logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: literatura-obyczajoiwa
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-09-27 15:01
Marcowe fiołki
Marcowe fiołki - Sarah Jio
  • Małżeńskie życie Emily wali się, kiedy mąż decyduje się odejść do kochanki. Pakuje on walizki i opuszcza ich dom, a kobieta zostaje sama, zadając sobie pytania: "co poszło nie tak?". Decyduje się wyjechać do ciotki Bee aby odreagować i przemyśleć wiele spraw. Pewnego dnia znajduje pamiętnik niejakiej Esther, która opisuje historię swojej burzliwej miłości do Elliota. Emily zaintrygowana owym pamiętnikiem odkrywa różne rodzinne tajemnice...

    Pamiętam jak kilka lat temu książka "Marcowe fiołki" pojawiła się w sklepach. Jej opis z tylnej okładki nie kazał mi przestać o niej myśleć i długo nosiłam się z zamiarem jej kupienia. Pewnego dnia jakaś siła odepchnęła mnie jednak od jej zakupu. Zamiast tego sięgnęłam po... inną książkę Sarah Jio (wtedy nowość) "Dom na plaży". Dzisiaj dziękuję tej tajemniczej sile, która nakazała mi zakup owego "Domu na plaży"...

    Gdybym miała krótko opisać wrażenia jakie zostały we mnie po lekturze tej książki, to określiłabym to następująco:
    - niezły początek, kilka pierwszych rozdziałów interesujące,
    - do połowy nudne opisy zakupów, życia codziennego etc.,
    - od trzynastego rozdziału zwiększenie zainteresowania czytelnika, zwroty akcji,
    - na pięć rozdziałów przed końcem wzrastające napięcie ale też przewidywalność,
    - końcówka nudna i mało porywająca, znów opisy zakupów i niewiele wnoszące dialogi.

    Około końca pierwszej połowy myślałam, że autorka wykończy mnie opisami robienia zakupów przez Emily, nudnymi rozmowami z Bee i jeszcze nudniejszymi randkami głównej bohaterki z dwoma mężczyznami. Doszło do tego, że bardziej mnie zaczęła interesować historia z pamiętnika Esther i Elliota, którą autorka wtrącała na chwilę. Rzadko się zdarza, żeby poboczna historia czytana przez główną bohaterkę była ciekawsza od samych losów tejże...

    Obok wyżej opisanych nudnych fragmentów i wlokącej się akcji, do minusów dodałabym też literówki oraz przewidywalność. Od połowy książki niemal za każdym razem, gdy na jaw wychodziły jakieś nowe fakty, ja już się domyślałam, czego będą owe fakty dotyczyły.

    Mówiąc ogólnie fabuła nie porwała mnie tak, jak myślałam, że mnie "porwie" po zapoznaniu się z opisem z okładki. Jak dla mnie jest dość pokręconą historią, do tego niezbyt interesującą. Czytanie "Marcowych fiołków" momentami było męczące, choć z racji gatunku powinna być lekką obyczajową książką.
    Jakby tego było mało - bohaterowie są antypatyczni. Głównej bohaterki Emily nie da się lubić. Tak samo jeśli chodzi o jej zwariowaną przyjaciółkę Annabelle (ich dialogi wręcz mnie irytowały). Sama Emily kilkakrotnie wydawała mi się być naiwną kobietą. Nie polubiłam też ciotki Bee ani niejakiego Jack'a. Jedyną postacią (poza parą z pamiętnika: Esther i Elliotem) którą polubiłam był Greg. Niestety jego wątek jest bardzo krótki. Powiedziałabym nawet, że nie dokończony, zupełnie jakby autorka zapomniała, że pisała o takiej postaci.
    Choć rzecz dzieje się na wyspie (Bainbridge), ja wcale nie poczułam tu tego wyspiarskiego klimatu.

    Czy polecam?
    Jeżeli lubicie czytać o zakupach jakie uczyniła główna bohaterka, chcecie się dowiedzieć ile zapłaciła za kawę w szpitalu (co do centa), wytrzymacie kaprysy Emily oraz nie będą Wam przeszkadzały niewiele wnoszące dialogi z wierzącą w siłę imion Annabelle to jest to książka dla Was.
    Jeśli koniecznie chcecie przeczytać coś tej autorki i wymagacie poruszającej historii, z intrygującymi tajemnicami z przeszłości; romantycznej, która z każdym rozdziałem nie kazałaby Wam odejść od książki; a na koniec chcecie aby ta historia żyła w Waszych głowach jeszcze długi czas później - to sięgnijcie najpierw po "Dom na plaży".

    Widzę po ocenach i opiniach, że jestem w dużej mniejszości. Cóż, wyłamię się i z żalem uznaję tą książkę jako słabą.

 

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/marcowe-fioki.html

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-06-20 14:32
Sto dni po ślubie
Sto dni po ślubie - Emily Giffin

Emily Giffin kilka lat temu "kupiła" mnie kilkoma tytułami. Jej dobre "Coś pożyczonego" i jeszcze ciekawsze "Coś niebieskiego" sprawiły, że chętniej zaczęłam sięgać po kolejne tytuły tej autorki. A kolejna "Siedem lat później" tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Giffin pisze lekkie, miłe opowieści, idealne na nudne wieczory.
Dlatego gdy teraz po serii trudnych tematycznie książek zapragnęłam odprężyć się przy czymś lekkim i niezobowiązującym, wiadomym dla mnie było, że moim wyborem powinna być kolejna książka Giffin. Tym razem padło na "Sto dni po ślubie". Książkę, od której - o ironio - niegdyś chciałam rozpocząć przygodę z tą autorką. Dziś po lekturze "Stu dni (...)" wiem, że byłoby to błędem i zapewne nie sięgnęłabym więcej po żadną jej książkę...

Historię mamy tutaj banalną, z równie banalnym zakończeniem. Główna bohaterka Ellie jest niedawno poślubioną żoną Andy'ego. Razem stanowią parę idealną: jak to na początku każdego związku małżeńskiego "spijają sobie z dzióbków". Istna sielanka. Do pewnego feralnego wieczoru, w którym Ellie spotyka swoją dawną miłość - Leo. Od tej pory kobieta nabiera wątpliwości. Zadaje sobie pytania: czy dobrze zrobiła wychodząc za Andy'ego? Czy jej mąż jest tym właściwym i co by było gdyby związała się z Leo? Czy wciąż stanowiliby parę?

Kiedy przeczytałam opis tej książki, nie wahałam się ani chwili. Byłam niemal pewna, że będę mogła przeczytać historię kobiety, targanej przez wątpliwości. Będę mogła przyjrzeć się jej postaci, zachowaniom, wejrzeć w głąb psychiki bohaterki i móc ją zrozumieć i... może też trochę współczuć.

Czy dostałam to, co chciałam? I tak i nie.
Dlaczego? Bo pierwsza połowa niemiłosiernie się dłużyła. Główna bohaterka nie dała się lubić - nie dlatego, że rozmyślała nad tym czy jej małżeństwo było błędem. Autorka przez pierwszą połowę przedstawia Ellie wspominającą całe swoje przeszłe życie. Rozpisując się przez kilka rozdziałów: a to o tym jak poznała obecnego męża, a to jak poznała Leo. Potem jak się z owym Leo rozstała. Wspominki pierwszych randek (bądź pierwszych pocałunków, spotkań etc.) ciągną się w nieskończoność, niekiedy przerywane opisami tego jak Ellie szuka czegoś w torebce, jakie zakupy poczyniła, jak się ubrała (ona bądź któraś z koleżanek). Giffin ma to do siebie, że w jej książkach można spotkać tego typu opisy (kulinarno-codzienne - że tak je ujmę) ale w "Sto dni po ślubie" skutecznie mnie nimi zanudziła.

Książkę czytało mi się bardzo powoli. Historia nie potrafiła wciągnąć i zainteresować mnie na tyle, żebym z niecierpliwością chciała zacząć kolejny rozdział i następny. Czasem przerywałam w połowie rozdziału (mimo, że nie lubię tego robić) - bo tempo historii było żółwie, nic konkretnego się nie działo i wolałam sięgnąć po inną książkę a do tej wrócić nawet po kilku dniach. W efekcie po przeszło 4,5 miesiącach lektury zdążyłam przeczytać piętnaście (!) innych książek liczących przeważnie od 300-400 stron. Z czego jakieś dziewięć książek to kolejne dotykające trudnych tematów. Tym samym porzuciłam pomysł sięgania po lekką literaturę dla odpoczynku od trudnej tematyki...

Pośród tych minusów są też i plusy. Wraz z rozpoczęciem osiemnastego rozdziału (będącego jednocześnie dosłowną połową książki) zauważyłam przyspieszenie akcji oraz więcej opisów, których spodziewałam się tu znaleźć. To właśnie od drugiej połowy nasza bohaterka zaczyna przeżywać coraz więcej dylematów moralnych. Napotyka coraz więcej trudności a także jej tajemnice zaczynają wychodzić na jaw - przez co ma ona jeszcze więcej powodów do przemyśleń.

Z przykrością oceniam "Sto dni po ślubie" jako bardzo przeciętną. Nie odradzam jej, bo to, że mnie się nie podobała nie świadczy, że innym też się nie spodoba. Jednakże, gdybym miała polecić komuś, kto dopiero zaczyna przygodę z Emily Giffin radziłabym nie zaczynać od tego tytułu. Według mnie lepiej zacząć od "Coś pożyczonego" (albo nawet od "Siedem lat później").

 

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/sto-dni-po-slubie.html

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-01-12 13:10
Tatiana i Aleksander
Tatiana i Aleksander - Paullina Simons

CYKL: "JEŹDZIEC MIEDZIANY" (TOM 2)


Druga część losów "Tatiany i Aleksandra" (tak dobrze znanych nam z pierwszego tomu "Jeźdźca Miedzianego" pani Simons), z pewnością przedstawia niezłomność i upór w walce o miłość. O miłość nieśmiertelną. Taką miłość, która potrafi przetrwać wszystko - nawet wszelkie przeciwności jakie zgotował jej los.

Tak samo, jak w przypadku pierwszego tomu, tak i tutaj mamy podział na Księgi.

W Księdze pierwszej o tytule "Druga Ameryka", oprócz dalszego ciągu losów Tatiany i Aleksandra autorka zamieściła też fragmenty sprzed czasów opisanych w "Jeźdźcu Miedzianym". Pierwsze rozdziały ciągną się niestety niemiłosiernie. I wygląda to mniej więcej tak: opis dalszych losów Tatiany, później podrozdział z dalszymi losami Aleksandra po czym następuje powrót do przeszłości Aleksandra, gdzie autorka opisuje wszystko to, co działo się podczas jego wyjazdu z rodzicami do Rosji. I tak w koło Macieju przez całą pierwszą Księgę - co według mnie wprowadziło trochę niepotrzebnego chaosu.
Dopiero po setnej stronie akcja się rozwija i nabiera tempa. A to za sprawą losów Aleksandra - to właśnie jego dzieje autorka opisuje w najbardziej interesujący sposób. Szkoda tylko, że dopiero od momentu jego pobytu w więzieniu (a jeśli chodzi o te fragmenty z przeszłości: stają się ciekawsze od czasu opisu ucieczki Aleksandra przed zesłaniem do Władywostoka w Rosji i poznania Dmitrija).

Tatiana natomiast, przebywa w Nowym Jorku. Poznała tam pewną włoską rodzinę i Victorię, która z czasem staje się jej przyjaciółką. Przez większość książki to właśnie Vicky mnie irytowała. Nie polubiłam jej, a Tatiana straciła w moich oczach. Wątki dotyczące Tatiany "rozkręcają się" dopiero około 220 strony. Jednocześnie ze wzrostem zainteresowania tematem głównej bohaterki, wzrosło też moje zainteresowanie całą książką. Po przeszło 100 stronach prawdziwej mordęgi i przeszło 200 stronach wleczenia się. Sporo jak na książkę mającą jedynie 543 strony.

Druga Księga - zatytułowana "Droga ku wolności" - ma swoje momenty lepsze i gorsze (na szczęście jest tu przewaga tych lepszych). Opisuje głównie sam środek i koniec II wojny. To w tej Księdze Aleksander wraz z przydzielonym mu batalionem karnym przemierza Europę. Z Rosji przez Polskę dociera aż do Niemiec. Mamy tu też zaskakujące zwroty akcji. Jakie? Tego nie zdradzę, należy się już o tym samemu przekonać.

Najbardziej interesująca jest Księga trzecia "Aleksander", ale tylko do pewnego momentu. Sam koniec - w mojej opinii - jest jakby napisany na siłę celem jak najszybszego ukończenia powieści.
W tej części książki nieco zwolniona akcja z Księgi drugiej nabiera tempa i utrzymuje się na dobrym poziomie.

Jeszcze jeden minus dotyczący całości książki: tekst napisany kursywą występujący często w przemyśleniach naszych bohaterów. Dlaczego? Czasami naprawdę te wstawione fragmenty nie wnosiły niczego szczególnego a potrafiły trwać nawet przez trzy lub cztery kolejne strony.

Jak więc potoczą się losy Tatiany Mietanowej i jej męża Aleksandra? Czy nasi bohaterowie znajdą szczęście? Kto przeżyje, a kto rozstanie się ziemskim padołem? I czy Tatiana dowie się w końcu o co chodziło Aleksandrowi gdy powiedział: "Pamiętaj, Orbeli"?

Z uwagi na tych, którzy nie czytali drugiego tomu nie mogę wyjaśnić więcej szczegółów. Na powyższe (i wiele innych) pytania odsyłam do lektury książki.

Czy polecam?
Jak najbardziej tak - jeśli przeczytaliście pierwszy tom, to "Tatiana i Aleksander" jest dobrą literaturą uzupełniającą jednak - tych, którzy lubią gdy akcja w książce jest wartka, a losy bohaterów co chwilę się odkrywają - uprzedzam, że drugi tom jest pod tym względem nieco uboższy o d pierwszego. O ile tam niemal od początku "coś się działo", o tyle tutaj historia rozkręca się bardzo powoli.
Mimo to uważam, że warto się z nią zaznajomić i daję 5 gwiazdek - ale nie, nie uważam jakoby drugi tom miał być "przeciętny". Czytało mi się go oporniej niż pierwszy dlatego nie mogę dać mu tyle samo ile dałam "Jeźdźcowi Miedzianemu". Książka ta jest dobra, ale jednak nie na tyle by dać jej taką samą ocenę, jaką dałam pierwszej części.

 

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/tatiana-i-aleksander.html

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-09-06 10:39
Dom na plaży
Dom na plaży - Sarah Jio

Młoda pielęgniarka Annie, szczęśliwie zakochana przyjmuje oświadczyny Gerarda. Wybucha wojna, mężczyźni zaciągają się do wojska. Każdy che zrobić coś, by pomóc. Dla Annie i jej ukochanego jest to także czas wielkiej próby. Kobieta zaczyna widzieć pewne wady u partnera. Zachęcona przez koleżanki wyjeżdża na front by pomagać rannym żołnierzom. Tam spotyka żołnierza. Jej serce zaczyna bić szybciej do tego mężczyzny. Mijają tygodnie, miesiące. Pewnego wieczoru na plaży dochodzi do morderstwa... Jak Anne poradzi sobie na nieznanej ziemi? Jak potoczą się losy Anne? Czy odnajdzie szczęście u boku przystojnego żołnierza? A co z Gerardem? Czy jej związek z narzeczonym się rozpadnie? I co ze sprawą morderstwa na wyspie? Kto za nim stoi? Po odpowiedzi na te i wiele innych pytań odsyłam do książki.

Moje odczucia podczas lektury są mieszane. Z jednej strony mamy piękną opowieść o wielkim uczuciu, a także o rożnych obliczach przyjaźni. Z drugiej strony autorka serwuje już od początku książki mało interesujące czytelnika rzeczy. Rozpisuje się o faktach mało ważnych, co nudzi, a nawet każe odłożyć książkę niedokończoną. W dodatku w paru miejscach książka zaczyna być przewidywalna. Szczęściem tylko do połowy.

Uważam jednak, że warto przebrnąć przez tych kilka początkowych (zresztą dość długich jak na taką lekką lekturę), rozdziałów, po to by dowiedzieć się jaki jest finał tej historii. Bo im bliżej końcowych rozdziałów tym więcej emocji. Nie należy zrażać się może mniej ciekawymi, czasami napisanymi naiwnie rozdziałami. Warto wraz z główną bohaterką poznać do końca losy jej miłości z Thaiti.

 

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/dom-na-plazy.html

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-08-02 10:31
Obiecaj mi
Obiecaj mi - Richard Paul Evans

To już czwarta z kolei książka Richarda Paula Evansa jaką przeczytałam. I jedno mogę o niej powiedzieć na pewno: jest jednocześnie ładną i zaskakującą historią romantyczną.

Beth Cardall poznajemy już na samym początku książki. Kobieta opowiada czytelnikowi swoją historię życia i wprowadza w zakamarki swojego sekretu, o którym nigdy nikomu nie mówiła przez wiele lat.
Beth jest żoną Marca. Mają sześcioletnią córkę Charlotte. Jednak ich małżeństwo nie należy do idealnych. W najmniej oczekiwanym momencie w jej życiu następuje zwrot wydarzeń, który odmieni nie tylko ją samą, ale też całe jej życie. Pewnego dnia, w Święta Bożego Narodzenia, Beth poznaje Matthew. I mimo, iż początkowo nie chce się angażować uczuciowo, z czasem przekonuje się do nowego przyjaciela. Matthew to bardzo tajemniczy mężczyzna. Beth właściwie niewiele wie o nim samym i o jego życiu. Zdumiewające więc jest to, że Matthew wie o niej bardzo dużo. Skąd tyle wie? Czy związek Beth i Matthew będzie należał do udanych? Czy może Matthew jest tylko kimś, kto chce skrzywdzić naiwnie zakochaną kobietę?

"Obiecaj mi" to książka nie tylko o romantycznym uczuciu. To książka, która (mimo iż w pewnym momencie może się stać banalna) każe czytelnikowi się zatrzymać w tym jego pędzącym świecie po to, by zastanowił się nad tym co jest w życiu ważne. Ukazująca, że (jak mawiały słowa piosenki) "W życiu piękne są tylko chwile". To książka o obietnicach i zaufaniu do drugiego człowieka.

Czyta się ją bardzo szybko, kolejne wychodzące na jaw prawdy oraz pojawiające się pytania każą czytelnikowi trwać przy lekturze by poznawał z każdą stroną koleje losów bohaterów.

Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/obiecaj-mi.html

More posts
Your Dashboard view:
Need help?