Człowiek żyje przeświadczony, że nie umknie mu nic interesującego, aż do chwili, gdy jakieś drobne przesunięcie ukaże mu na przeciąg sekundy, niestety nie pozostawiając czasu na zrozumienie, o co chodzi, ukaże mu jego rozczłonkowane ja, jego nieregularne nibynóżki, podejrzenie, że tam dalej, gdzie teraz widzę tylko przejrzyste powietrze, albo w tym braku decyzji, na rozdrożu wyboru, w reszcie rzeczywistości, o której nie wiem nic, sam siebie daremnie oczekuję.