Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2024/10/zona-rzeznika.html
"Żółty smok" to zbiór siedemnastu chińskich baśni, których motywem przewodnim jest walka dobra ze złem. Każda z baśni niesie ze sobą mądre przesłanie, a na pierwszy plan wysuwają się w nich takie cechy charakteru jak dobroć, chęć do poświęceń, odwaga, męstwo czy też skromność, które popłacają; i ich przeciwieństwa: zło, próżność, pycha, zazdrość, które zostają ukarane.
Owych baśni wysłuchałam w postaci audiobooka w fajnej, ciekawej interpretacji Mariana Opani.
Jak to ze zbiorami często bywa, tak i tu zdarzyły się takie baśnie, które przypadły mi do gustu bardziej i takie, podobały mi się w mniejszym stopniu, aczkolwiek tych drugich było mniej.
Polecam jako miłą odskocznię od codziennych spraw.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2021/12/zoty-smok-basnie-chinskie.html
Chinka Teoh Yun Ling ma bardzo złe wspomnienia z czasów II wojny światowej. Była więźniarką obozu internowania. Nosi w sobie wielki ból po stracie ukochanej osoby oraz pewną tajemnicę. A jej olbrzymia niechęć do Japończyków, którzy dopuścili się krzywdy na niej i jej rodzinie sprawia, że nie może sobie poradzić ze swoim bólem i cierpieniem.
Yun Ling po wojnie spotyka Nakamurę Aritomo - japońskiego, wybitnego projektanta ogrodów. Ma do niego niezwykłą prośbę... Czy ów artysta Aritomo spełni jej życzenie?
Tą powieścią zainteresowałam się głównie przez wzgląd na trzy rzeczy: intrygujący tytuł, niezły opis i przepiękną (bardzo plastyczną) okładkę. Nie miałam wielkich oczekiwań co do tej książki, ale sądziłam, że po wiele obiecującym opisie powinna mi się ona spodobać przynajmniej na tyle, by móc nazwać ją dobrą i wystawić jej ocenę sześciu gwiazdek. Jakże się pomyliłam...
Z opisu można się dowiedzieć, iż jest to: "Piękna i zmysłowa historia Yun Ling i Aritomo, rozgrywająca się w egzotycznej scenerii Malezji(...)" - owszem opisy egzotycznej scenerii Malezji są piękne (w większości występują na początku książki). A co z "piękną i zmysłową historią" głównej pary bohaterów? Otóż rozpoczyna się dopiero od... trzy-setnej strony (z całych czterystu czterdziestu kilku).
Dalej, według opisu książka miała mnie zabrać "w niezwykłą, porywającą podróż przez czas, uczucia, historię". Moim zdaniem przedstawiona tutaj opowieść nie jest ani niezwykła, ani tym bardziej porywająca. Po przebrnięciu przez większą część książki zauważyłam, że z każdym rozdziałem nie dzieje się tutaj nic. Żadnych konkretów, żadnego uczucia. Główna bohaterka albo narzeka na postępującą chorobą (w czasach teraźniejszych) albo wspomina swoją przeszłość, jak to pracowała u Aritomo ucząc się trudnej sztuki projektowania ogrodów. Zresztą "przeskoki w czasie" są tutaj dość częste i wybijają z rytmu czytania pojawiając się w najmniej oczekiwanym momencie.
Już myślałam, że zamknę "Ogród wieczornych mgieł" i ją oddam bez pardonu do biblioteki - wpływ długiego i niezwykle "porywającego" (czytaj: nudnego do bólu) rozdziału z opowieścią Tatsujiego m.in. o samolotach i niejakim Teruzenie. Dlaczego tego nie zrobiłam? Bo wraz z siedemnastym rozdziałem następuje ta "ponad trzy-setna strona" i w końcu zaczęła się akcja rozkręcać.
Dodatkowym minusem są tutaj tłumaczenia obco brzmiących wyrazów. Szczególnie występujących przez pierwszą połowę książki. Niektóre wprawdzie były wyjaśnione w tekście ale spora ich liczba nie była przetłumaczona wcale. Niekiedy domyśliłam się niektórych haseł wyłącznie z kontekstu. Miało to chyba za zadanie wprowadzić tą egzotykę... i wprowadziło: utrudnienie, kolejne wybijanie z rytmu, a co za tym idzie mniejszą przyjemność z czytania.
Żeby nie kopać leżącego: są też i plusy (choć jest ich zbyt mało bym mogła uznać tą książkę za choćby przeciętną). Plusem są opisy sztuki układania kamieni, opisy przyrody oraz opis rysu historycznego sztuki tatuażu. Do interesujących należy też opowieść Yun Ling, która przedstawia swój pobyt w obozie koncentracyjnym. Dostrzegam coś ładnego w niektórych decyzjach starszej już Yun Ling (także jeśli chodzi o... pewną tajemnicę, którą nosi ona ze sobą). Do tego kilka całkiem niezłych cytatów i wspomniana już piękna okładka niosąca ze sobą egzotyczny klimat.
Im dłużej czytałam tę powieść, tym bardziej moja ocena się obniżała. Ostatnie rozdziały sprawiły, że w rezultacie przyznaję jej tylko trzy gwiazdki. Bo dla mnie książka, która w większości jest nudna, niekiedy chaotyczna (skoki w czasie), taka, która nie potrafi mnie zainteresować na dłużej to książka właśnie słaba. I nie pomoże fakt, iż zaczęła się rozkręcać gdy powinna zaczynać się powoli kończyć, ani to, że zaczęły się wyjaśniać tajemnice głównych bohaterów, ani nawet ładnie opisany ostatni rozdział.
Czy polecam? Tylko tym którzy lubią taką bardzo wolno toczącą się akcję, pośród plastycznych opisów przyrody, a nie przeszkadzają im nagłe "przeskoki czasowe", oraz konkrety przedstawione w kilku ostatnich rozdziałach. To, że mnie nie porwała, nie oznacza, że innym się nie spodoba.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/01/ogrod-wieczornych-mgie.html
Opowieść o przyjaźni między Lilią, a Kwiatem Śniegu, dwiema chińskimi dziewczętami, które poznały się już w dzieciństwie. Obydwie są sobie przeznaczonymi laotong, urodzonymi w tym samym roku - Roku Konia.
"Kwiat śniegu i sekretny wachlarz" to klimatyczna historia okraszona (nieraz wstrząsającymi) opisami obyczajów kultury chińskiej. Również opisami traktowania kobiet zarówno przez ich rodziny (szczególnie relacja matka-córka) oraz przez partnera/męża. Zmagania i perypetie Lilii i Kwiatu Śniegu podczas wojny (na szczęście nie ma tu dużo o wojnie;), jet to bardziej ukazanie sytuacji obu dziewcząt (cierpienia, walki o przeżycie), perypetii ich rodzin oraz innych kobiet, mężczyzn i dzieci (z punktu widzenia Lilli tęskniącej za swoją rodziną).
Tutaj troski dotykają nie tylko biednych. Nie jest to książka wyłącznie o przyjaźni i miłości, to także piękna opowieść o tym, czym jest zbyt duże przekonanie o swojej wyższości, egoizm oraz sztuka przebaczania. A także o tym do czego może doprowadzić urażona duma.
Książkę polecam. Może w pewnym momencie zwolnić tempo ale naprawdę warto doczytać do końca.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/02/kwiat-sniegu-i-sekretny-wachlarz.html
Dawno nie czytałam równie nudnej książki. Z każdym rozdziałem miałam nadzieję, że coś się zacznie dziać. Nie działo się nic. Nie wiem czy to dlatego, że została napisana tak a nie inaczej... Na okładce można przeczytać, że to kontrowersyjna książka, zakazana w Chinach i wyklęta. Co też od razu nasuwa na myśl, że wiele się w niej dzieje i, że będziemy czytać ją z niezwykłym zaciekawieniem. Tymczasem nuda większa im dalej się zagłębiać. Główna bohaterka irytująca. I jak tak sobie przypomnę tą reklamę o tej "niezwykłej zakazanej w Chinach książce" nasuwa mi się jedno pytanie: dlaczego nikt nie zakazał Wei Hui jej napisać...? I to bynajmniej nie ze względu na kontrowersyjność, a raczej przez wzgląd na tą beznadziejnie nudną fabułę będącą w zasadzie o niczym.
Udało mi się przebrnąć do końca i dziś nawet nie bardzo pamiętam dokładnie o czym była. Pamiętam za to, że to była pierwsza książka przy której ziewałam.
Książki nie polecam, chyba, że ktoś ma problem z bezsennością. Jeśli tak to "Szanghajska kochanka" jest dobrym lekarstwem (bez recepty).
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2022/04/szanghajska-kochanka.html