia narzucającego określoną interpretację faktów. Każdy ostęp jaki dokonuje się na naszych oczach ma miejsce ze względu na to, że dotychczas przyjmowane wartości status quo ulegają zmianie. Ale zaraz. Dlaczego piszę o paradygmacie? Dlatego ponieważ stanowi on podstawową zasadę rozumienia momentu systemowego, w którym jesteśmy. Momentu, który autorzy „Netokracji” określają mianem informacjonalizmu.

 

Dzianie się

 

Kilka słów wstępu. Logika myślenia jaką obydwaj autorzy uprawiają osadzona jest w duchu Heraklitejskiego panta rhei, Nietzseańskiej Lebensphilosophie i postmodernizmu Deleuze’a. Według Barda i Soderqvista światem rządzi przypadek. Życie to nieustanny konflikt - myśli, interesów i zdarzeń. Jest ono niczym innym,jak zmiennością i interpretacją tej zmienności. Każda dostępna informacja określa jakie myśli i działania są dla nas możliwe. A podstawą organizacji społecznej jest komunikacja i przetwarzanie informacji.

 

W swojej netokratycznej ewangelii Alexander Bard i Jan Soderqvist poddają szczegółowej analizie świat, w którym przyjdzie nam żyć. Analizując historię rozwoju społecznego wprowadzają śmiałą nietzscheańską ideę przewartościowania wartości:  kapitału finansowego na ten informacyjny. Ta zmiana skutkuje przełomem systemowym, który związany ze zmianą paradygmatu doprowadzi do powstania systemu informacjonalistycznego. Ale po kolei.

 

Informacjonalizm

 

Bard i Soderqvist mówią do nas, że świat w jakim żyjemy kończy się. Rozwój nastawiony na permanentną akumulację kapitału finansowego, dla którego motorem zmian jest innowacja zaczyna być niewydolny. Obecna władza, dla której wartością stałą jest pieniądz,  jest ze wszechstron zagrożona. Widać to wyraźnie w głosie ludu. „Populacja późno kapitalistycznego społeczeństwa uważa wybieranych przez siebie polityków za grupę skorumpowanych oszustów, moszczących własne gniazda kosztem wyborców i podatników, którym nigdy nie udaje się wykonać zadań, do których zostali wybrani”. Ta populacja od zawsze wiedziała, że „coś tu nie gra” jednak dopiero z erą nowych mediów – Internetu – może coś z tym zrobić. I faktycznie robi. Powszechna informatyzacja społeczeństwa na tyle zmienia obraz rzeczywistości, że realną władzą stają się – i staną – nie kapitalistyczni możnowładcy a uzurpatorzy sieci. Tytułowi netokraci.

 

Władza

 

 

Kim oni są? To nowoczesna potęga. Władza, która porzuciła gospodarkę przemysłową na rzecz informacyjnej. Władza, która przewartościowała wartość stałą jaką był pieniądz na nową jaką staje się informacja (przez autorów rozumiana jako ilościowa miara wymiany komunikacyjnej). Wreszcie władza, która przedefiniowała światy. Świat realny zamieniła na wirtualny. Z systemu zamkniętego (totalistycznego) uczyniła otwarty (mobilistyczny).

 

Ta władza jest informacjonalistycznym odwzorowaniem władzy kapitalistycznej. Dzisiejszą klasę najniższą i średnią zastąpi tzw. konsumtariat. Bogatych netokraci.

Konsumtariat to scheda kapitalistycznego przywiązania do pieniądza i dóbr materialnych. To klasa, której w końcu uda się  dopcha do tego, co bogaci już dawno osiągnęli i porzucili. Konsumtariat to bogaci biedni. To konsumenci w najczystszej postaci, których interesuje tylko ile, jak i kiedy. To, „co” - przestało się liczyć. Niczego tak naprawdę nie posiadają, ponieważ w nowym systemie instytucja posiadania związana jest z informacją a nie pieniądzem. A tej są pozbawieniu nawet w elementarnej postaci. Konsumtariat to nowa klasa telewizyjnych leniwców. Pogrążona w permanentnym letargu i owładnięta pętami ślepej wegetacji. To „ludzie uwięzieni w mieszkaniach na przedmieściach i ponurych domach na wsi, pomiędzy niezdrowym jedzeniem, telewizyjnymi serialami i brukowcami a chuligańskimi wybrykami, pozbawieni jakiejkolwiek formy sensownej komunikacji ze światem zewnętrznym”. Co więcej, ich apatia jest tak głęboko zakorzeniona w ociemniałych umysłach, że do wszystkiego co nowe podchodzą ze sceptycyzmem i dystansem, ponieważ burzy to ich pseudobezpieczny świat. Świat, w którym ziemia będzie tak kulista że aż płaska.

 

Umysłowe rozleniwienie nie pozwoli im traktować zmian jako czegoś naturalnego a jedynie doszukiwać się w nich burzenia dobrze znanego status quo.

 

Netokraci z kolei to nowi bogaci. To ci wszyscy, którzy zrozumieli, że o potędze nie świadczy już zielony banknot a informacja. Czyli wiedza plus kontakty, plus reputacja. Nie zabiegają oni o pieniądze. Nie uprawiają gospodarki eksplozywnej a implozyjną. Celem netokratów jest usprawnianie i ułatwianie informacji. Pieniądze już tego nie dają. Gwarantuje to atencja – to kto nas followuje, subskrybuje, likuje i shareuje. Naszą ważność określa nie status materialny a informacyjny. To jak bardzo wartościowymi treści jesteśmy w stanie się dzielić i do tego, jak szybko to uczynimy. „Im wyższy ma się status tym się jest bardziej mobilnym” powiadają autorzy. Ale można to rozumieć inaczej – im się jest bardziej mobilnym (informacjonalistycznie) tym ma się wyższy status.

Jak streszczają autorzy: „zasadnicza różnica między netokracją a konsumtariatem polega na tym, że ta pierwsza kontroluje swą chęć posiadania i jej powstawanie, a ta druga wykonuje polecenia tej pierwszej”.

 

Netokracja dzieli się na trzy podgrupy: eternalistów filozofów i naukowców informacjonalistycznego społeczeństwa, neksjalistów – przedsiębiorców oraz  kuratorów – czyli polityków. Wszyscy oni charakteryzują się tym, że wychodzą poza własne Ego. Świat nie jest już w podmiocie (w nich), ale poza  nim. Z modelu zamkniętego (ja wiem, ja potrafię….) przechodzą w model otwarty (wiem o tyle o ile mi powiesz, umiem o tyle o ile wskażesz mi drogę i popworwadzisz…).

 

Nowe narzędzia kontroli

 

Netokraci to wielbiciele informacji. Ale jak to z miłością bywa nie sprowadza się ona tylko do rozkosznego kochania. Za tym uwielbieniem musi iść kontrola i ochrona.

 

Kapitalistyczną ochroną była pięść. Informacjonalistyczną - patenty. Netokracja tego, co wg niej prawnie uzasadnione do posiadania informacji borni za pośrednictwem patentów. One służą ochronie poprawnej i moralnej wymiannie  informacji. Patenty są współczesnymi ustawami, do której rozporządzeniami jest tzw. netykieta. Wykładnia prawidłowego poruszania się po informacjonalistyzcnym świecie. Kto ją łamie, wypada z gry. I tu pojawiają się konflikty nowego społeczeństwa. Nie wszyscy bowiem netokraci opowiadają się za przestrzeganiem reguł normalizowania wymiany informacji. To tzw. netokratyczni zdrajcy, którzy likwidują to (patenty), co pomaga w rozprzestrzenianiu się wiedzy. Jeśli spojrzymy teraz na SOPA, ACTA i inne rewelacje, to świat wyda nam się może odrobinę bardziej zrozumiały. 

 

Kulutra atencjonalistyczna

 

W społeczeństwie informacjonalistycznym członkostwo w sieci wyznaczać będzie
informacyjny” status osoby. To jak bardzo ekskluzywne informacje będzie się posiadać świadczy o wadze gracza. Nawiązywanie kontaktów jest systemem barterowym. „Kontakty stają się dostępne tylko dzięki wymianie na inne kontakty o takiej same łącznej wartości”. Czyli tyle jesteś wart, o ile moja dzięki Twoim informacjom moja wartość wzrośnie! Atencjonalizm realizuje ideę amerykańskiego powiedzenia. Jak ja ci dam dolara i ty mi dasz dolara, to każdy z nas będzie miał po dolarze. Jak ja dam ci myśl i ty dasz mi myśl, to każdy z nas ma dwie myśli. Konsumtariat nadal woli wymieniać się dolarami.

 

Z kulturą atencjonalistyczną związane jest zjawisko wyższości wirtualnej przestrzeni nad fizyczną. Świat wirtualny łamie granice geografii fizycznej ponieważ likwiduje konflikt. Fizyczna bliskość powoduje - czy chcemy, czy nie – że zmuszeni jesteśmy do fizycznego obcowaniaz innymi ludźmi. Z ludźmi, z którymi co do istoty rzeczy w wielu kwestiach ssię nie zgadzamy. To rodzi konflikt i frustracje. Wirtualny świat jest inny. Brak barier i dowolność kontaktu sprawia, że sami decydujemy z kim chcemy przebywać. Zapisujemy się do społeczności, wymieniamy poglądy, zdania a gdy tylko stanie się ona „niewygodna” opuszczamy za jednym kliknięciem. Towarzystwo wzajemnej adoracji jest tak silne jak nigdy dotąd. Spójrzmy na dzisiejszy social: facebook, twister, linkedin, klout. Kwintesencja kultury atencjonalistycznej i budowania kapitału na informacji.

 

Tak więc? Netokracja głupcze! Bądź jej częścią albo skonsumujesz swe życie nim zaczniesz je naprawdę wieść. Książka jest refleksją – kim jesteśmy i w którym miejscu świata będziemy za lat kilka. Co jest godne uwagi? Doniosłość i przenikliwość zagadnienia. Jego pragmatyczna wykładnia jest zauważalna w tak wielu aspektach otaczającej rzeczywistości, że rodzi się pytanie czy ta rzeczywistość jest jeszcze rzeczywista…

Source: www.phenoblog.pl/2012/11/czy-jestes-juz-netokrata.html
More posts
Your Dashboard view:
Need help?