logo
Wrong email address or username
Wrong email address or username
Incorrect verification code
back to top
Search tags: fantastyka-naukowa
Load new posts () and activity
Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-11-22 12:46
Daniel Keyes - "Kwiaty dla Algernona"
Kwiaty dla Algernona - Daniel Keyes

Najpierw było opowiadanie. Potem powieść, która dziś w Polsce jest jak dzieło sztuki - zyskuje wraz z wiekiem. Cena “Kwiatów dla Algnernona” na portalach aukcyjnych spokojnie przebija magiczną barierę stu złotych, ebooka rzecz jasna brak… Jednak w końcu, po kilku latach(!) czekania udało mi się - mam ją. I nie oddam - książka ta stanowi absolutne arcydzieło; zwaliła mnie z nóg tak, jak tylko kilka przed nią, przez ponad dwadzieścia lat bycia czytelnikiem.

 

Fabuła opowiada o Charliem - młodym mężczyźnie obdarzonym przerażająco niską inteligencją. Tak niską, że wiadomo, iż nie będzie w stanie dać sobie rady w życiu sam; że będzie musiał prędzej czy później spędzić czas w jednym z zakładów, w jednej z instytucji zawodowo zajmujących się pomocą w codziennym życiu ludziom upośledzonym.

 

Historia Charliego jest tak smutna, że tylko ludzie prymitywni, zupełnie pozbawieni empatii będą w stanie przewracać kolejne strony bez stałego uczucia wzruszenia, bez jego szponów zaciśniętych na gardle. Jest to typowa historia człowieka, który nie rozumie tego, co się dookoła dzieje, lecz czytelnik widzi wszystko doskonale. Jego rodzice, rodzeństwo, koledzy, nauczyciele - każdy ma pewien poziom tolerancji i cierpliwości, który jednak prędzej czy później zostanie przekroczony, i obserwacja słów oraz czynów, z jakimi zetknie się Charlie jest momentami okrutna. Chciałoby się powiedzieć: szczęście, że chłopak tego nie rozumie, ale…

 

...no właśnie, bo to jest przecież fantastyka naukowa. Zatem okaże się, że Charlie z czasem dostrzeże te wszystkie przerażające fragmenty swego życia i będzie w stanie je pojąć, bowiem zostanie kimś w rodzaju królika doświadczalnego dla metody, której celem jest totalne wyeliminowanie problemu niskiej inteligencji. Przy pomocy doktorów oraz licznego personelu w laboratorium, na własne życzenie, marząc o mądrości, Charlie poddaje się terapii, która stopniowo zwiększa jego poziom intelektualny. Tak bardzo, że z czasem Charlie z osoby upośledzonej umysłowo staje się geniuszem.

 

To już by wystarczyło, by powieść była bardzo interesująca, ale na tym nie koniec. Otóż całe “Kwiaty dla Algernona” napisane zostały przez Charliego właśnie, od pierwszych dni, gdy o możliwości eksperymentu się dowiedział, do samego końca. To jego dziennik mamy w ręce, co pozwala na spojrzenie na świat z zupełnie innych perspektyw. Można dostrzec wszystko, co umyka nam, gdy widzimy osoby cierpiące z powodu okrutnego losu. Można wcielić się w geniusza, który - choć pragnie tego z całego serca - nie jest w stanie stać się częścią społeczeństwa; tak, jak uprzednio nie miał szans z powodu braku inteligencji, tak teraz przez jej nadmiar. Jej nadmiar, czyli posiadanie świadomości tego, co jest wokół, tego, czego na co dzień nie dostrzegamy.

 

Ale “Kwiaty dla Algernona” to nie tylko próba odpowiedzi na pytanie: co by było, gdyby dało się zlikwidować tego rodzaju upośledzenia? Czy można dojść do porozumienia z bliskimi, czy można ich zrozumieć? Czy oni są w stanie wybaczyć sami sobie, czy są w stanie nawiązać ponowny kontakt? Daniel Keyes pokusił się ponadto o udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy po eksperymencie geniusz jest wciąż tą samą postacią, co upośledzony? A jeśli nie jest, to co się z poprzednikiem stało?

 

Nie sposób jest się oderwać od lektury, to jest rzecz wybitna. Bardzo smutne, ale pod każdym względem wyjątkowe “Kwiaty dla Algernona” oferują dokładnie te proporcje między nauką i filozofią, które powodują, że każdy powinien być zadowolony z lektury książki. Odłożymy ją na półkę spłakani, sponiewierani, ale wydaje mi się, że też mądrzejsi; świat naprawdę od teraz będzie wyglądał nieco inaczej.

 

Flowers for Algernon

Prószyński i S-ka 1996

Like Reblog Comment
show activity (+)
review 2014-05-11 05:53
Carl Sagan - "Kontakt"
Kontakt - Carl Sagan

Z uczuciem lekkiego wstydu i przykrością dołączę do tych czytelników, którzy nad książkę Carla Sagana przedkładają film z Jodie Foster. Tak, tak, wiem, sam to mawiam co jakiś czas: film nigdy nie będzie lepszy od książki! Jasne, jednak w tym wypadku nie chodzi tyle o to, co jest lepsze, a zwyczajnie to, co jest o wiele, wiele łatwiejsze w odbiorze.

 

"Kontakt" przedstawia historię naukowca, doktor Ellie Arroway, kobiety, która poświęciła swoją karierę dla dość wyśmiewanej wśród innych jajogłowych teorii kontaktu z cywilizacją pozaziemską. Zaangażowała się w projekt Argus, w filmie bodajże przemianowany na znacznie jaśniejszą dla czytelnika nazwę: SETI. Carl Sagan przygotował opowieść bardzo rozbudowaną, gdzie na czynniki pierwsze rozkłada różne ciekawe teorie, przedstawia naukę w czystej postaci, ale... No właśnie, jest jedno ale. Autor z pewnością świetnie się spisał, bowiem element "science" w książce wcale do zrozumienia trudny nie jest. Nie sam w sobie. Gorzej, że sposób pisania powieści jest średnio angażujący. Bardzo często musiałem wracać do poprzednich stron, by umiejscowić czas a często  także miejsce akcji, proza bowiem jest bardzo usypiająca.

 

Choć z początku nic na to nie wskazuje. Wręcz przeciwnie: początek książki mnie zwalił z nóg, i już planowałem te peany pochwalne, jakie zostaną zawarte w mojej opinii o książce. Przedstawienie Ellie od czasów jej narodzin, wraz z jej rodzicami (bo w książce życie bohaterki jest kompletnie inne, niż w filmie) to kawałek tak doskonałej narracji, jakiej nie powstydziłby się sam Stephen King. Oderwać oczu nie można od lektury o małej dziewczynce i jej ojcu, którzy genialnie się nawzajem uzupełniają. Ellie jest bardzo inteligentna i od dziecka stawia interesujące pytania. Carl Sagan wspaniale się spisał opowiadając o młodym, chłonnym umyśle i tej niesamowitej chęci zdobywania wiedzy. Tym bardziej boli, że nagle, dosłownie ze strony na stronę Ellie trafia do szkół wyższych, lektura staje się mętna, a potem znowu nagle jest już znanym naukowcem, lektura pozostaje do samego końca książki bardzo wymagająca; a wcześniejszy polot pisarza gdzieś znika.

 

Tak, jak film opowiada przede wszystkim o samym Kontakcie, tym, na którego tak wielu czeka i w którego tak wielu wierzy, to znowu książka Kontakt traktuje jako jeden z elementów, jakie autor pragnie zaprezentować. Innymi elementami są: mnóstwo bolesnej prawdy o ludziach, odważne (u nas, na Zachodzie raczej normalne) poglądy na temat religii i roli wiary, a także samego Boga w życiu człowieka oraz szeroko rozumianej filozofii. Ten motyw także dość ciekawie pokazany był w filmie, jednak w książce jest przedstawiony w o wiele bardziej dogłębny sposób.

 

"Kontakt" to powieść, za którą stoi nie tylko pisarz, ale przede wszystkim naukowiec. Niech to zdanie będzie moją linią obrony. Powiedzmy, że to właśnie naukowiec, a nie pisarz planował historię, stąd oferuje bardzo wiele, ale także sporo od czytelnika wymaga. Nie będę udawał mądrzejszego, niż jestem: lektura trwała długo, a po ukończeniu prawie od razu powtórzyłem sobie film, żeby zapamiętać przesłanie, tym razem opowiedziane ze znacznie większymi emocjami, i zapomnieć o częstych problemach z utrzymaniem uwagi.

 

Robert J. Sawyer często odnoszący się do "Kontaktu" w powieści "Rollback" miał rację: idea przyświecająca Saganowi jest wspaniała, a wiara i nadzieja w przyszłość zwalają z nóg. Ale autor mocno tę książkę przegadał, a o dynamice opowieści zapomniał, nie oferując odpowiednich emocji na poziomie samej lektury. I to psuje zabawę, a szkoda, bo "Kontakt" naprawdę mówi o rzeczach pięknych.

 

Contact

Wydawnictwo Express Books 1991

Like Reblog Comment
review 2014-05-05 21:42
Robert J. Sawyer - "Rollback"
Rollback - Robert J. Sawyer

Jak już czasem wspominałem przy okazji wyrażania opinii na temat powieści Roberta J. Sawyera - uwielbiam tego gościa. Od lat nie trafiłem na autora, który miałby chociaż cień szansy na zajęcie miejsca tego wesołego Kanadyjczyka na mojej top liście. Powód uwielbienia jest prosty: Robert J. Sawyer to człowiek, który jest urodzonym nauczycielem, facet przekazując wiedzę czuje się jak ryba w wodzie, a przy tym jest także bardzo dokładnym, pedantycznym wręcz twórcą literatury. W jego książkach wszystko jest zawsze przemyślane do ostatniej kropki, każda postać, każdy profil psychologiczny, każde wydarzenie oraz powiązanie tych elementów z nauką. Talent do nauczania i pieczołowitość przy kreowaniu fabuły powodują, że trudno znaleźć drugiego twórcę, który tak, jak ten potrafiłby opowiedzieć świetną historię, będącą jednocześnie porządnym, mocnym, bardzo naukowym science fiction.

 

Podobnie jak w niedawno przeze mnie odłożonej na półkę “End of an Era”, tak i tutaj pisarz nie ogranicza się do jednego, podstawowego pomysłu, wokół którego kręcić będzie się fabuła. W pierwszej chwili bowiem na warsztat wzięty jest program SETI oraz wyjaśnienie czym tak naprawdę program powinien być. O ile w naszym świecie SETI radzi sobie średnio (choć kto wie, odpowiedź może przyjść w każdej chwili), tak u Sawyera jest nieco lepiej - kontakt został nawiązany! Wiadomość pochodząca z układu Sigma Draconis długo pozostawała tajemniczą, aż wreszcie rozszyfrowała ją Sarah Halifax, w roku 2010, stając także na czele zespołu przygotowującego odpowiedź. Na odzew przychodzi czekać aż trzydzieści osiem lat. Sarah właśnie świętuje swoje diamentowe wesele, i wraz z mężem tak naprawdę to psychicznie jest już przygotowana na odejście z tego świata. Wiadomość od Obcych jednak jest… zaszyfrowana. Potężny biznesmen przedstawia teorię, że to właśnie Sarah powinna pokierować procesem deszyfracji. Ponadto także ona jest najodpowiedniejszą osobą do tego, by odebrać następną wiadomość. Za kolejnych trzydzieści osiem lat.

 

Biznesmen oferuje jej, a w perspektywie także jej mężowi - Donowi - tak zwany rollback. Czyli proces pełnego odmłodzenia, powrotu do biologicznego wieku dwudziestu pięciu lat. I tu dopiero zaczyna się zabawa.

 

Nauki jest mnóstwo. Zaczyna się właśnie od prezentacji zasady istnienia programu SETI - a dla Roberta J. Sawyera prezentacja jest powodem do przedstawienia naprawdę przeróżnych stanowisk i teorii. Przy czym facet opowiada tak, że każdy jest w stanie go natychmiast zrozumieć. A fani Star Treka to w ogóle od lektury “Rollback” się nie oderwą. :) A dalej jest tylko lepiej, z tymi wszystkimi teoriami dotyczącymi naszego codziennego życia, zwyczajów, które tak często wydają się być trwałe jak monolit, podczas gdy zupełnie niespodziewanie stają się przeżytkiem. Perspektywa “drugiego życia” mocno otwiera oczy. Sawyer nie potrafi sobie odmówić także pokazania życia w świecie przyszłości, tej niedalekiej. Tym razem szczególnie dużo uwagi poświęca temu, co każdy fan Asimova lubi najbardziej, i czym rządzą znane chyba każdemu fanowi fantastyki trzy słynne prawa (plus czwarte, zwane także zerowym).

 

A dalej jest tylko lepiej. Książka nie skupia się tylko na roku 2048, a często wraca do lat 2009-2010, byśmy mogli zrozumieć lepiej metodę komunikacji z Obcymi. Ale powroty przeprowadzane są też dlatego, byśmy mogli lepiej poznać Sarę i Dona oraz ich miłość. Jest bowiem “Rollback” także książką o przepięknej miłości, uczuciu, o którym marzy chyba każdy z nas. A przy tym jest to tak naprawdę dramat, i słowo daję, chwilami trudno jest powstrzymywać wzruszenie mocno ściskające gardło.

 

Jak zwykle pod koniec książki Sawyer trochę przesadza, trochę szaleje, ale… tak sobie myślę, że to chyba taki stereotypowy Kanadyjczyk: bardzo uprzejmy, grzeczny, dokładny, stąd w jego książkach finały z reguły przypominają duże fajerwerki, które u kogoś innego były by trudniejsze do przełknięcia, takie lekko nasiąknięte naiwnością, zbyt dużą wiarą w ludzi, w ludzkość w ogóle. Ale ja się już do tego tak przyzwyczaiłem, że właściwie uważam te nieco przesadzone końcówki za element charakterystyczny dla książek Roberta J. Sawyera, taki znak rozpoznawczy. Ostatecznie jeśli najmądrzejsi ludzie na Ziemi także staną się zgorzkniałymi, pełnymi niechęci pesymistami, to już żadnej nadziej dla nas nie będzie - niech zatem fajerwerki Roberta Sawyera nam wybuchają jak najdłużej; i fajnie by było, by ktoś o polskiego czytelnika zadbał i tak dobre książki, jak tego twórcy w Polsce wydał.

More posts
Your Dashboard view:
Need help?