![Ja, Fronczewski - Mastalerz Marcin Fronczewski Piotr Ja, Fronczewski - Mastalerz Marcin Fronczewski Piotr](http://booklikes.com/photo/max/220/330/upload/books/8/0/80d8ab8c23830aa4f18debc7ddcc9aad.jpg)
Powiem krótko: rewelacja. Nie miałam pojęcia, że Piotr Fronczewski to aż tak sympatyczny człowiek. Gorąco polecam!
Brusikiewicz miał taki swój stały dowcip. otóż zwracał się do różnych ludzi w wymyślonym przez siebie języku - mówił coś w stylu "burladada dibirudu kafacepał dudujodi kałabała" - zwykle przemawiał tak dość długi i wpatrując się swojej ofierze uporczywie w oczy, czekał na reakcję. Ludzie zwykle wpadali wtedy w osłupienie. Ale jak kiedyś zagadał tak do kolejarza na Dworcu Wschodnim, to ten leniwie na niego spojrzał i odburknął: "Z peronu drugiego". Innym razem Brusikiewicz poszedł do sklepu monopolowego, na i mówi to swoje "kocołupu idabiridi jabarada dudu koniaczek?". A ekspedientka patrzy na niego z niechęcią i rzuca: "Pół litra czego?".
Co panu daje jazda na motocyklu?
Uczucie wolności.
Czyli?
No i weź tu gadaj ze ślepym o kolorach... Jak ktoś tego nie doświadczył, to trudno mu wyjaśnić. Ale dobra. Dzieckiem pan kiedyś był?
Tak.
A nie wygląda pan. Gratuluję.
Dziękuję.
Z wiekiem wyobraźnia się rozwija, a fantazja maleje, co jest zresztą najlepszym dowodem na to, że słowa te nie są synonimami.
Wie pan, po czym poznać radosnego motocyklistę? Po komarach na zębach.
Wielką zaletą trabanta był fakt, że karoseria w ogóle nie rdzewiała, bo była z plastiku - chyba duroplast się to nazywało. Ale pewnie dla zachowania równowagi we wszechświecie enerdowscy inżynierowie postanowili, żeby cała reszta rdzewiała dwa razy szybciej, czemu sprzyjała oryginalnie rozwiązana kwestia wodoszczelności tego auta.
"Widzę, że panowie polujecie tylko na tubylców, bo przed chwilą wyprzedził mnie samochód na niemieckiej rejestracji i nie ma tu po nim śladu". A milicjant na to: "Jak myśmy zobaczyli, że on jedzie grubo powyżej dwustu, to pomyśleliśmy, że nam się radar spierdolił".
Nieoceniony byl Jerzy Dobrowolski z tym swoim charakterystycznym tonem życzliwego cynika recenzujący podanego mu właśnie kotleta: "W smaku do dupy, ale tak w ogole to bardzo dobry". Albo jeden z ostrzejszych zawodników w dziedzinie spożycia alkoholu, Mariusz Domochowski, tłumaczący, że pije głównie z powodu swojego adresu zamieszkania.
Doliczyłem się osiemdziesięciu siedmiu filmów i czterdziestu jeden seriali z pańskim udziałem. Do tego stu siedemnastu spektakli Teatru Telewizj
Niemożliwe, ludzie tyle nie żyją, żeby w tylu rzeczach zagrać.
A jednak.
A role teatralne też pan policzył?
Oczywiście. Zagrał pan w pięćdziesięciu dziewięciu sztukach.
A w każdej co najmniej kilkadziesiąt razy, jeśli nie więcej.
A do obiadu pół literka. Ale co to jest pół literka dla czterech? Encyklopedyczna definicja słowa "nic" po prostu.