
CYKL: "SABAT KOŚCI" (TOM 1)
Książka Henry L. Woods to jedna z nielicznych dark romansów, którą miałam okazję czytać. O czym opowiada Harper L. Woods w swojej powieści?
"Sabat" jest pierwszym tomem cyklu "Sabat kości". Fabuła tej książki opiera się na dawnej sprawie Charlotty Hecate, czyli pierwszej wiedźmy, która zawarła pakt z diabłem i otrzymała nieśmiertelność, aby nadzorować swój Sabat. Zrezygnowała jednak z władzy, wskrzesiła Przymierze, aby tą władzę mu oddać. Popełniła tym samym błąd, gdyż Przymierze nakazało oderwanie jej ciała od kości i pochowanie go w różnych miejscach. Jednak jej nieśmiertelne ciało, poukrywane w ogrodach nie zgniło. Duch i magia Charlotte żyje w kościach przekazanych jej potomkom...
Tak rzecze przeszłość, ale to Willow Madizza jest główną bohaterką tej historii. Willow jest młodą, szesnastoletnią czarownicą, której niedawno zmarła matka - Flora Madizza. Dziewczyna została więc już tylko z ojcem i małym bratem Ashem. Dotychczas fakt, iż posiada jakiekolwiek moce był ukrywany przez rodzinę. Na nieszczęście młodziutkiej Willow, Zgromadzenie dowiaduje się o tym, że ostatnia czarownica z linii Hecate żyje. Wysyłają więc dyrektora Uniwersytetu Hollow's Grove - Alarica Graysona Thorne'a do miejsca zamieszkania Willow. Dziewczyna ma natychmiast wyruszyć do Crystal Hollow, by rozpocząć naukę w owym Uniwersytecie zarządzanym przez Thorne'a. Wszak Willow ma zostać wychowana zgodnie z zasadami Zgromadzenia, a jej serce ma zostać wypełnione nienawiścią do gatunku Thorne'a - czyli do tak zwanych Naczyń...
Jak zachowa się Willow? Czy będzie współpracować z Przymierzem, czy się mu przeciwstawi? Czy dyrektor Uniwersytetu jest osobą godną zaufania? Jaką jeszcze misję ma do wykonania Willow? Odpowiedzi na te i wiele innych należy szukać w książce.
Może zacznę od plusów, bo tych jest mniej. Podoba mi się w tej książce magia natury, która jest domeną głównej bohaterki. Książka ma stosunkowo niedługie rozdziały, więc nawet szybko się ją czyta. Zakończenie jest interesujące. Tyle plusów.
A minusy? Mój pierwszy i zarazem największy zarzut, dotyczy fabuły, która - delikatnie mówiąc - jest bez sensu. Ja rozumiem, że tutaj właściwie nie chodzi o żadną fabułę, bo - umówmy się - to jest dark romans, z typowym motywem enemies to lovers. Fabuła jest tu tematem pobocznym i chodzi głównie o seks. O mniej lub bardziej ostre "momenty". No i w porządku: to wszystko jest i tu nie mam zastrzeżeń - jeśli ktoś to lubi w książkach - super, niech i takie książki powstają. Tylko kurczę, niechże ta [będąca tłem] fabuła będzie "jakaś". Bo tu ewidentnie to kuleje. Nie powiem, bo ogólnie zamysł na książkę był niezły. Cały wątek z historią rodziny Willow, jej matką, ciotką, rodzinnymi tajemnicami - jak najbardziej na plus. Widać tu było potencjał. Początek zwiastował, że ten temat (pomimo pojawienia się wiadomej, dalszej akcji między bohaterami), jednak będzie istotnym wątkiem. Niestety, jest jedynie wspominany od czasu do czasu przez wciąż przygryzającą wargę Willow, aż w końcu niknie gdzieś, a fabuła toczy się już tylko w kierunku pożądania i seksu. Szkoda, że Autorka przypomina sobie o misji Willow dopiero na kilka rozdziałów przed końcem.
Druga sprawa to pewna niespójność: jeśli chodzi o charakter Uniwersytetu. Niby jest to szkoła, niby uczą magii, a faktyczne cele i przeznaczenie misji Uniwersytetu tak bardzo mija się z nauką... Trochę to "śmieszno-straszne", kiedy czytamy o młodych adeptkach uczących się historii i nagle uświadomimy sobie jak bardzo im ta wiedza do życia jest zbędna, skoro ich przeznaczenie od samego początku jest już mocno nakreślone. Nie wspominając już o tym, że główny cel: czyli tak zwane Żniwa, mimo, że tak ważny i wielokrotnie wspominany, właściwie pokazano w jednym rozdziale.
Mój trzeci zarzut to irytujący bohaterowie, którzy niemal w każdym rozdziale przygryzają wargę oraz Aleric Grayson Thorne (dla przyjaciół: Grey - przypadek? Nie sądzę...), który nazywa Willow per "wiedźmuniu" z irytującą częstością, przewyższającą nawet to przygryzanie wargi.
Może i nie czytam regularnie powieści z gatunku romantasy, wszak mogę porównać jedynie do przeczytanej w zeszłym roku "Gothikany". I owszem, proszę bardzo: jeśli miałabym porównywać, to choć wspomniana książka nie należy do rewelacyjnych, to przynajmniej jej fabuła nie była tak debilna, czytelnik był ciekawy wydarzeń oraz tajemnicy, którą Autorka pomału odkrywała. Coś kazało wracać do poznawania kolejnych rozdziałów. W "Sabacie" tego nie ma. Jest bzdurny temat, który najpierw rzucono "na tapetę", pokazano, że to będzie historia z pewną tajemnicą, po czym potraktowano po macoszemu, pozostawiając tylko niepohamowane pożądanie i niemal ciągłe, wzajemne picie swojej krwi celem uzdrowienia...
Szkoda, że z czasem wszystko się rozmyło. Jedynie w ostatnich rozdziałach tkwi cień nadziei, że kontynuacja może ma to, czego w pierwszej części zabrakło, czyli: fabułę. Choć trochę mądrzejszą, bardziej intrygującą, taką o której Autorka nie zapomni w połowie książki, a czytelnik będzie chciał śledzić nie tylko łóżkowe perypetie bohaterów...
Czy sięgnę po kontynuację? Pewnie tak, bo chcę zobaczyć czy i jak w drugim tomie został poprowadzony wątek z rozdziałów wieńczących pierwszy tom. Jednak nie od razu. Muszę zrobić sobie chwilową przerwę od przygód Willow i Gray'a.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2025/05/sabat.html
Książka Henry L. Woods to jedna z nielicznych dark romansów, którą miałam okazję czytać. O czym opowiada Harper L. Woods w swojej powieści?
"Sabat" jest pierwszym tomem cyklu "Sabat kości". Fabuła tej książki opiera się na dawnej sprawie Charlotty Hecate, czyli pierwszej wiedźmy, która zawarła pakt z diabłem i otrzymała nieśmiertelność, aby nadzorować swój Sabat. Zrezygnowała jednak z władzy, wskrzesiła Przymierze, aby tą władzę mu oddać. Popełniła tym samym błąd, gdyż Przymierze nakazało oderwanie jej ciała od kości i pochowanie go w różnych miejscach. Jednak jej nieśmiertelne ciało, poukrywane w ogrodach nie zgniło. Duch i magia Charlotte żyje w kościach przekazanych jej potomkom...
Tak rzecze przeszłość, ale to Willow Madizza jest główną bohaterką tej historii. Willow jest młodą, szesnastoletnią czarownicą, której niedawno zmarła matka - Flora Madizza. Dziewczyna została więc już tylko z ojcem i małym bratem Ashem. Dotychczas fakt, iż posiada jakiekolwiek moce był ukrywany przez rodzinę. Na nieszczęście młodziutkiej Willow, Zgromadzenie dowiaduje się o tym, że ostatnia czarownica z linii Hecate żyje. Wysyłają więc dyrektora Uniwersytetu Hollow's Grove - Alarica Graysona Thorne'a do miejsca zamieszkania Willow. Dziewczyna ma natychmiast wyruszyć do Crystal Hollow, by rozpocząć naukę w owym Uniwersytecie zarządzanym przez Thorne'a. Wszak Willow ma zostać wychowana zgodnie z zasadami Zgromadzenia, a jej serce ma zostać wypełnione nienawiścią do gatunku Thorne'a - czyli do tak zwanych Naczyń...
Jak zachowa się Willow? Czy będzie współpracować z Przymierzem, czy się mu przeciwstawi? Czy dyrektor Uniwersytetu jest osobą godną zaufania? Jaką jeszcze misję ma do wykonania Willow? Odpowiedzi na te i wiele innych należy szukać w książce.
Może zacznę od plusów, bo tych jest mniej. Podoba mi się w tej książce magia natury, która jest domeną głównej bohaterki. Książka ma stosunkowo niedługie rozdziały, więc nawet szybko się ją czyta. Zakończenie jest interesujące. Tyle plusów.
A minusy? Mój pierwszy i zarazem największy zarzut, dotyczy fabuły, która - delikatnie mówiąc - jest bez sensu. Ja rozumiem, że tutaj właściwie nie chodzi o żadną fabułę, bo - umówmy się - to jest dark romans, z typowym motywem enemies to lovers. Fabuła jest tu tematem pobocznym i chodzi głównie o seks. O mniej lub bardziej ostre "momenty". No i w porządku: to wszystko jest i tu nie mam zastrzeżeń - jeśli ktoś to lubi w książkach - super, niech i takie książki powstają. Tylko kurczę, niechże ta [będąca tłem] fabuła będzie "jakaś". Bo tu ewidentnie to kuleje. Nie powiem, bo ogólnie zamysł na książkę był niezły. Cały wątek z historią rodziny Willow, jej matką, ciotką, rodzinnymi tajemnicami - jak najbardziej na plus. Widać tu było potencjał. Początek zwiastował, że ten temat (pomimo pojawienia się wiadomej, dalszej akcji między bohaterami), jednak będzie istotnym wątkiem. Niestety, jest jedynie wspominany od czasu do czasu przez wciąż przygryzającą wargę Willow, aż w końcu niknie gdzieś, a fabuła toczy się już tylko w kierunku pożądania i seksu. Szkoda, że Autorka przypomina sobie o misji Willow dopiero na kilka rozdziałów przed końcem.
Druga sprawa to pewna niespójność: jeśli chodzi o charakter Uniwersytetu. Niby jest to szkoła, niby uczą magii, a faktyczne cele i przeznaczenie misji Uniwersytetu tak bardzo mija się z nauką... Trochę to "śmieszno-straszne", kiedy czytamy o młodych adeptkach uczących się historii i nagle uświadomimy sobie jak bardzo im ta wiedza do życia jest zbędna, skoro ich przeznaczenie od samego początku jest już mocno nakreślone. Nie wspominając już o tym, że główny cel: czyli tak zwane Żniwa, mimo, że tak ważny i wielokrotnie wspominany, właściwie pokazano w jednym rozdziale.
Mój trzeci zarzut to irytujący bohaterowie, którzy niemal w każdym rozdziale przygryzają wargę oraz Aleric Grayson Thorne (dla przyjaciół: Grey - przypadek? Nie sądzę...), który nazywa Willow per "wiedźmuniu" z irytującą częstością, przewyższającą nawet to przygryzanie wargi.
Może i nie czytam regularnie powieści z gatunku romantasy, wszak mogę porównać jedynie do przeczytanej w zeszłym roku "Gothikany". I owszem, proszę bardzo: jeśli miałabym porównywać, to choć wspomniana książka nie należy do rewelacyjnych, to przynajmniej jej fabuła nie była tak debilna, czytelnik był ciekawy wydarzeń oraz tajemnicy, którą Autorka pomału odkrywała. Coś kazało wracać do poznawania kolejnych rozdziałów. W "Sabacie" tego nie ma. Jest bzdurny temat, który najpierw rzucono "na tapetę", pokazano, że to będzie historia z pewną tajemnicą, po czym potraktowano po macoszemu, pozostawiając tylko niepohamowane pożądanie i niemal ciągłe, wzajemne picie swojej krwi celem uzdrowienia...
Szkoda, że z czasem wszystko się rozmyło. Jedynie w ostatnich rozdziałach tkwi cień nadziei, że kontynuacja może ma to, czego w pierwszej części zabrakło, czyli: fabułę. Choć trochę mądrzejszą, bardziej intrygującą, taką o której Autorka nie zapomni w połowie książki, a czytelnik będzie chciał śledzić nie tylko łóżkowe perypetie bohaterów...
Czy sięgnę po kontynuację? Pewnie tak, bo chcę zobaczyć czy i jak w drugim tomie został poprowadzony wątek z rozdziałów wieńczących pierwszy tom. Jednak nie od razu. Muszę zrobić sobie chwilową przerwę od przygód Willow i Gray'a.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2025/05/sabat.html