Mówienie o pieniądzach, przynajmniej ostatnio, nie jest zbyt modne. Kryzys spowodowany przez manipulacje na giełdzie i nasza polska afera pisarska nie zachęcają do poruszania jakichkolwiek materialnych aspektów rzeczywistości. Lepiej milczeć i pisać. Lub robić to, czym aktualnie się zajmujemy.
Natomiast jeżeli ktoś czuje potrzebę poczytania o pieniądzach powinien sięgnąć po Wilka z Wall Street. Książka ma zupełnie inny wydźwięk, niż nominowany do Oscara film w reż. Martina Scorsese. Najpierw, w wyniku przedoscarowego szaleństwa, miałem okazję zobaczyć jej ekranizację. Po zapoznaniu się z tym grubawym (ale pięknym) dziełem stwierdzam, że książka jest o wiele bardziej wieloaspektowa i otwarta na interpretacje. Film Scorsese też jest świetny, ale stanowi uproszczenie historii najśmielszego i największego oszusta na świecie. Jest nim autor książki – i główny bohater – Jordan Belfort.
Potęga pieniędzy
Największą siłą kształtującą życie Jordana Belforta nie była miłość do pierwszej albo do drugiej żony, ale pieniądze. Pragnął je zdobywać, pomnażać, przelewać i posiadać. Stały się dla niego najbardziej uzależniającym narkotykiem. Jednym z wielu, których używał, ale ten stał się dla niego wręcz niezbędny. Potrafił powstrzymać się od wciągania kokainy, zdarzało się, że odstawiał nawet swoje ulubione „cytrynki” (metakwalon produkowany przez firmę Lemmon). Jednak z uzależnienia od pieniędzy nie potrafił się wyleczyć. Jordan Belfort opisując swoją historię, pokazał mroczną stronę bogactwa. A najgorsze było dla niego to, że miał świadomość swojego upadku.
Głównego bohatera książki można porównać do muchy, która usiadła w miodzie. W pierwszej chwili jest ona szczęśliwa, bo ma pod dostatkiem jedzenia. Ale jej odnóża powoli się zapadają, a wkrótce, po kilku próbach odlotu, grzęźnie w miodzie na dobre. Kraina szczęścia stała się przekleństwem, które doprowadziło do jej zguby. W taki sam sposób Jordan Belfort opisuje bogactwo. Dążył do niego, chciał mieć miliony na koncie i nie martwić się o przyszłość. Okazało się, że posiadanie pieniędzy nie jest końcem problemów, ale dopiero ich początkiem. Z czym musiał się zmierzyć, młody genialny broker, gdy już ciasno owinął się całunem z pieniędzy?
Systemowe oszustwa
Przede wszystkim musiał uchronić je przez państwem. Olbrzymie sumy, które posiadał zarobił w sposób półlegalny, balansując na krawędzi prawa. Dlatego próbował je ukryć w Szwajcarii. Ta popularna, wśród bogatych ludzi, praktyka okazała się być, dla Jordana Belforta, pierwszym krokiem do porażki. Potem sprawy potoczyły się już szybciej, ponieważ nie wszyscy byli wobec niego lojalni. I dlatego system mógł go dopaść.
Interesujący jest sposób, w jaki ukazane jest w książce oszustwo. Jordan Belfort jest arcymistrzem w naginaniu przepisów i wykorzystywaniu luk w prawie. Jednak nikt w książcenie zadaje pytania, dlaczego takie rozwiązania wciąż istnieją. Można stwierdzić, że oszustwo jest nieodłącznym elementem systemu prawnego. Potrzebne jest, aby uprawomocnić jego istnienie, aby był potrzebny. A ludzie wykorzystujący te luki niekoniecznie są źli. Po prostu są sprytni, wiedzą jak działać i skutecznie oszukiwać system, wykorzystując jego właściwości. Jordan Belfort udowodnił, że przez bardzo długi czas, organy ścigania oraz instytucje dbające o porządek na świecie, mogą gonić swój własny ogon.
Jednak tego aspektu książki nie należy postrzegać jako pochwały oszustwa. Przybiera on wymiar całkowicie obiektywny, jest tylko opisem sytuacji, w której poruszał się Jordan Belfort. Być może, właśnie z tego powodu, książka ta jest bardzo dobra.
Spowiedź
Wilk z Wall Street to wspomnienia spisane z perspektywy czasu, ponieważ Jordan Belfort zasiadł na sali rozpraw jako oskarżony o oszustwa. Autor stworzył interesującą autobiografię, w której doskonale scharakteryzował świat, w którym żył. Dzisiaj jest już innym człowiekiem. Gdy został złapany i oskarżony odczuł ulgę. Nie musiał się już ukrywać, mógł zacząć żyć. Można zapytać, jak w ogóle może zasypiać ze świadomością, że oszukał tak wielu ludzi. Odpowiedź jest zawarta w książce. Jego celem nigdy nie były osoby, dla niego każdy z klientów był numerem telefonu i rachunkiem bankowym. Jordan Belfort oszukiwał cudze pieniądze. Tylko one się dla niego liczyły.
Bez nich nie mógłby prowadzić Życia (przez duże Ż). Nawet jeżeli zaraz za tym rzeczownikiem pojawiały się dwa przymiotniki: było to Życie Dysfunkcyjnych i Bogatych. Jordan Belfort, opisując swoje poczynania, nie grozi placem, niczym rozdrażniona guwernantka. On kwituje swoje życie uśmiechem szaleńca, który wziął udział w zbiorowym obłędzie. I miał odwagę to opisać.
Jordan Belfort, Wilk z Wall Street
Świat Książki, 2014
oprawa miękka, 512 stron