
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2025/02/gallant.html
Sądziłam, że moje rozstanie z tego typu literaturą zakończyło się już na dobre wiele lat temu. Zdecydowałam się jednak wziąć udział w walentynkowej akcji jednego z Klubów Książki, której celem jest przeczytanie jakiegoś randomowo wybranego przez siebie romansidła z serii Harlequin. Posiadając w domu nieliczne z nich, traf chciał, ze padło na książkę Cait London "Instynkt i rozsądek".
Ojciec Ellie Paul Lathrop jest właścicielem sieci nadmorskich ośrodków turystycznych. Mikhail Stepanov zarządza jedynym z kurortów jej ojca. Przystojny, elegancki, zadbany i równie niebezpieczny typ. Mikhail jest synem rosyjskiego imigranta i teksańskiej piękności. Od lat nie ma dobrego zdania o Ellie. Uważa córkę swojego szefa za rozkapryszoną, bogatą pannę, rozbijającą się po świecie oraz wiecznie dogryzajacą mu, dokuczającą wariatkę. Pewnego dnia Ellie wyrusza w podróż z Albuquerque prosto do kurortu zarządzanego przez Mikhaila. Mimo, że nie cierpi tego człowieka, gdyż tak się składa, że tylko on jest w stanie pomóc jej oraz Tanii - adoptowanej córce Ellie. Jak potoczą się losy bohaterów? Czy odnajdą drogę do pogodzenia się? Czy Tania będzie bezpieczna? Na te i wiele innych pytań odpowiedź w książce.
I to w jakiej... Ta historia jest co najmniej pokręcona. Dwoje zwaśnionych ludzi, którzy bardziej pałają do siebie niechęcią, aniżeli miłością; rytuał, który wedle pradawnych wierzeń kobiety odczyniają od lat, mający polegać na odwiecznym tańcu nago na grobie wodza Kamakaniego, celem odpędzenia złych mocy, walka o dziecko... Czegóż tu nie ma... Poza mądrą fabułą oczywiście.
Bohaterowie tej książki niezliczoną ilość razy to wkładają/wsuwają ręce do kieszeni, to z kolei biorą się pod boki, kiedy zastanawiają się nad czymś, co w końcu zaczęło irytować. Romans rozwija się bardzo pomału i - jak na serię "Gorący romans" - wieje nudą. Autorka bardziej skupia się na walce o małą Tanię oraz perypetie rodzinne Ellie. W tej reakcji mamy bardziej ten rozsądek niż romans zrodzony z instynktu. Widać też, że Autorka sili się na zabawne sytuacje i dialogi, ale więcej w nich absurdu niż humorystyki.
Podchodziłam do tej książki bez wielkich oczekiwań, ale też starając się nie oceniać już na wstępie. Po pierwszych naiwnych opisach, co i rusz dawałam szansę tej książce w nadziei, że nie będzie totalną klapą. I wprawdzie nie jest totalnym badziewie. Przemyca kilka ważnych haseł, choć tym mądrościom blisko jest do banału. Jednakże dobrą książką "Instynktu i rozsądku" też bym nie nazwała.
Przy okazji przekonałam się, że tego typu romansidła, już "mi nie wchodzą" tak, jak było na początku mojego zainteresowania czytaniem książek. Aczkolwiek, o ironio - i one są potrzebne, choćby dla zwyczajnego odmóżdżenia po i/lub przy ambitniejszych tematach.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2025/02/instynkt-i-rozsadek.html
O tej książce Janusza Leona Wiśniewskiego usłyszałam już wiele lat temu, a to głównie za sprawą cytatów, które przewijały się w internecie tak często, że można było stwierdzić, iż "Miłość i inne dysonanse" jest wszędzie gdzieś obecna. Później o książce ucichło, ale ja wciąż miałam ją na myśli.
Jest to historia dwojga ludzi Rosjanki Anny i Polaka Struny. Początkowo poznajemy losy obojga. Mężczyzna z bagażem życiowych doświadczeń, na co dzień pacjent zakładu psychiatrycznego w Pankow, opowiada historię swojego życia oraz swoich współtowarzyszy Joshuy i Svena. Poznajemy też kobiety, które miały na niego wpływ.
Z kolei Anna wiedzie życie w małżeństwie bez miłości. Czuje, że jej egzystencja z każdym dniem jest pozbawiona sensu. Jej zainteresowany sobą oraz prowadzeniem własnych interesów mąż - Siergiej regularnie przypomina jej o tym, jak bardzo jest nie potrzebna. Nie chce on słyszeć o powiększeniu rodziny. Anna natomiast pragnie dziecka ze wszystkich sił, jednocześnie utwierdzając się w przeświadczeniu, że nigdy nie doświadczy macierzyństwa.
To dwie historie pisane z perspektywy mężczyzny i kobiety, osadzone w dwóch różnych miejscach. Z jednej strony Berlin, z drugiej Moskwa z łączącą je Polską i polskim akcentem w postaci wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku, kiedy to doszło do katastrofy w Smoleńsku. Jak odebrałam tą powieść? Czytało mi się ją bardzo wolno. Zauważyłam, że historia opowiadana przez Annę wprowadza u mnie znużenie, w późniejszych etapach zniecierpliwienie, gdyż czekałam tylko, aż akcja znów przeniesie się do Berlina. Jakoś fragmenty z życia Struny były ciekawsze, lepiej napisane, bardziej poetycko. Czuję tu pióro Pana Wiśniewskego - w dużej mierze, jego styl wypowiedzi, jego sposób pisania ludzkich rozważań. Podejrzewam, że historia Anny jest napisana przez Iradę Wownenko, I to widać już na początku książki. To wprowadziło mi pewien dysonans (choć były fragmenty - pod koniec książki) - w których Anna brzmiała równie pięknie i romantycznie, jak Struna). Ten rozdźwięk w rozważaniach chwilami mi przeszkadzał w odbiorze książki, zwłaszcza w jej pierwszej połowie. W drugiej starałam się do tego przyzwyczaić. Pod koniec zachwycałam się na równi opisami tak Struny, jak i Anny. Długo więc Autorzy każą czytelnikowi czekać na wybuch uczuć głównych bohaterów, ostatecznie uważam, że warto było czekać do końca.
I taka właśnie jest ta książka. Jak jeden wielki dysonans. Z jednej strony piękna w swojej poetyckości, czego dowodem jest masa cytatów, które wyłuskałam, z innej wkurzająca, by zaraz znów zachwycać metafizyką uczuć. Piękno niedoskonałe.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2025/01/miosc-oraz-inne-dysonanse.html