Dwudziesta druga książka kilkuczęściowej sagi rodu Cynsterów, stanowiąca pomost pomiędzy historiami starszego pokolenia, które to zostały opisane w cyklu „Saga Cynsterów”, a ich potomków z cyklu ”Cynsterowie- następna generacja”.
Akcja rozgrywa się w Szkocji w trakcie Świąt Bożego Narodzenia w roku 1837. Książka jest bardzo bogata w opisy niecodziennych dla nas zwyczajów świątecznych, które stanowią doskonałe tło dla rozgrywających się wydarzeń. Wątek główny to historia Clair i Daniela, którzy pracują jako guwernerzy dzieci Cynsterów. Obserwować będziemy mogli ich rozwijające się uczucie i opory jakie Clair będzie musiała w sobie przezwyciężyć, aby przyjąć oświadczyny Daniela. Drugi wątek to przygoda nastoletnich Cynsterów, którą przeżyli w trakcie wycieczki konnej, zorganizowanej w celu poszukiwania jeleni. Ta druga historia jest w zasadzie bardziej istotna dla całości sagi, gdyż stanowi wprowadzenie czytelnika w życie kolejnego pokolenia Cynsterów, powoli zaznajamiając tych, którzy nie znają poprzednich książek z niezwykłymi zdolnościami wybranych członków rodu.
Książka napisana jest bardzo spokojną narracją. Autorka skrupulatnie opisuje zachowania bohaterów, ich gesty i spojrzenia. O dziwo nie spowalnia to wcale akcji. Leniwa atmosfera przygotowań do
Ciekawym motywem powieści są pewne nadnaturalne zdolności co poniektórych bohaterów. Tajemnicze bóstwo - Pani, rządzące okoliczną doliną, naznaczyło przedstawicieli rodu i uczyniło z nich swoich wysłanników w świecie zwykłych śmiertelników. Podejrzewam, że ten wątek jest znacznie dokładniej opisany w innych książkach z cyklu, a w tej akurat mamy tylko delikatne nawiązania. Bardzo mnie to zaciekawiło i jest głównym motorem pchającym mnie w kierunku kolejnych pozycji z sagi.
Motyw romantyczny w książce początkowo jest prowadzony bardzo subtelnie – bohaterowie są bardzo powściągliwi wobec siebie, tak jak przystało na osoby żyjące w XIX wieku, jednak przy końcu dostajemy opis namiętnej sceny rozgrywającej się pomiędzy nimi.
"Zimowa opowieść" nie jest może książką, która powaliła mnie na kolana, ale czytało ją się całkiem przyjemnie i szybko. Wzbudziła ona moje zainteresowanie pozostałymi pozycjami z cyklu i nie była całkiem złym pomysłem na początek przygody z prozą Stephanie Laurens, pomimo tego że wkraczałam w bardzo już rozbudowaną opowieść.
Więcej podobnych pozycji na moim blogu www.szczyptaromansu.blogspot.com