logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: Tajlandia
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-09-29 09:34
Dalej bawię się umiarkowanie dobrze
Karaluchy - Jo Nesbo

Pierwszą powieść Nesbo przeczytałam, jak na moje możliwości, bardzo szybko, więc mimo tego, że nie wszystko mi się w niej podobało, postanowiłam sięgnąć po kolejną. Bo jest dobrze, napisana, jest kryminałem i zajmie mi mało czasu.

 

Tym razem Harry ląduje w Tajlandii, po raz kolejny więc mogłam się cieszyć uwagami na temat codzienności i zwyczajów mało znanego mi kraju. A fabuła jest pokręcona i Harry ukazuje swój geniusz, łącząc ze sobą szczegóły - i właśnie takie odgadywanie znaczenia drobiazgów bardzo lubię. Natomiast rozczarowała mnie trochę powtarzalność pewnych elementów. Znowu ginie kobieta, w podobnych okolicznościach? Przecież to już było, Nesbo brzydko plagiatuje sam siebie.

 

Na razie zrobię sobie przerwę, ale pewnie sięgnę po następną książkę Nesbo. Ostatecznie plusy wygrywają z minusami, a jak głosi obiegowa opinia - późniejsze książki tego autora są lepsze niż wcześniejsze.

Like Reblog Comment
show activity (+)
text 2013-10-11 09:09
"Jadę sobie" w dobrej cenie
Jadę sobie. Azja. Przewodnik dla podróżujących kobiet - Marzena Filipczak

Dziś (i do niedzieli) książkę Marzeny Filipczak "Jadę sobie" można kupić w dobrej cenie 9,90 zł. E-booka recenzowałem w lutym i mogę polecić, a już szczególnie za mniej niż dychę. Aby uzyskać obniżkę ceny należy użyć kodu Woblinka, na przykład: nserlchp. Książka dostępna tutaj: 

http://woblink.com/e-book,jade-sobie-azja-przewodnik-dla-podrozujacych-kobiet-kup-z-kodem-marzena-filipczak,6520.

 

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2013-02-25 07:00
Możesz przeczytać nawet jeśli się nie wybierasz do Indii, nie jesteś kobietą i nie podróżujesz samotnie
Jadę sobie. Azja. Przewodnik dla podróżujących kobiet - Marzena Filipczak

Czytałem i słyszałem wcześniej kilka opinii o książce Marzeny Filipczak „Jadę sobie. Azja. Przewodnik dla podróżujących kobiet”. Z tych uwag wyłonił się obraz książki lekkiej, dość przyjemnej ale i zbyt powierzchownej i niedopracowanej. Książki, w której nie uchodzi to, co na blogu jest jak najbardziej akceptowalne. Niektórym się podobało bardziej, innym mniej.

I faktycznie, można odnieść wrażenie, że o ile do bloga autorka się przyłożyła, o tyle w wydaniu książkowym warto było trochę poprawić, a może i uzupełnić, może się dokształcić tu i tam. Nie czytałem samego bloga w oryginale, szukałem go w sieci, ale jakoś nie trafiłem. Trudno mi więc określić na ile tekst książkowy jest przetworzony.

 

Tablica informacyjna na stacji kolejowej (Dardżyling, 2009 r.)

 

„Ciuchcię udało mi się złapać dzisiaj. Okazało się, że kursuje z Dardżylingu w dół, kończąc w połowie drogi. Pociąg maleńki, z dwoma wagonami i ławeczkami jak dla krasnali oraz szybkością taką, że można by wyskoczyć przy straganie na zakupy. Jechał torem tak wąskim i tak blisko domów, że stojąc w drzwiach, mogłam podawać rękę machającym z okien dzieciom.”

Marzena Filipczak „Jadę sobie. Azja. Przewodnik dla podróżujących kobiet”

 

Mnie książka się jednak po prostu podobała. Dlaczego? Przede wszystkim przynajmniej kilka razy się uśmiechnąłem a w duchu zaśmiałem. W pierwszej części podróży czuć było zmęczenie i lekką panikę. Ale widać, że po jakimś czasie, autorkę zaczyna podróż bawić i wciągać. Pojawia się więcej dowcipnych komentarzy, objawów przystosowania, trafnych obserwacji. A o to przecież również w wyjazdach chodzi.

 

Tak, tekst można dopracować i to w wielu miejscach. Trochę się zdziwiłem, na przykład, kiedy wyczytałem, że Budda osiągnął oświecenie leżąc. Dla sprawdzenia przeglądnąłem trochę materiałów w internecie i wszystko zdaje się potwierdzać, że oświecenie nastąpiło podczas medytacji na siedząco pod drzewem Bodhi. W „Jadę sobie...” można jednak przeczytać o rzeźbach przedstawiających Buddę, że „prezentowany jest w czterech pozach, które odzwierciedlają konkretne chwile jego życia, a więc: leżący (moment, w którym doznał objawienia), siedzący (naucza albo medytuje), stojący (błogosławi), spacerujący (powrócił z ziemi do nieba).”. Na szczęście więcej takich wpadek nie zauważyłem i zdecydowaną większość obserwacji, uwag i porad dla podróżujących po Azji można uznać zwyczajnie za przydatne. Podróżowałem krótką chwilę po Indiach samotnie i mogę potwierdzić trafność uwag autorki.

 

Tak więc spokojnie mogę polecić „Jadę sobie...” jako lekturę wprowadzającą dla wszystkich tych, którzy chcą się samodzielnie wybrać do Indii (niekoniecznie samotnie). Oczywiście należy sięgnąć po inne, „klasyczne” przewodniki, a książkę Marzeny Filipczak traktować jako uzupełnienie. Uzupełnienie trochę w pierwszej części nieuporządkowane, lekko napisane, jednak w sumie ciekawe i pouczające.

 

Recenzja bierze udział w konkursie księgarni Koobe. Recenzowaną książkę można znaleźć tutaj: http://www.koobe.pl/1193182,ebook,jade-sobie-azja-przewodnik-dla-podrozujacych-kobiet.htm

More posts
Your Dashboard view:
Need help?