Według Anglosasów życzenie aktorowi powodzenia przed spektaklem przynosi pecha. Podobnie jak zjedzenie przez aktora przed przedstawieniem czegokolwiek, co zawiera cytrynę lub mleko. Nie wolno podczas spektaklu gwizdać, podczas próby zaś wymawiać ostatniego wersu granej sztuki. Trzeba też strzec się, aby nie ubrać niczego zielonego, żółtego lub niebieskiego na scenę, bo wtedy łatwo o nieszczęście. Aby było dobrze, aktorowi należy życzyć jedynie połamania nóg. Te życzenia przydają się zwłaszcza tym, którzy grają w Makbecie, uznawanym podobnie jak w Polsce Horsztyński, za sztukę fatalną. Jednak dla mieszkańców Moose County najbardziej feralną ze sztuk okazuje się Bądźmy poważni na serio Oscara Wilde’a. Jeden z kluczowych aktorów umiera w tajemniczych okolicznościach. Nie dość, że spektakl staje pod znakiem zapytania, to z nowo otwartej księgarni zostaje skradziona bezcenna książka. Qwill ma jednak coś zupełnie innego na głowie. Jego syjamczyk notorycznie wykrada ze śmieci skórki po bananach, żeby rozrzucać je po całym składzie! Na jednej z nich omal nie zabija się odtwórca głównej roli w przedstawieniu. Koty, ach te koty!
Kot, który wykradał banany (2005) to dwudziesty siódmy tom przygód najbogatszego mieszkańca okręgu Moose County, Jamesa Mackintosha Qwillerana, oraz jego dwóch syjamczyków: Koko i Yum Yum. To też niestety pierwsza z książek, które utraciły urok „kociej” serii, z powodu spadającej formy pisarski. Podeszły wiek autorki daje się mocno we znaki. Lilian Jackson Braun coraz wyraźniej przestaje kontrolować fabułę. Mieszają jej się miejsca, wydarzenia, postaci. To sprawia, że tę książkę czyta się tylko z ciekawości co do dalszych losów znanych bohaterów, a nie, jak dotąd, dla wciągającej fabuły. Zresztą intryga kryminalna po raz kolejny okazuje się do pisarki drugorzędna. Najważniejsze są perypetie głównych bohaterów oraz coraz to nowe zmiany dokonujące się w okręgu czterysta mil na północ od wszystkiego.
Kryzys w związku Polly i Qwilla coraz bardziej się pogłębia. Wszystkiemu winna jest „Skrzynia Pirata”, czyli księgarnia powstająca na gruzach dawnego antykwariatu Eddingtona Smitha, w której przed laty staruszek sprzedawał używane książki, na zapleczu świadczył usługi introligatorskie i trzymał kota karmionego sardynkami. Było to dziwne miejsce, wynik błędu w architektonicznych obliczeniach: zbyt wąskie i zbyt długie, wciśnięte między Walnut Street i Book Alley. Nowa księgarnia to oczko w głowie jej nowej właścicielki, Polly. Zdaniem dawnej dyrektorki biblioteki księgarnia nie będzie prawdziwą księgarnią bez kota. Tym sposobem do „Skrzyni Pirata” trafia marmoladowy Dundee. Lista kocich mieszkańców okręgu powiększa się więc o kolejnego, bardzo charakterystycznego bohatera. Także na mapie Moose County pojawiają się nowe, ciekawe miejsca. Jednym z nich jest jedyny w całym okręgu drewniany dom – rezydencja Hibbardów – który od dziesiątków lat intryguje wszystkich swoim szkaradzieństwem. Qwill ulega nie tyle jego urokowi, co magii towarzyszącej mu historii. Pasjonującej i… tragicznej. Ciekawa jestem, czy i Wam się ona spodoba ;)