logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: opowieści
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2022-05-08 18:08
Słoń na Zemplinie. Opowieści ze Słowacji.
Słoń na Zemplinie. Opowieści ze Słowacji - Андрей Белянин,Andrej Bán

Zemplin to najdalej wysunięty na wschód region historyczny i etnograficzny Słowacji. Sama nazwa Zemplin pochodzi od dwóch słów: zem (ziemia) i plna (płodna) czyli oznacza płodną ziemię.
Niestety dzisiejszy Zemplin stał się ziemią zapomnianą...
Z Bánem zwiedzamy Słowację począwszy od krańców wschodnich, od dawnej granicy czechosłowacko-radzieckiej, gdzie niszczeje węzeł kolejowy w Czernej, wsławiony negocjacjami komunistów z Pragi i Moskwy w 1968 roku. Potem objeżdżamy miasteczka i wsie, oglądając je trochę jakby zza szyby autokaru. Tu usłyszymy o lokalnym biznesmenie gangsterze, o burmistrzyni z dyktatorskimi zapędami czy spojrzymy na zalew, pod którym spoczywają rusińskie wsie, albo zwiedzimy Mikulasz, gdzie narodziła się słowacka świadomość narodowa.
Słowacja jawi się jako kraj, w którym właściwie kontakty polityczne zapewniają bezkarność i bogactwo, gdzie panują korupcja i strach. Nikt się nie sprzeciwi lobby myśliwskiemu, a policja nie będzie reagować, gdy potężny i dobrze ustawiony biznesmen zagarniać cudze pole, by pobierać za nie unijne fundusze, za to nader chętnie funkcjonariusze pobiją niepokornego Roma, bo uprzedzenia wobec nich wciąż mają się dobrze. Oprócz tych dużych tematów Bán zauważa wiele zjawisk drobniejszych: choćby próby ratowania pamięci o rusińskich wsiach zniszczonych pod budowę zalewu czy gromadkę słowackich pustelników próbujących samowystarczalności. Podkreśla niechęć Słowaków do przybyszów, do inności, a równocześnie brak dbałości o własny język.
Autor robi wszystko w finezyjny sposób. W reportażu nie brakuję komizmu i poczucia absurdu. Dostajemy więc instrukcję jak pozyskać dotację rolniczą na asfaltowy parking, oraz historię o tym, że policja interweniowała w sprawie zwłok...zająca, a biznesmen z Novégo Mesta zapragnął kupić słonia.
Andrej Bán jest wobec swojego kraju bardzo krytyczny, ale też w pewien sposób czuły. Pokazuje nam jacy są Słowacy i jak się im żyje w ich własnym kraju. To swojego rodzaju podróż w czasie i przestrzeni.
Po jej przeczytaniu część czytelników jest zszokowana, a druga część mile zaskoczona. Książka z powodu nieprzyjemnego tematu jest dosyć smutna, ale prawdziwa. Dlatego warto przeczytać.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2019-06-13 14:38
"Pamięć wszystkich słów" Robert M. Wegner
Pamięć wszystkich słów. Opowiesci z Meekhańskiego pogranicza - Wegner Robert M.

Wracamy do Meekhanu? Nie, przecież wcale go nie opuściliśmy. Poprzednia część rozpaliła ciekawość to nie można było przerwać tak ciekawej serii. Bez zbędnej zwłoki wskakujemy w kolejny tom jednej z najlepszych serii polskiej fantastyki.

 

Bohaterami tego tomu jest dwójka poznanych wcześniej bohaterów. Jeden z nich to złodziej Altsin, który stara się dojść do porządku z samym sobą i tym "drugim". Po wydarzeniach jakie miały miejsce w jego rodzinnym mieście zaszywa się na odległej wyspie, na której stara się znaleźć plemienną wiedźmę poniekąd odpowiedzialną za jego obecny stan. Nie jest to jednak łatwe przedsięwzięcie, ponieważ plemię do którego należy jest ekstremalnie wrogo nastawione do każdego obcego. A czas ucieka, co nie wpływa dobrze na jego równowagę psychiczną.

Drugą postacią, której historie poznajemy według wcześniej poznanego klucza powinien być Yateh, wyklęty południowiec ale autor robi nam tu psikusa. Yatech pojawia się ale tylko w interludiach, natomiast pałeczkę pierwszeństwa przejmuje jego siostra, którą poznaliśmy wcześniej ale niejako przy okazji historii jej brata. W wyniku zawirowań plemiennych zmuszona jest opuścić swój klan i udać wędrówkę. Jeżeli myśleliście, że plemię Issaryjczyków zamieszkują południowe krańce imperium, to przeżyjecie szok. Otóż jest jeszcze dalsze południe i to właśnie je poznamy wędrując z Deaną. I będzie to jedna z ciekawszych krain.

 

Książka nie jest twardo podzielona na dwie części. Historie naszych bohaterów przeplatają się dzięki czemu jesteśmy cały czas informowani równolegle o ich losach. Gdybym tylko miał więcej czasu, to prawdopodobnie łyknąłbym tym tom w kilka dni, ponieważ czyta się go z wielką lekkością i przyjemnością. Paradoksalnie jednak, dzięki  takiemu rozłożeniu w czasie mogłem w spokoju podelektować się lekturą. I cóż mogę powiedzieć? Nareszcie wszystko zaczyna nabierać sensu. Moje domysły, że główni bohaterowie są tylko pionkami w jakiejś większej rozgrywce bogów znalazło potwierdzenie. Teraz ciężar narracji przesunął się w stronę starych jak i nowych bogów, którzy pociągając za sznurki manipulują śmiertelnikami. Jednak, jak można się domyśleć, nie każda marionetka jest podatna na szarpnięcia tym sznurkiem. Więc niby dobrze znany motyw "tych słabszych" którzy stawiają się potęgom ale jednak czyta się świetnie. 

 

Ciekaw jestem jak autor planuje rozwinąć tą historię i ile tomów mu to zajmie. Nie ukrywam, że wolałbym aby seria nie rozwlekła się niemiłosiernie, tak aby można było ją przyjąć na raz. Na ten moment jest to jedna z najlepszych polskich serii fantasy z aspiracjami na TOP 1. ALe poczekamy

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2019-05-20 22:17
"Niebo ze stali" Robert M. Wegner
Niebo ze stali. Opowieści z meekhańskiego pogranicza - Robert M. Wegner

Jakże miło się czytało poprzednie tomy. Nie trzeba było więc mnie namawiać specjalnie, aby szybciutko sięgnąć po następny tom tym bardziej, że nasi bohaterowie z różnych stron Imperium powinni się już spotkać.

 

"Niebo ze stali" to łączona historia Górskiej Straży oraz oddziału Laskolnyka, a dokładniej jego dwóch członkiń. Kailean oraz Daghena zostają wysłane pod przykrywką do zamku hrabiego. Został on podejrzany, ponieważ tajemnicze morderstwa dotykające całą okolicę zdają się mieć swoje źródło właśnie tak. Nasze zaprawione w bojach wojowniczki musza więc udawać Wozacką księżniczkę i służkę aby wydobyć z zamku wszystkie sekrety. Miały wiele podejrzeń, ale to co je spotkało nie było do przewidzenia.

Natomiast Kenneth wraz z resztą oddziału dostał za zadanie eskortowanie Wozaków przez góry. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, cały naród wraz z dobytkiem ma się przedostać "przypadkiem" przez jedne z najgroźniejszych gór w Cesarstwie i wjechać sobie na porzuconą niegdyś równinę o której śnią po nocach. Powiedzieć, że to misja samobójcza to nic nie powiedzieć. A pułkownik nasz ma za zadanie chronić ich po drodze, bo w całych górach dochodzi do tajemniczych morderstw. Zdecydowanie niewdzięczna robota.

 

Oczywiście w pewnym momencie wszyscy bohaterowie spotkają się aby wspólnie złączyć swoje siły lecz trochę czasu im to zajmie. I bardzo dobrze. Obcowanie z prozą Wegnera to czysta przyjemność i z wielką radością przewracałem strona za stroną. Nie wiem która postać jest moją ulubioną, najchętniej wszystkich postawiłbym na tym samym stopniu podium. Co istotniejsze jednak od moich sympatii to rozwój fabuły. To już nie są luźne opowiadania dotyczące poszczególnych zakątków Cesarstwa. Tu się wszystko zaczyna splatać w poważniejszą historię. Histrorię w której główną rolę odgrywają bogowie, a śmiertelnicy są jak pionki na szachownicy. Skazani na porażkę.

Pamiętacie jednak co się dzieje, gdy pionek dojdzie na przeciwległą linię szachownicy?

No właśnie...

Gra nie jest jeszcze skończona

 

Polecam serdecznie każdemu kto zapoznał się z pierwszmi dwoma tomami. Bez ich znajomości nie ma co nawet brać do ręki tej książki.

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2019-04-21 21:44
"Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód-Zachód" Robert M. Wegner
Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód – Zachód - Robert M. Wegner

Odczekałem nieco więc wracam do jednego z większych miłych zaskoczeń końca ubiegłego roku. Północi południe, czyli poprzedni tom był świetny, wiec szybciutko zakupiłem resztę serii i w najbliższym czasie tylko ona będzie u mnie na rozkładówce. Tak więc szykujcie się.

 

Wschód-Zachód ma bardzo podobną strukturę do swojej poprzedniczki. Podzielona jest na dwie części i każda z nich opowiada o następnym bohaterze. Inaczej jednak, niż wcześniej, pod koniec przygody kazdego z bohaterów spotyka sie on z poznanymi juz wcześniej postaciami. Dzięki temu prawdopodobnie stworzą nam się pary Wschód- Północ i Zachód-Południe, o których przygodach poczytamy później.

Wschód opowiada o Kailean, młodej członkini czaardanu legendarnego dowódcy kawalerii Laskolnyka. Wyobraźcie sobie wielkie stepy, zgraną drużynę jeźdźców i ich nieodłączne rumaki. Jeżeli lubicie historie o Kozakach i to przypadnie wam do gustu. Czaardan w którym jeździ główna bohaterka nie jest tylko najlepiej wyszkolonym oddziale na wschodnich rubieżach, ale jak sie okazuje zrzesza ludzi o niepospolitych zdolnościach które zapewne były by potępione w centrum Imperium. Laskolnyk jednak ma co do nich pewne plany.

Zachód to młody złodziej Altsin, który stara sobie jakoś radzić w mieście portowym Ponkee-Laa. Co ciekawe, nie jest ono częścią Imperium, gdyż oparło się jego atakom. Alstin jest wygadany, sprytny i bezczelny a więc posiada wszelkie wady i zalety młodości. Niestety posiada też zdolność wpychania nosaw nieswoje interesy co doprowadza go do kłopotów. O ile z walką w zaułkach albo z wkurzonymi alfonsami daje sobie radę, to sprawa staje się poważniejsza, gdy zamieszane w to zostają siły nadprzyrodzone. Wtedy okazuje się, że nie ze wszystkim można sobie poradzić za pomocą ciętej riposty i szybkim nogom.

 

Na pierwszy rzut oka mamy tutaj powielenie koncepcji z Północ-Południe. Jednak, jak już wspomniałem we wstępie, nasi bohaterowie zaczynają dobierać się w drużyny. Ona natomiast wezmą udział w czymś stanowczo większym niz przygraniczne potyczki. Wschód-Zachód wyraźnie wprowadza nas w rozgrywki sił, dla których śmiertelnicy znaczą tyle co pył na wietrze. Czy są to Bogowie, czy też inne nadprzyrodzone stworzenia przyjdzie nam zobaczyć w kolejnych tomach, ale czuję się mocno zmotywowany do sprawdzenia tego.

 

Jest to bardzo solidna pozycja fantasy, brak jej jednak tego polotu, jaki oferowało Północ-Południe. Tam potrafiłem się wzruszyć, zacisnać zęby z gniewu lub wybuchnąć kilka razy śmiechem. Tutaj przyjąłem lekturę bez większych emocji, bądź też bez problemu je kontrolowałem. Nie jest to zarzut, a jedynie informacja, abyście nie spodziewali się takiego "uderzenia" jakie zaserwowała część poprzednia. Jest bardzo solidnie i czuć przygotowanie do czegoś "większego". Idę więc sprawdzić co to takiego

 

 

 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2019-01-24 17:52
Siedem w jednym
Opowieści z Narnii - C.S. Lewis

            W 2012 roku moja żona czytała książkę „Lew, czarownica i stara szafa”, wcześniej obejrzeliśmy filmową wersję tej książki. Później obejrzeliśmy dwie kolejne części „Książe Kaspian” oraz „Podróż Wędrowca do świtu”, które premiery miały w 2008 i 2010 roku. W tymże roku na rynek wyszły „Opowieści z Narnii” w jednym tomie, z okładką filmową „Podróży…”.

 

            Wyżej wymienioną książkę kupiliśmy sobie w październiku 2016 roku podczas Śląskich Targów Książki w Katowicach. Po 807 dniach, gdy książka leżała na naszej półce i czekała aż zostanie przeczytana i się doczekała.

 

            „Opowieści z Narnii” to, oprócz wymienionych wcześniej, jeszcze „Srebrne krzesło”, „Siostrzeniec Czarodzieja”, „Koń i jego chłopiec” oraz „Ostatnia bitwa”. W takiej kolejności te książki zostały napisane przez Clive’a Staplesa Lewisa. Jednak chronologia akcji jest zupełnie inna. I tutaj kolejność jest następująca: „Siostrzeniec Czarodzieja”, „Lew, czarownica i stara szafa”, „Koń i jego chłopiec”, „Książe Kaspian”, „Podróż Wędrowca do świtu”, „Srebrne krzesło”, „Ostatnia bitwa”.

 

            „Opowieści z Narnii” to książka przeznaczona szczególnie dla dzieci i młodzieży, ja jednak mając 36 lat, także odnalazłem się podczas przygód kolejnych dzieci, które dzięki magii trafiły do tego świata. Pierwsze 3 książki częściowo znałem, dzięki ekranizacjom (mogę powiedzieć, że ekranizacje były bardzo dobre). Dopiero od „Srebrnego krzesła” mogłem zagłębić się w nieznane mi historie.

 

            Te w miarę krótkie historie (każda ma średnio po 120 stron) potrafią wciągnąć. Cała książka ma 860 stron, które przeczytałem w czasie 13 dni, w trakcie 12 posiedzeń, co daje średnio 66 stron na dzień oraz 72 strony na posiedzenie, czyli jak widzicie przeczytałem je całkiem szybko. Oczywiście mogę ją śmiało polecić wszystkim, niezależnie od wieku.

 

Ocena: 9/10

 

https://www.facebook.com/czytamnatronie

More posts
Your Dashboard view:
Need help?