Pragnienie poznania oraz poszukiwania sensu w tym co poznane, są dwiema z czterech nadrzędnych motywacji działań człowieka. Opis rzeczywistości zastanej to warunek konieczny orientowania się w świecie. Im lepiej go przeprowadzimy – relewantnie dopasujemy język do faktów – tym sprawniej będziemy funkcjonować.
Proces konceptualizacji ma swoje dobre i złe strony. Z jednej, może tworzyć rzeczywiste ramy pojęciowe dla przyszłych faktów. Z drugiej jednak, generować utopistyczną utopistyczny umysł, który wodzony wewnętrznym imperatywem zapisania się w kartach historii, będzie tworzył „rzeczy niestworzone”. Bez względu na to, jaki finalny skutek konceptualizacja może dać, zawsze przebiega według tych samych reguł. Początkowej awersji, względnej naturalizacji i ochoczej aplikacji. Zygmunt Bauman w „Płynnej nowoczesności” pisał, że w szybko pędzącym świecie chodzi „o to, by dzisiejszy luksus stał się jutrzejszym standardem, a dystans między dziś a jutrem zmniejszył się do minimum”[1]. Ten kto szybciej dostrzeże zmieniające się warunki i wyprzedzi pozostałych odniesie sukces. Pozostali będą go tylko followować.
NOWY BIZNES
Dziś konceptualizację można obserwować w nowej wrażliwości biznesowej. Nie społecznej – tę dostrzegał i opisywał m.in. wspomniany Bauman – ale właśnie biznesowej. Nowe media, nowy marketing, innowacyjność, post e-commerce. Wszystkie te pojęcia są pewną miarą zmian, które jak nigdy dotąd w historii, dokonują się w sposób wykładniczy. Może właśnie dlatego tak wielu ma problem z ich dostrzeżeniem. To, co na jednym kontynencie odchodzi do lamusa, na drugim staje się standardem. Trzeci usłyszy o tym za lat naście.
Z najbardziej uderzającym opisem tej nowej wrażliwości mamy do czynienia w Nowych Mediach.
W strukturze komunikacji, w której następuje swoiste przewartościowanie wartości. Stare nie jest, jak zawsze zastępowalne nowszym, lecz nowym. Zupełnie. Totalnie. Ta, bądź co bądź, subtelna różnica odgrywa ogromne znaczenie w kulturze dialogu. Nie ja – ty, lecz ja – wy.
Trend przeobrażania się rzeczywistości społecznej w tech-społeczną został oczywiście już dawno dostrzeżony, ale dopiero teraz ze zdwojoną mocą staje się tematem debat. Co więcej, poświęca mu się osobne monografie i praktycznie aplikuje do rzeczywistości. Nie ma więc większego sensu powtarzać tej mantry, ale można za to spojrzeć na nowe media od strony myśli filozoficznej. Pochylić się na tym, czy faktycznie jest to novum i czy powinniśmy angażować na nim taki wielką uwagę? I co z tego nam przyjdzie?
DEHUMANIZACJA SZTUKI
Polecam pamięci pewną dwudziestowieczną koncepcję nowej sztuki wyłożoną przez „socjologa”, który socjologią gardził. Hiszpańskiego filozofa, który w 1930 roku napisał własny opus magnum „Bunt mas” i którego myśli – jak sam mawiał – wypływały ze zwykłej ciekawości. A ta ciekawość zaprowadziła go bardzo daleko. Mowa o Jose Ortega y Gasset’cie.
W swym eseju „Dehumanizacja sztuki” poddał krytyce wszystkie dziedziny sztuki, które obrazowały zmiany w Europie: nową muzykę, nowe malarstwo, nową poezja, nowy teatr. Przyglądając się nowym kierunkom w muzyce (impresjonizm Debussy’ego), poezji (symbolizm Mallarme’a) czy w malarstwie (kubizm Picasso) dostrzegł nową wrażliwość artystyczną, która zrywając z tym co ludzkie i realne zaczyna operować pewną przezroczystością. Metaforyzuje rzeczywistość w taki sposób, że czas i miejsce przestają mieć znaczenie. Istotne środki wyrazu to te, które twórczo pobudzają intelekt, zmieniają percepcję rzeczywistości odczłowieczając jej obraz – dehumanizując.
Zmiana wrażliwości artystycznej z tej, operującej realnymi komunikatami, na posługującą się intelektem tzw. wyższej postaci jest faktem dokonanym. Inaczej. Dla y Gasset’a dehumanizacja jest procesem wyzbywania się naiwnych struktur obrazowania rzeczywistości. Słowo naiwne nosi w sobie pejoratywne konotacje, ale bynajmniej nie powinno być tu tak odbierane.
Posługując się analogią – tak, jak kubizm Picasso czy impresjonizm Moneta zmieniły pojęcie świata poprzez sztukę malarstwa, tak komputeryzacja i informatyzacja w swym najogólniejszym znaczeniu zmieniają idee Świata w świecie.
Nowe formy komunikacji i ich narzędzia nie pozwalają nam już prowadzić życia jednowymiarowego. Egzystencji odkrywającej rzeczywistość, kreślącej jej ramy i dopasowującej się do niej niczym puzzle. Rzeczywistości już się nie odkrywa, ona jest powielana. Dla wielu jednak ten proces jest swoistą enigmą, do której klucz mają nieliczni. Ci świetnie odnajdujący się w mediach społecznościowych, rozumiejący struktury nowej interaktywnej komunikacji, niezatwardzający się wobec koncepcji Big Data, ale wręcz stymulujący jej rozwój. Rozumieją oni, że świat już dawno przestał być hermetycznym podwórkiem, bo dzięki cyfryzacji przestrzeń geograficzna stała się wirtualną. A w niej nie obowiązuje newtonowska fizyka. Liczy się biologia organicznego tworzenia relacji i memów. Ale obok tego zrozumienia idzie ukryte niebezpieczeństwo zatracenia człowieczeństwa.
NOWE MEDIA
Nowe media są w zdroworozsądkowym odwrocie. Podobnie jak te analizowane przez y Gasset’a są niezrozumiałe ze swej istoty i przeznaczenia. Z przeznaczenia, bo mają masy przeciwko sobie. Z istoty, ponieważ są odwróceniem porządku. To, co do tej pory było statyczne i obiektywne, teraz jest dynamizujące i obiektywizujące. Dlatego właśnie nowa sztuka (mediów, marketingu, biznesu) z istoty dzieli ludzi na tych rozumiejących i nierozumiejących. Na masy i elity. Na tych, którzy zaparkowali już swoim DeLeorian’em do garażu cyfryzacji i tych, którzy dopiero sięgają po resoraka. Skąd taki podział?
Po pierwsze stąd, że nowa wrażliwość operuje na różnych poziomach dostępności umysłowej. Celuje w intelekt rzekomo „niewrażliwy” na dysonans społeczny. Potrafiący pogodzić przeciwstawne elementy, dzięki temu, że odnajduje w nich szerszy kontekst. Umysł nastawiony na działanie a nie czyste percypowanie.
Po drugie, ponieważ z natury wymaga innego sposobu przedstawiania rzeczywistości. Dziś wartością nie jest pieniądz sam w sobie, a informacja. Ona algorytmizuje social graph i definiuje status każdej jednostki bitowej – niestety, również tej ludzkiej. Y Gasset kreśląc wizję dehumanizacji sztuki posłużył się zgrabną metaforą ogrodu. Będąc w pięknym, wielopokoleniowym domu wyobraźmy sobie, że patrzymy na wspaniały ogród. Czystość jego zielni zaprasza nas do siebie, lecz pomiędzy nim a nami jest szyba.
Ogród więc możemy widzieć dwojako. Albo przez nią, skupiając na niej uwagę i tym samym odbierać kakofonię wyabstrahowanych barw. Lub też koncentrując wzrok na samym ogrodzie, niejako przez nią „przejść”. Przeniknąć. Uczynić faktycznie nieobecną.
Dziś mamy podobne ogrody widziane przez podobne szyby. To wirtualna rzeczywistość skryta za zerojedynkowym kodem. Ci, którzy kreują komunikaty pozbawione głębszego przeżycia emocjonalnego, skoncentrowane na natychmiastowej konsumpcji widzą ogród przez szybę. Karmią świecidełkami, lecz nie pozwalają ich tworzyć. A przecież żaden pożytek z ogrodu, gdy możemy go jedynie oglądać z zewnątrz. Dopiero obcując w nim, prawdziwie go konsumujemy. Dziś nadal karmi się człowieka lizakiem za ladą.
Im czystsze szkło, im bardziej wprawiony nasz wzrok, tym wyraźniej będziemy widzieć ogród sam w sobie. Przeźroczystość pod postacią technicyzacji – jako quasi-możliwość – zabrania nam oglądania ogrodu samego w sobie.
Po trzecie wreszcie, nowe media, nowy marketing, nowe technologie, nowy biznes są sztuką dla artystów. Dla tych, którzy widzą dalej niż inni a do tego potrafią to zobrazować słownie. Twetter jest tego doskonałym przykładem. W 140 znakach zmieścić esencję faktu to poezja najwyższych lotów. Zarazić nią tym samym kilkaset tysięcy ludzi i zaktywizować ich neurony to prawdziwa sztuka. Dziś kioskiem z gazetami (informacją) jest tablet czy smartfon. Kiosków już nie ma. Ludzi już nie ma. Są awatary wymieniające się wirtualnymi gazetami.
„Nowa sztuka będzie zrozumiana dla ludzi posiadających szczególny dar wrażliwości artystycznej”[2] – tak pisał y Gasset. Pewnym wczuciem zmieniających się praw rzeczywistości. Odwrócenia jej wartości. Dziś rzeczy, które wydają się mieć swój naturalny porządek i hierarchię, w umysłach „nowych artystów życia” zostają odwrócone. Istotą staje się wyprzedzanie faktów a nie dopasowywanie się do nich. Permanentna wymiana informacji przypomina zmasowane ataki tornad na nasze umysły. Marny więc mamy wybór. Albo będziemy ich częścią i wpadniemy w wir odczłowieczania, albo zostaniemy zgniecieni natłokiem bitów.
NAUKA DLA POKOLEŃ
Nowe media to zmiana perspektywy. Inne horyzonty myślenia. Są nową formą narzędzi zapewniających bezpośredni kontakt z interesującymi ludźmi i ich sprawami. Poznanie drugiego człowieka jeszcze nigdy nie było tak łatwe. I nie ma w tym zbytniej przesady. Pytanie pozostaje na ile jest ono poznaniem Poznającego, a nie tylko tego, co poznawane.
Dziś ten kto uprawia biznes najwyższych lotów posługuje się mechanizmami, które y Gasset określił jako metafora i zmiana perspektywy (nadrealizm, podrealizm). Komunikacja jest częstokroć metaforyzowana po to właśnie, aby obejść rzeczywistość. Wywyższyć lub nobilitować pewne przedmioty, zjawiska, produkty. Nadać im „głębszy” sens i wymiar. Nad- i podrealizmy są zmianą biegunów. Jeśli ma się do czynienia z rzeczami ważkimi mówi się o nich w sposób miałki. Te marginalizowane z kolei przedstawia w obliczu ludzkiego dramatu. Zmiana perspektywy jest fundamentem zwrócenia uwagi i zabrania tej cząstki świadomości, która każdy konsument uporczywie trzyma dla siebie.
Dehumanizacja jest więc deformacją rzeczywistości. Ogólną niechęcią do form żywych (procesy digitalizacji, technicyzacji, konsumeryzmu) poprzez metaforyzację rzeczywistości i odrealnianie (nadawanie strukturom żywym technicznych cech). Jest procesem wyzbywania się naiwnych struktur obrazowania rzeczywistości. To baumanowskie bycie nowoczesnym – „ciągle poza siebie, znajdować się w stanie nieprzerwanej transgresji. Niezdolność do zatrzymania się w miejscu i wytrwania w bezruchu” [3].
Na koniec cytat wyjaśniający „sztuka zmieniła swoje miejsce w hierarchii ludzkich zainteresowań i ludzkich działań. Zainteresowania te i działania można przedstawić jako system koncentrycznych kół, których promień wyznacza odległość od jądra ludzkiego życia, gdzie kłębią się największe ludzkie namiętności. Wszystkie ludzkie sprawy — materialne i duchowe — krążą po różnorodnych orbitach wokół owego pulsującego serca całego systemu”. Czegoś to nam nie przypomina?
Nowe media nie mogą być pozbawione ludzkiego patosu. W ich kręgu w końcu znajduje się człowiek ze swą niepowtarzalną egzystencją. Sprowadzanie jej do kilku ćwierknięć zakrawa o ignorancję.
[1] Z. Bauman, Płynna nowoczesność, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2006, s.118.
[2] O. y Gasset, Dehumanizacja Sztuki, str. 5