Koniec. W końcu udało się zamknąć serię, która ciągnęła się już trochę zbyt długo. Teraz mając skończoną historię przyjdzie nam ocenić, czy pomnik to pełnoprawna i samodzielna saga, czy też odcinanie kuponów od legendarnej już Achai. Lecz zanim takie podsumowanie rzućmy okiem jak wygląda ten ostatni tom.
Trochę czasu upłynęło odkąd czytałem poprzednią część, więc podchodziłem do lektury z pewnymi obawami. Pamiętam, ze postaci było całkiem sporo, a patrząc na objętość (ponad 950 stron) miałem prawo sądzić, że pojawią się kolejne. Jednak nie było tak źle. Historia rozpoczyna się bezpośrednio po zakończeniu czwartego tomu. Shen walczy z Imperium wraz ze swoimi partyzantami, Kai z Nuk jako tajne agentki starają się wykraść kluczowe informacje z obozu przeciwników, czując przy tym, że ich przykrywka coraz bardziej się sypie. Tomaszewski natomiast lata to w jedną, to w drugą stronę wraz ze swoją nową przyjaciółką Iną wiatrakowcem i innymi pojazdami, aby ocalić twierdzę oraz ich archiwa przed zdobyciem. A wszystko po to, aby odkryć tajemnicę przejścia przez najniebezpieczniejszy teren na planecie, a więc Piekło. Bo za piekłem jest biegun na którym najprawdopodobniej będzie technologia "Bogów", no i tytułowy pomnik. Tak jest, zdradzę tę wielką tajemnicę, w końcu znajdą POMNIK. A poza tym poznamy kolejne dwie dziewczyny, które służą w wojsku jako szeregowa, biedna piechota. Ich rola też będzie ważna.
Jak widzicie dzieje się sporo. Albo inaczej, dzieje się na wielu frontach w umiarkowanych ilościach. Dla niektórych może to być denerwujące, ponieważ ma się s oich ulubieńców, postacie z którymi bardziej się zżyliśmy a trzeba z 2 rozdziały o mało interesującym działaniu wywiadowczym czytać. Fakt, może tak być, lecz mi to bardzo nie przeszkadzało. Mnie denerwowało zupełnie cos innego. Mianowicie brak konsekwencji oraz małe wyważenie w kwestii militaria-czary. Konsekwencji mi zabrakło patrząc na zakończenie poprzedniej części. Odkryli ważną księgę, ważną świątynie i w ogóle zrobiło się poważnie. Czy aby na pewno? Okazuje się bowiem, że kulminacyjne wydarzania w piątej części są zdegradowane do przypadku, czy też zbiegu okoliczności. No to ja mam pytanie, czy finał 4 tomu był pisany na siłę, aby była kulminacja, czy terż autor się rozmyślił w trakcie procesu twórczego i w związku z tym przewaluował priorytety.
Druga drażniąca mnie kwestia to brak balansu militaria-zjawiska nadprzyrodzone. Przez 90 % powieści mamy akcje związane z działaniami wojennymi, partyzanckimi, szpiegowskimi i taktycznymi. I nagle w ostatnich rozdziałach autor przypomina sobie zasady rządzące stworzonym przez siebie światem i historię jego powstania i ostatecznie postanawia podzielić się tym z nami. Dostajemy więc w końcu wyjaśnienie kto jest kim i skąd przybył. Jak wygląda kosmogonia i kosmologia jego świata i do czego zmierza. O ile się nie mylę, to "Pomnik" zaklasyfikowany jest do gatunku fantastyki, więc trochę zabrakło mi tej fantastyki tym bardziej, że w poprzednich tomach była dużo bardziej wyczuwalna.
To tyle jesli chodzi o to, co mi się nie podobało. A co przypadło mi do gustu? Wszystko inne. Przede wszystkim styl autora, świat przez niego stworzony, kreacje bohaterów wojskowe realia i kilka odniesień do polskości i systemu naszych wartości. Tę kolubrynę, bo jak inaczej nazwać takie opasłe tomiszcze, czytało się zaskakująco lekko i miło.
"Pomnik cesarzowej Achai" tom 5 to godne zamknięcie serii. Godne gdyż zamyka wszystkie niewyjaśnione wątki i robi to w eleganckim i bardzo przyjemnym dla czytelnika stylu. Odpowiada też na pytanie jak traktować cały ten pięcioksiąg. Nie da się uniknąć porównań do Achai, lecz wg mnie to dwie całkowicie różne serie. Ta opowiada o zderzeniu minimum dwóch różnych cywilizacji z dużym naciskiem na treści militarne i wyraźnym, aczkolwiek nie wg mnie nieco zaniedbanym wątkiem fantastycznym. Polecam całą serię najlepiej czytać jeden tom po drugim, wtedy otrzymamy jedną interesującą historię.