Trochę dziwnie się stało, że moją przygodę z Lovecraftem zaczęłam akurat od "Czyhającego w progu". Co prawda parę lat temu poznałam w oryginale "The Call of Cthulhu" i choć już wtedy zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, to jednak bariera językowa dosyć skomplikowanego angielskiego powstrzymała mnie na jakiś czas od dalszego drążenia tematu.
"Czyhający w progu" nie jest wyłącznie dziełem Lovecrafta. Po jego śmierci August Derleth oraz Donald Wandrei zebrali wszystkie utwory przyjaciela i założyli wydawnictwo Arkham House, w którym je wydali. Derleth znalazł się też w posiadaniu licznych notatek oraz rozpoczętych utworów Lovecrafta i postanowił je uzupełnić oraz dokończyć.
Zaskoczyło mnie, jak bardzo wciągnęła mnie ta opowieść. Zmienna narracja i odkrywające mrożące krew w żyłach szczegóły śledztwo prowadzone najpierw przez nieszczęsnego Dewarta, potem zaś jego przyjaciela, na koniec zaś przez profesorów Uniwersytetu Miskatonic budują niepowtarzalny klimat. To co mnie urzekło, to właśnie nie tyle mitologia i prawieczne zło, ale właśnie powolne dogrzebywanie się do prawdy, początkowe ignorowanie przez bohaterów tego, co niezrozumiałe i stopniowe uświadamianie sobie, że należy pogodzić się z szokującą prawdą.
Z perspektywy opowiadań samego Lovecrafta widzę wiele wspólnych elementów, z drugiej zaś – Derleth uporządkował kosmiczne "bóstwa" mitologii, tak jakby koniecznie chciał nadać wszystkiemu sens, nie pozostawiając więcej miejsca na domysły. Momentami książka staje się przez to bardzo systematyczna, prawie jak opracowanie mitologii, nie zaś powieść. Jednocześnie współautor starał się nawiązać do wielu wymienianych u Lovecrafta fikcyjnych miejscowości, puszczając do czytelnika oko i łącząc okoliczne miejscowości w wyraźnie połączony region.
Doczytałam na Wikipedii, że wiele osób nie było zachwyconych działaniami Derletha, uznając, że próbuje podpiąć się pod cudze nazwisko lub oskarżając go o nie trzymanie się ducha oryginalnych opowieści. Nie czuję się w mocy ocenić, czy Derleth przekroczył jakąś granicę i zbyt mocno zmodyfikował historię czy styl Lovecrafta, nie będę też oceniać, czy uporządkowanie przez niego mitologii Cthulhu było słusznym krokiem. Liczy się dla mnie jedynie, jak świetną lekturą okazała się ta książka.