Dwa tygodnie temu pisałem o kilkudziesięciu błędach, które wpadły mi w oko podczas lektury elektronicznej wersji biografii Steve'a Jobsa. Problem zgłosiłem do księgarni, a na blogu zamieściłem wpis pod tytułem: „Co by na to powiedział Steve Jobs?”. Minęło trochę ponad dwa tygodnie i mogę zaryzykować stwierdzenie, że Steve Jobs byłby koniec końców jednak zadowolony. Może nawet swoim zwyczajem by powiedział, że to fantastyczne i tak wydany e-book jest najlepszy na świecie. Oczywiście wszyscy (poza fanami marki) by w to nie uwierzyli. Skąd więc takie moje mniemanie? Zacznijmy od początku...
Mam nadzieję, że w Woblinku można się już cieszyć poprawionym plikiem
Kilkadziesiąt błędów w e-booku przekracza moje granice tolerancji. Po pierwsze więc, zgłosiłem błędy do księgarni, gdzie kupiłem książkę. Bardzo szybko Woblink przekazał moje uwagi do wydawnictwa Insignis. Bardzo sprawnie, bo po kilku dniach, wydawnictwo udostępniło nowy plik. Większość zauważonych przeze mnie błędów, była w nowej wersji poprawiona. Niestety, wciąż pozostało kilka takich, które nie powinny się zdarzyć. Zacząłem więc znowu marudzić..., choć wciąż nie pokazałem palcem jakie jeszcze błędy mi przeszkadzały. Podałem jeden przykład, nie chcąc odbierać chleba korektorom z wydawnictwa.
Tego błędu chyba komputerowa korekta nie wychwyci
Przedstawicielka księgarni nie wymigiwała się od odpowiedzialności. Stwierdziła, że dalej może drążyć temat. Zasugerowała jednak, że wskazany przeze mnie błąd występuje w wydaniu papierowym. Co z tego? Ano takowe błędy wydawnictwa zazwyczaj poprawiają przy drugim wydaniu a nie na bieżąco. W domyśle, zawisło między wierszami, że chyba tego nie poprawią, tylko dlatego, że ktoś je znalazł w e-booku i marudzi. Jakoś to do mnie nie trafiło i poprosiłem o podjęcie wysiłku. No i rozwiązanie pojawiło się błyskawicznie. Insignis zwrócił się do Woblinka o zwrot kasy oraz przekazanie przeprosin. Szast-prast i pieniądze miałem na koncie. Szybka i odważna decyzja!. Pokazująca jednocześnie, że wydawnictwo zaliczyło wpadkę, ale postarało się ją naprawić. Dziękuję za takie podejście!
Nadmiarowe spacje powinno się dość łatwo wyłapać, ale czasem zostają...
Nie pozostało mi nic innego, jak przekazać Woblinkowi te błędy, które zauważyłem, a wciąż pozostały niepoprawione. Mam nadzieję, że zostaną uwzględnione i każdy kolejny zakup tego e-booka będzie dawał czytelnikom radość nie tylko ze znakomitej treści ale i poprawnej formy...
P.S.
Nie zawsze jest tak różowo. Wciąż czekam na poprawę pliku książki „Stacja Tajga”, o którym pisałem pod koniec lipca. Po pierwszej korekcie, wciąż są błędy.