Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2024/08/morlanosc-pani-dulskiej.html
Książka oparta jest na zasadach wykładu tannerowskiego (chodzi o interpretację i nadinterpretację lub interpretację interpretacji patrz http://www.miesiecznik.znak.com.pl/10925/calosc/interpretacje-interpretacji-o-ksiazce-umberta-eco-i-in-interpretacja-i-nadinterpretacja) Głównym tematem jest spojrzenie na moralnośc i jej pochodzenie. Autor i polemizujący interpretatorzy przedstawiają swoje spojrzenie na pochodzenie moralności. Czy jest ona fasadą, za którą znajduje się zły człowiek porównywany do wilka czy innych zwierząt, czy też ma charakter matrioszki dziedziczenia zachowań. Autorzy zamieszczonych tekstów wspólnie przyjmują „standardowe naukowe ujęcie ewolucji biologicznej jako opierającej się na mechanizmie losowego doboru naturalnego. Żadne z nich nie sugeruje, aby istniał jakikolwiek powód, by zakładać, że ludzie różnią się w swej metafizycznej istocie od innych zwierząt, a przynajmniej żadne nie opiera swej argumentacji na założeniu, ze wyłącznie ludzie mają transcendentną duszę.”
Przedstawione fakty pochodzące z obserwacji stada szympansów w ogrodach zoologicznych dowodzą że każdy żywy osobnik kieruje się zasadami moralności wobec stada. Skąd jednak u gatunku ludzkiego rozwinięte zasady humanizmu i humanitaryzmu. Philip Kitcher podaje, że „w którymś punkcie ewolucji hominidów nastąpił krok, który dostarczył nam narzędzia psychicznego pozwalającego pokonać bezrozumność. (…) Podejrzewa, że miało to związek ewolucją naszych zdolności językowych, a nawet że jednym z aspektów selektywnej korzyści ze zdolności językowych wiązał się z ułatwieniem nam zorientowania się, kiedy powinniśmy powściągać swoje odruchy.” W swojej notatce na marginesie zadałem pytanie; czy więc wraz z zanikiem języka komunikatywnego upadnie moralność? Pierwsze przejawy widać nieraz na ulicach, wśród zakapturzonych watah hominidów, z którymi ciężko się dogadać aby powstrzymali się od bezrozumnego zachowania. Lub raczej zachowywali się w sposób, jaki większość uważa za stosowny. Idąc za myślą Peter’a Singer’a „Jako istoty rozumne możemy abstrahować od własnego przypadku i dostrzec, że inni spoza naszej grupy, mają interesy podobne do naszych. Możemy także dostrzec, że nie ma żadnego bezstronnego powodu, dla którego ich interesy powinny się liczyć mniej od interesów naszej grupy, a w zasadzie i od naszych własnych”. John Donne (poeta angielski 1573-1631) napisał „Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością”. Wydaje mi się, że bezsensowna śmierć każdej żyjącej istoty na naszej planecie umniejsza mnie i nas. Gdzieś przeczytałem, że jak wyginą owady to człowiekowi zostanie około 50 lat życia, jak wyginą ludzie to życie na Ziemi rozkwitnie od nowa.
Ważne jest zastanawianie się nad pochodzeniem moralności. Dlatego też książkę Frans’a de Waal’a polecam wszystkim, którym los środowiska leży na sercu. Może właśnie od wilków powinniśmy się także czegoś nauczyć? Gorąco polecam książkę aby pokusić się o własne przemyślenia.
Moralność Pani Dulskiej siedem lat temu odmieniła moje życie. Przeczytałam sztukę będąc nastolatką i nie mając pełnej wiedzy oraz doświadczenia życiowego by poddać Moralność odpowiedniej krytyce. Jednak te wspomniane braki wpłynęły pozytywnie na mój odbiór sztuki Gabrieli Zapolskiej. Po pierwszej lekturze, zrozumiałam że ludziom należy się przyglądać a dopiero po dłuższej obserwacji wyciągać wnioski. Po drugim spotkaniu z tekstem doszłam do wniosku, że każda z osób które znam skrywa się pod maską (teraz powiedziałabym, że ta maska jest kwestią roli społecznej jaką przyszło odgrywać tej osobie) i poszukiwać ich granic przy pełnym poszanowaniu danej maski. Do trzeciej odsłony Moralności Pani Dulskiej zasiadłam po kilku latach, będąc licealistką. Wtedy też pomyślałam, że moje pierwsze spostrzeżenia były trafne. Jakby przypadkiem dostrzegłam, że relacje między ludzkie są kruche a także budowane na złych fundamentach. Gdy zakończyłam edukację obowiązkową, wiedziałam już, że sztuka G. Zapolskiej odcisnęła na mnie piętno. Nauczyła mnie patrzeć na mijanych ludzi z zaciekawieniem by móc zrozumieć lub dostrzec przyczyny ich postępowania, ich role społeczne i relacje w jakich pozostają. Teraz, raz w roku, sięgam do Moralności Pani Dulskiej by ciągle na nowo pamiętać o przesłaniu sztuki i o tym, czego mnie nauczyła. Ostatnio nauczyła mnie jak powinnam obserwować otaczający mnie internetowy świat. Bez dulszczyzny nie byłabym tu gdzie jestem i nie byłabym taką osobą jaką jestem. Zatem jeśli zapytacie mnie jaką książkę/sztukę/opowiadanie w tym roku na pewno przeczytam, to odpowiem Moralność Pani Dulskiej. Chcę się jeszcze odkryć wiele aspektów tej sztuki i jej paralelizmu w życiu.
Co byś powiedział na to, że Holocaust musiał się zdarzyć? To okrucieństwo, które dotknęło ludzkość w niewobrażalnym dotąd wymiarze wydarzyłoby się prędzej czy później. To było nieuniknione, tak jak nieunikniona jest deprywacja człowieczeństwa.
„Zagłada” Zygmunta Baumana jest socjologiczną próbą zmierzenia się z instytucją moralności. Z jej genezą i patologicznymi konsekwencjami.
Aby wyjaśnić czym był Holocaust i dlaczego do niego doszło Bauman przeprowadził jego analizę pod kątem: korzeni antysemityzmu, istoty hitlerowskiej strategii i podstaw ludzkiej podmiotowości. Wyniknęły z tego zaskakujące wnioski i jeszcze bardziej frapujące refleksje.
Po pierwsze, to że to Niemcy odpowiadają za wykonanie planu Zagłady, w rozpoznaniu jej istoty nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia. Równie dobrze mogli być to Polacy, Anglicy czy Szwajcarzy. Celem bowiem Niemców nie było mordowanie Żydów, ale uczynienie z Rzeszy kraju wolnego od tego „wirusa”. Wymogi stawiane przez to, co Max Weber określił biurokratyzacją tylko doprowadziły ich do takich a nie innych skutków. Po prostu.
Po drugie, dla zrozumienia fenomenu Zagłady istotne są dwa pojęcia. Przestrzeni zobowiązań oraz dystansu. Ta pierwsza jest sposobem wyznaczania społecznego obszaru, poza którym nie można budować sądów moralnych. Z kolei dystans jest fundamentalną zasadą organizacji zbrodni. Nie można zabijać ludzi wobec, których żywimy takie czy inne uczucia bliskości. Stąd, trzeba ich zdystansować, odizolować i wprowadzić pośredników. Tak by nikt nie czuł się odpowiedzialny za wykonanie ostatecznego ataku
Po trzecie, Zagłada była możliwa poprzez autoryzację przemocy (zezwolenie „z góry”), rutynizację działań i dehumanizację ofiar. Mechanizmy, które pod płaszczem makdonaldyzacji możemy z powodzeniem obserwować we współczesnym świecie.
Te trzy czynniki oraz analiza Levinasowskiej koncepcji „bycia z innymi” doprowadziły Baumana do podstawowej tezy: odruchy moralne mają przedspołeczne źródło pochodzenia.To znaczy, to nie społeczeństwo w sposób definitywny odpowiada za to, co moralne. Moralność wypływa z poczucia odpowiedzialności, która jest fundamentem ludzkiej egzystencji. Cechą, którą gdy się ją podda racjonalizacji wypacza istotę moralności. Dlatego doszło do Zagłady.
Bauman pisze: „Cywilizacja zachodnia [ której tak chcemy być członkami ] definiuje swoją walkę o hegemonię w świecie w kategoriach świętej wojny człowieczeństwa z barbarzyństwem, rozumu z ignorancją, obiektywnej wiedzy z uprzedzeniami, postępu z regresem, prawdy z przesądem, nauki z magią, racjonalności z namiętnością”. Z byle powodu jesteśmy w stanie po stronie barbarzyństwa, ignorancji czy regresu podstawić kogo nam się żywnie podoba. Homoseksualistów, obcokrajowców, nasistów i nazistów, czy chociażby hipsterów. Hitler postawił Żydów – w czym się od niego różnimy?
Dlatego prawda jaka płynie z nauki o „Zagładzie” brzmi przerażająco – każdy z nas ma w sobie esesmana. A Holocaust przeraża nas nie dlatego, że mogliśmy być ofiarami, lecz oprawcami…