logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: -karaibska-krucjata
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
review 2015-02-19 15:10
"Karaibska krucjata. Tom 2. La Tumba de los Piratas" Marcin Mortka
Karaibska krucjata. La Tumba de los Piratas - Marcin Mortka

Pamiętacie zuchwałego i często lekkomyślnego kapitana Williama O'Connor'a? Otóż chciałbym wam powiedzieć, że ten hultaj powrócił w drugim tomie i znowu narozrabiał. A dokładniej lata za porywami swego serca a przy okazji stara się uratować Karaiby przed starym/nowym wrogiem. Posłuchajcie...

 

William tym razem musi się zmierzyć z mitycznym Czarnym Szkwałem, który ma na swoich usługach zarówno obecnych piratów, jak i tych, którzy już pomarli. Umarlaki więc? Blisko, ale nie bardzo. W drugiej części "Karaibskiej krucjaty" mamy do czynienia ze sporą ilością duchów. Już to sprawia, że z powieści awanturniczo-przygodowej autor zaczął dryfować ku fantastyce. Nie jest to zarzut, broń Panie Boże, jeno stwierdzenie faktu. Otóż nasz dzielny kapitan aby skutecznie walczyć z mocami nadprzyrodzonymi zawiera sojusz z duchownym, a nawet dwoma, oraz przy okazji zakochuje się w siostrze jednego z nich. Biedaczek lata za nią jak kot w marcu, lecz dzielna niewiasta za nic ma jego amory. Czasem nie wiedziałem, czy śmiać się z Williama, czy zapłakać nad jego losem.

 

Ale nie tylko romansem ta powieść stoi. A gdzież tam! Przede wszystkim mamy tu dużo bitew morskich, odważne abordaże oraz pojedynki szermiercze. Mimo zabarwienia fantastyką mamy tu wiele realizmu podczas potyczek. Otóż trup ściele się gęsto i do końca powieści przeżyją tylko niektórzy z dotychczas poznanej załogi "Magdaleny". Podczas tych szaleńczych przygód, wyłapać można na prawdę wiele smaczków i nawiazań do innych dzieł kultury. Nie zdradzę jakie to, lecz zwróćcie szczególną uwagę na marzenia Pana Love'a oraz nowego pomagiera potwornego kuka Butchera. Zresztą główne postacie nabrały jeszcze więcej wyrazistości w tym tomie. Odkrywamy z jedną lub dwie tajemnice kucharza, poznajemy pochodzenie doktora Pollocka oraz poznajemy wraz z okretowymi papugami nowe porcje przekleństw. Niestety inne postacie, jak choćby poczciwy Bambo, albo pułkownik Fowler stały się bardziej szare i zaniedbane przez autora. No cóż. Jakby sie skupił na każdym, to mielibyśmy trylogie najmarniej.

 

"Karaibska krucjata" utrzymała poziom z pierwszego tomu. Wartka akcja okraszona kilkoma romansami oraz wątkiem fantastycznym doskonale sprawdza się jako miła i szybka lektura. I nawet zakończenie, które wg mnie jest wymuszonym happy endem, bez którego można by sie spokojnie obejść, nie zepsuło mi przyjemności czytania ( a dokładniej słuchania). Polecam każdemu miłośnikowi akcji oraz Karaibów. Ahoy!

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2015-02-02 18:08
"Karaibska krucjata" Tom 1 Marcin Mortka
Karaibska krucjata. Płonący Union Jack - Marcin Mortka

Macie ochotę na opowieść o piratach, Karaibach, walkach morskich oraz pięknych kobietach? Oczywiście całość zakropiona będzie rumem oraz grogiem i opowiedziana w tawernie. Co więcej, opowiedziane przez Polaka, który nie boi sie używać tradycyjnych polskich słów. Macie chęć? To zapraszam.

 

"Karaibska Krucjata" to historia Williama O'Connora. Brytyjczyka, który w wyniku błędnych decyzji dowódców oraz własnej odwadze objął dowództwo na atakowanym statku. Następnie chytrym fortelem podszedł atakującą jednostkę i przejął ja dla siebie. Problem w tym, iż był to fortel niehonorowy, dlatego też nie ma on czego szukać w rodzinnych portach, gdyż czeka na niego stryczek. Nie mając odwrotu kompletuje załogę i zatrudnia się jako kaper na Karaibach. Jest on dosyć lekkomyslny w swoich poczynaniach, więc całkiem nieświadomie okazuje sie, że chyba wywołał wojnę między Anglią a Francją. Nie wie jeszcze, że to nie jego zasługa oraz że on sam odegra w niej kluczową rolę.

 

Przygody Williama czyta się z przyjemnością. Wpływ na to mają zarówno realia w których są osadzone, jak i język, jakim zostały spisane. W pierwszym przypadku Karaiby sa po prostu dobrym nośnikiem dla historii przygodowo-awanturniczej. Powiecie może, że to zasługa Jack'a Sparrowa oraz Piratów z Karaibów, ale taka jest prawda i nie ma co się z tym spierać. W drugim przypadku autor nie bał sie czasem rzucić mięsem i to takim soczystym prosto z Polski. Czy ja wychwalam wulgaryzmy w ksiażkach? Nie zawsze, ale są takie pozycje, w których są one nieodzowne. Bo wybaczcie, ale nie uwierzę, że żołnierze lub marynarze nie klną. A juz piraci to w szczególności. Po prostu uważam, że pozbawienie ich tej części wymowy było by zbyt wielkim "wybieleniem" postaci, oraz odrealnieniem. Dlatego też ucieszyłem się, gdy język był barwny alei soczysty. Wspomnieć też należy, iz autor nie uprzykrzał zbytnio mi życia terminologią marynistyczną. Czytałem juz takie ksiażki w których od nadmiaru fokmasztów, zęz i kabestanów można było się zgubić. Tutaj było to odpowiednio wyważone i nie odbierało radości lektury. A radość była, oj była. Postacie były wyraziste( nie wszystkie lecz nie wymagajmy zbyt wiele) a akcja wartka i zróżnicowana. Od romansów po wojny abordażowe. Byli niewolnicy, egzotyczne zwierzęta, barwne stroje i piękne damy. Czasem można było odnieść wrażenie zbytniej chaotyczności, lecz dało się to przełknąć. Ogólnie nie mam większych zastrzeżeń.

 

"Karaibska krucjata" jest miłą dla oka i ucha (ponieważ korzystałem z audiobooka) powieścią przygodową. Majstersztykiem nie jest i troche jej brakuje,ale dla miłośników piratów w sam raz. Faktem, który dodatkowo przemawia na jej korzyść, jest ciekawostka dotycząca okoliczności powstania głównych bohaterów. Jeżeli jesteście miłośnikami RPGów, to zapraszam do lektury, aż do ostatniej strony. Słowo od autora będzie miłą niespodzianką 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-01-16 17:04
Morska przygoda...

Marcin Mortka - polski pisarz urodzony w Poznaniu w 1976 roku.  Jego twórczość to głównie powieści o tematyce fantastyczno-historycznej. Ukończył skandynawistykę, co można dostrzec w niektórych pisanych przez niego książkach. Obecnie jest również nauczycielem, tłumaczem i lektorem języka angielskiego. Jego debiutanckie dzieło to „Ostatnia saga” wydana w 2003 roku.  Do dość popularnych serii autorstwa M. Mortki można zaliczyć „Ragnarok 1940” oraz „Miecz i kwiaty”.

Ach… Nie ma to jak dowodzenie korsarską fregatą, przemierzanie karaibskich wód pod angielską banderą, rozpoczynanie poranków od nieproszonych wizyt poruczników w kajucie i wysłuchiwanie ich przekonań o twojej niedyspozycji psychicznej. Każde wyjście na mostek pewnym krokiem z odrobiną nonszalancji, spoglądanie na swoją wierną załogę wydawać by się mogło wprost wymarzoną codziennością. Jednakże cała duma i pewność siebie umyka zaraz po napotkaniu niechętnego wzroku nawigatora. Toteż najlepszym nasuwającym się pomysłem jest zejście pod pokład w poszukiwaniu uspokajającego trunku, czemu o zgrozo towarzyszy ciąg obelżywych uwag papugi. Tam znajdujesz resztę załogi z lekką obawą wpatrzoną w swoje porcje żywnościowe przygotowane przez okrętowego kucharza o skłonnościach kanibalistycznych, tudzież kompanów już zażywających kuracji z butelką „ignis aqua” doktora Polocka…

Tak, pierwszy tom dylogii „Karaibska krucjata: Płonący Union Jack” to przygody Williama O’Connora – dość nierozgarniętego kapitana fregaty „Magdalena”, który na nieszczęście swojej załogi opanował wpadanie w tarapaty wręcz do arcymistrzowskiego poziomu i co rusz umiejętność tą stara się należycie wykorzystywać. Dlatego też z tego właśnie tytułu przyjdzie im się zmierzyć z legendą karaibskiego piractwa, powszechnie uważanym za zmarłego – hrabią de Lanvierre.

„Karaibska krucjata” napisana jest łatwym i przyjemnym językiem. Choć autor swobodnie używa profesjonalnego słownictwa dotyczącego żeglarskiego fachu, książkę czytało mi się bardzo szybko. Porządna dawka humoru zachęcała do śledzenia dalszych wyczynów załogi „Magdaleny”. Całość komponuje się w naprawdę wciągającą i klimatyczną powieść.

Dodatkowo pod koniec  autor przyznaje się do wszelkich nieprawidłowości, których się dopuścił względem historii i geografii. Informuje również, ze podczas pisania książki źródłem inspiracji była seria sesji RPG przeprowadzonych ze swymi przyjaciółmi. Pozostaje tylko domyślać się jak świetnie musieli się bawić, skoro sama książka dostarcza tak dużo rozrywki.

Source: recenzje-mlodziezowe.blogspot.com/2012/10/karaibska-krucjata-ponacy-union-jack.html
More posts
Your Dashboard view:
Need help?