Książka "A Girl Aboard the Titanic (...)" nie jest zwyczajną biografią. Są to spisane w autobiograficznej formie wspomnienia Evy Hart, jednej z pasażerek ocalałych z katastrofy Titanica, która będąc wówczas siedmioletnią dziewczynką, podróżowała tym transatlantykiem drugą klasą. Wraz z rodzicami zmierzali do Kanady, aby rozpocząć nowe życie, gdyż ojciec dziewczynki, właśnie w Kanadzie postanowił rozpocząć nowy biznes, aby zapewnić rodzinie byt.
Eva Hart sięga pamięcią do wczesnych lat dzieciństwa, Wspomina rodziców, gorzej prosperujące interesy ojca, jego postanowienie aby wraz z kolegą rozpocząć intratny biznes z dala od Europy. Wspomina swoje podekscytowanie podróżą statkiem oraz pełną obaw matkę, która od samego początku obawiała się podróży, wyrokując, iż ma w związku z tym rejsem złe przeczucia. Pośród wspomnień z pobytu na statku Eva opowiada oczywiście o pierwszych chwilach tuż po zderzeniu z górą lodową, relacjonuje jak wyglądała akcja ratunkowa, widok tonącego statku z perspektywy szalupy oraz przypłynięcie Carpathii, ocalenie z katastrofy u późniejsze życie po tragedii Titanica.
Nietrudno domyślić się, co takiego wyróżnia tę książkę na tle innych, traktujących o tym samym temacie. Fakt, iż są to wspomnienia osoby ocalałej z katastrofy, a nie kolejny reportaż podający suche informacje. Książkę czyta się niczym powieść. Zupełnie jakby przeżywało się tą historię na nowo, śledząc losy już nie tak "znane" nam z fikcyjnej historii Jamesa Camerona, lecz opartej na rzeczywistych wydarzeniach małej, przerażonej dziewczynki, która straciła ojca oraz historii jej matki, która tamtej nocy właśnie miała stać się wdową. To, co najbardziej uderza czytelnika, zwłaszcza kiedy zna on tę historię z innych książek o charakterze reportażu, to fakt, iż może on skonfrontować wszystkie dotychczas znane informacje z realną opowieścią Evy Hart. Przeżyć wydarzenia oczami tej siedmioletniej dziewczynki, nieomal poczuć to, co ona czuła wsiadając razem z matką do szalupy, żegnając się z ojcem, nie wiedząc jeszcze, że już nigdy więcej go nie zobaczy i patrząc jak gigantyczny (uznawany dotąd za niezatapialny) statek, znika pod wodą.
Dziś, najprawdopodobniej nie ma już z nami ocalałych z tej katastrofy. Tak, jak sam wrak Titanica powoli ulega degradacji, tak pomału wykruszają się Ci, którzy pamiętają - już nie tyle samą katastrofę, co rodziców, którzy opowiadali im wydarzenia tamtej pamiętnej nocy. Tym bardziej należy się wdzięczność tym ludziom - za ich siłę, na jaką się zdobyli, aby powrócić pamięcią do tamtych tragicznych chwil, żeby opowiedzieć wszystko następnym pokoleniom.
Jeśli chodzi o minusy: sporo miejsca w tej historii poświęcone jest życiu zawodowemu Evy Hart, które przypadały na okres przed II wojną światową i po niej. Według mnie jest tego trochę za dużo, a z całego rozdziału traktującego o tym, uznaję za najbardziej istotny dla tej historii fragment, w którym Eva opowiada jaki wpływ na jej życie zawodowe miała trauma związana z katastrofą Titanica oraz uhonorowanie Evy medalem za zasługi w pomocy potrzebującym ludziom, który otrzymała z rąk Królowej. Tych istotnych rzeczy nie jest tutaj dużo. Więcej poświęcono karierze Evy Hart jako konsultantki do spraw opieki społecznej i na przykład rozważaniom na temat więźniów, czy rozwiązywaniu spraw ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Dla mnie cały przedostatni rozdział ("It's a Hard Bench"), mógłby nie istnieć, gdyż nic nie wnosi do historii, a te najważniejsze informacje w nim zawarte, można było wspomnieć na kilku stronach, zamiast rozpisywać się na kilkadziesiąt stron.
Poza wspomnieniami Evy, książka zawiera też dwa dodatki. Jeden w postaci rozdziału będącego zapisem relacji z akcji ratowniczej szalupy numer czternaście. Drugim dodatkiem jest niedługi rozdział, w którym krótko opisano losy trzech liniowców White Star Line: Titanica, Olympica i Britannica oraz porównano do siebie ich wymiary.
Myślę, iż żadna wymyślona historia oparta na wydarzeniach z nocy 14/15 kwietnia 1912 roku, czy to filmowa, czy w formie fikcyjnej powieści (jak na przykład "Miłość silniejsza niż śmierć" Danielle Steel), nie jest, tak naprawdę, w stanie oddać nam tego specyficznego realizmu tej opowieści, jak mogą tego dokonać właśnie historie opowiedziane przez tych, którzy przeżyli i na własnej skórze doświadczyli całego wachlarza związanych z tą katastrofą emocji. Od zaskoczenia w związku z kolizją statku, uświadomienia sobie, że "Niezatapialny" - w istocie - zatonie, przez strach, przerażenie, niepewność i zagubienie, po nadzieję: najpierw na nadejście pomocy, potem na powrót do normalnego życia.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2023/04/a-girl-aboard-titanic-remarkable-memoir.html