logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: BookRage
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2016-06-16 08:11
Tylko dla największych fanów fantasy
Księżniczka z Księżycowego Zamku - Sebastian Uznański

Cały nowy pakiet Bookrage kupiłem z powodu nazwiska Sebastiana Uznańskiego. Na zawsze będę pamiętał jego Herrenvolk oraz co najmniej kilka opowiadań pokazujących talent tego twórcy. Kupując, jakoś przegapiłem tytuł akcji: fantastyczne premiery. No, nie przegapiłem, tylko dopiero po rozpoczęciu lektury dotarło do mnie, że będzie to fantasy, takie z zamkami i księżniczkami. No, ale akurat ten pisarz na pewno wie, jak z prostego fantasy zrobić coś fajnego!

 

Ehe, jasne. Big mistake, jak powiedziałby Arnold w jednym ze swoich słabszych filmów. Nie dość, że całość bardziej przypomina nieco rozbudowane opowiadanie, a nie pełnoprawną powieść, to jeszcze jest to rzecz bardzo, ale to bardzo słaba. W sumie może to i lepiej w takim razie, że nie trwa szczególnie długo? Księżniczka z Księżycowego Zamku zdaje się być oparta całkowicie o znane chyba każdemu schematy i klisze, z których słynie gatunek fantasy. Bohaterem jest postawiony w trudnej sytuacji rycerz, taki, od którego zależy los większej ilości ludzi, mamy królestwo, które może się rozpaść, jest odrobina polityki, miłość i pokusa oraz przeciwnik - nekromanci i nieumarli. Fabuła bardzo zawodzi; czytelnik znający niektóre poprzednie dokonania pana Uznańskiego przez cały czas czeka na “to coś”, ten moment, gdy okaże się, że było warto. Niestety takiego momentu w powieści nie ma, do końca pierwszej części można stracić nadzieję, podczas drugiej niestety odzyskać jej nie ma szans.

 

Żeby chociaż było to napisane z większym polotem! Są banalne powieści fantasy, typowo rozrywkowe, które zadziwią mało kogo, a które czyta się jednym tchem, na szybko przychodzi mi na myśl Czarny pergamin Rafała Dębskiego czy nawet Rycerz Kielichów Jacka Piekary, też miał swoje momenty i pewien klimat, który pchał czytelnika ku kolejnym stronom. Księżniczka… nie dość, że nie zadowala ani fabularnie, ani postaciami bohaterów, to jeszcze brakuje jej lepszego konceptu, zaskoczenia czytelnika, nie próbuje wciągnąć do zabawy, zadowoli tylko totalnych fanów gatunku, i jedynie takim pozycję mogę polecić.

Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2015-04-27 17:48
Ogień, magia i... zawiedzione nadzieje.
Salamandra - Stefan Grabiński

Żeby napisać kilka słów o Salamandrze czekałam do dyskusji na DKK. Dyskusja w zasadzie się nie odbyła - można o tym poczytać TUTAJ.

 

Powieść ma w sobie pewną toporność, jest przeładowana wiedza i para-wiedzą. Podczas analizy raczej wyciąga się z niej poszczególne elementy, niż patrzy na całość ogólnie. Przez co jej odbiór bywa trudny.

Jednak tekst Grabińskiego ma w sobie pewną magię, sporą dawkę niepokoju i mnóstwo tropów, których szukanie i analizowanie jest zajęciem ciekawym chociaż pracochłonny. I po kilku latach wiem, że można z niej wyciągnąć naprawdę wiele.

Source: iwonamagdalena.wordpress.com/2015/04/27/dkk-salamandra-grabinskiego
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-09-03 07:25
Katarzyna Bonda - "Florystka"
Florystka - Katarzyna Bonda

Trzecia część cyklu o Hubercie Meyerze to zdecydowanie część najbardziej skomplikowana. Z każdej strony powieści widać, jak autorka stawała na głowie, by zaprezentować czytelnikowi coś więcej, a potem coś jeszcze, a tu może zaskoczyć, tam znowu, byle nie było jednostajnie, byle opowieść była możliwie najbardziej zaskakująca. Dzięki temu nie sposób odmówić "Florystce" klimatu, jednak momentami książka przez to staje się chaotyczna, nadmiernie rozbudowana, chwilami nawet męcząca.

 

Hubert tym razem trafił na północno wschodni kraniec Polski, gdzie przejął dom po rodzicach. Gdzieś w tle słychać o sprawie, którą jako profiler zawalił, jego związki z policją stały się już tylko związkami koleżeńskimi, bohater jest w dołku, sam nie wie, co ma robić, nie wie, czego chce.

 

W pewnym momencie zostaje poproszony o wzięcie udziału w sprawie zaginięcia dziewczynki. Od samego początku nasz bohater czuje, że chodzi tu o coś więcej, widoczne są pewne podobieństwa do śmierci innego dziecka, przed kilku laty. Sprawa zatacza coraz szersze kręgi, których wspólnym mianownikiem staje się pewna florystka, zdecydowanie najmocniejsza postać książki - kobieta mocno psychicznie poturbowana, która sama już nie wie, co jest rzeczywistością, a co marzeniem, tudzież koszmarem.

 

Nie uważam, by sposób przedstawienia florystki był przesadzony. Wręcz przeciwnie, jej szaleństwo odmalowane jest właśnie dobrze, a pewien chaos tu jest jak najbardziej na miejscu. Nie, jeśli już miałbym się czegoś czepiać, to raczej profili psychologicznych policjantów, którzy dają sobą manipulować, przez co wydają się niekompetentni. Z drugiej jednak strony - policjant też człowiek, nie każdy w mundurze musi być super przenikliwy i wybitnie inteligentny; niestety, wszyscy wiemy, że to zwykli, przeciętni ludzie.

 

Książka jest długa, ale autorka bardzo się starała, by jej długość nie była jedynie efektem w sumie całkiem sprawnie wykreowanego chaosu. Katarzyna Bonda nie waha się przed wnikaniem w historię bohaterów, nawet tych, którzy pojawiają się tylko na chwilę, bawi się pokazując ich zagmatwane, bardzo życiowe losy. Nie stroni także od wytykania naszemu państwu wad, pokazuje biurokrację, która niszczy nie tylko sprawność policji czy służby zdrowia, ale też prokuraturę i więziennictwo. Udowadnia, że od PRLu niewiele się w tych instytucjach zmieniło, wciąż inicjatywa jest niemile widziana, wciąż wystarczy stosować metodę kopiuj-wklej, by zdobywać coraz wyższe tytuły w dziedzinach, w których powinno się liczyć jedynie doświadczenie, pomysł oraz zaangażowanie, a nie puste tytuły i kolejne dyplomy.

 

Jedynie zakończenie trochę nie gra, coś nie styka. Nie zakończenie kryminału - to jest ok. Jednak pożegnanie z bohaterem jest zbyt emocjonalne, postać Huberta na ostatnich stronach książki urasta do rozmiaru herosa, który wpierw wyszedł na prostą w sprawach prywatnych, następnie zawodowych, by wreszcie - niczym w amerykańskim filmie - z poczuciem nowego sensu w życiu ruszyć dalej. Końcówka jest tak patetyczna, że aż trochę żałosna. Ale poza tym "Florystka" zapewnia sporo dobrej zabawy, potwierdzając moją wcześniejszą opinię, że Katarzyna Bonda wie, o czym pisze, i że powoli zaczyna zostawiać konkurentów z tyłu. Z pewnością sięgnę po kolejne powieści autorki.

 

Florystka

Code Red (Bookrage) 2014

Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2014-06-28 21:07
Wiedźmy i Czarodziejki

Wystartował nowy pakiet BookRage. W porównaniu z ostatnimi zestawami, ten wydaje się skromny - chociaż w zasadzie 6 książek za "co łaska" to nadal AŻ 6 książek :)

 

 

Pakiet jak zawsze dostępny jest na stronie BookRage.org - łapcie póki gorący!

 

*obrazek pochodzi ze strony serwisu na facebooku

Like Reblog Comment
text 2014-03-16 14:59
Trzy miejsca, w których lubię zostawiać swoje pieniądze

Zanim kupiłem Kindle’a kupowałem dużo książek. Było ich tak dużo, że zaczęły nam przeszkadzać w mieszkaniu. Zatem, przy przeprowadzce postanowiliśmy większości z nich się pozbyć. Oboje z żoną kochamy książki, ale niekoniecznie w wersji papierowej - okazało się, że to strasznie nie praktyczne. Zostawiliśmy sobie jednak kilkanaście ulubionych tomów. Ponad 300 książek sprzedaliśmy.

 

Ale to nie o tym będzie ten wpis. Ten wpis jest o tym, że teraz kupuję więcej książek nie wcześniej. Co z jednej strony sprawia mi radość, ale z drugiej ból i skomlenie ciche portfela mego. W ramach detraumatyzacji i swoistej terapii chciałbym się z Wami podzielić wiedzą na temat tego jak kupuję ebooki. A robię to... tylko w trzech miejscach.

 

Po pierwsze, Amazon. Zaskakujące, prawda? Chyba każdy wie jak działa Amazon i co można tam znależć, więc nie będę się rozpisywał.

 

Po drugie, BookRage. Pisałem już o tym wspaniałym miejscu, ale poświęcę mu i teraz kilka słów. BookRage to wspaniałe miejsce w sieci, ponieważ z jednej strony można tam znaleźć rzadkie, ciekawe i dobrze opracowane ebooki, a z drugiej kupując tam książki ma świadomość, że pomagam uczynić świat lepszym. Może to górnolotne stwierdzenie, ale tak się czuję. Kupujący pakiety ebooków na BookRage.org sam decyduje ile płaci, co jest wspaniałe i mam nadzieje, że będzie się rozprzestrzeniać, ale decyduje też jak ma być rozdysponowana kwota, którą przeznaczył na książki. Część trafia do twórców lub ich spadkobierców, część finansuje działania BookRage, a część zostaje przeznaczone na cyfryzację dzieł polskiej literatury. Wspaniała sprawa. Poza tym, BookRage świetnie propaguje polską kulturę. Tylko za pakiety „Zajdlowski” i „Grabińskiego” powinny zostać docenione wysiłki BookRage przez ministra Zdrojewskiego. To kultywacja dziedzictwa narodowego najwyższej próby.

 

Po trzecie wreszcie, Upolujebooka. To miejsce poprzez, które wydaje najwięcej pieniędzy. Serwis stworzony przez Marcina Łukiańczyka to jedno z moich ulubionych miejsc w internecie. Za genialne uważam to, że mogę ustalić jaką cenę chcę zapłacić za książek, a potem zacząć na nią polować. Szczerze mówiąc nie wiem ile ebooków kupiłem w ten sposób, ale to zdecydowanie największe źródło, z którego czerpię. Z serwisu korzysta się łatwo, obsługuje się go intuicyjnie, a baza i wyszukiwanie są bezkonkurencyjne. Brakuje mi może aplikacji lub lepszej wersji mobilnej, ale przymykam na to oko, póki co. Kiedy dostaję informację od Upolujebooka, że udało się upolować jakąś książkę serce zaczyna mi szybciej bić. I nie jest to metafora. Wiem, że niedługo zobaczymy kolejne genialne funkcje wymyślone przez Marcina i nie mogę się ich doczekać. Mój portfel też.

 

I to w sumie tyle. A Wy? Gdzie wydajecie pieniądze na ebooki?

 

Dzięki,
PL

More posts
Your Dashboard view:
Need help?