Książka przeczytana w ramach Klubu Książki Amercian Club Corner. Thriller z elementami realizmu magicznego, w którym już w pierwszych stronach poznajemy Kate, młodą dziewczynę, żyjącą w czasach współczesnych, która pewnego dnia postanawia rzucić swojego faceta i uciec od niego, najlepiej tak daleko, aby nigdy jej nie znalazł. Następnie poznajemy Violet, również młodą dziewczynę, trochę niepokorną (ku rozpaczy jej ojca). Violet ma swoje przyzwyczajenia, które trudno utemperować. Chce rozwiązać rodzinną zagadkę. Trzecią postacią jest Alaia, kolejna młoda dziewczyna, którą poznajemy w latach tysiąc-sześćsetnych podczas procesu skazującego za czary.
Książka podzielona jest na trzy części po kilkanaście rozdziałów. Każdy rozdział w poszczególnych częściach nazwany jest jednym z trzech imion bohaterek. Jak więc łatwo zauważyć, po tym można się z zorientować, której postaci będzie dotyczył dany rozdział.
Nietrudno też zauważyć, że książka ma trzy wiodące wątki: Kate, Violet i Alai. Trzy różne kobiety, które łączy to, że są młodymi dziewczynami, ale czy coś jeszcze? Czarna wrona i tajemnicze słowo "Wayward". jednak czy tylko to?
Spośród tych trzech wątków najlepiej według mnie zaczął się wątek Kate. To on "otwiera" fabułę, intryguje czytelnika, wciągając w problem bohaterki. Zaczynamy więc śledzić jej losy, a te niestety zaczynają być przerywane losami dwóch pozostałych bohaterek. Wątek Violet nabiera tempa około osiemnastego rozdziału (prawie w połowie książki). I choć początkowo jest niespieszny, chwilami trochę irytujący, kiedy czytamy opisy jej nieco dziecinnego zachowania, to z czasem zaczynamy wciągać się w poczynania Violet i wraz z nią chcemy odkrywać sekrety jej rodziny. Wątek Alai zaintrygował mnie dopiero w drugiej połowie książki.
Fabuła przeplatana kolejnymi, następującymi po sobie wątkami początkowo wprowadziła trochę chaosu podczas czytania. Mimo, że już zdarzało mi się czytać książki, w których zdecydowano się na taki sposób przedstawienia historii, to tutaj długo nie mogłam polubić tej metody. Może też przez to początkowo sięgałam po "Wiedźmy" rzadziej niż po inne czytane w tym samym czasie książki, odkładając ją na "lepszy czas", a gdy już wracałam do lektury, to bardziej z poczucia obowiązku, który sama sobie narzuciłam (bo nie lubię nie kończyć książek), niż z rzeczywistej chęci kontynuowania lektury. Wszystko się zmieniło około połowy książki, kiedy to historie wszystkich bohaterek zaczęły bardziej mnie intrygować.
Emilia Hart w swojej książce opowiada o sile kobiet, harcie ich ducha, mocy rodzinnych więzi. Trochę o uczuciach, ale też trochę o ich braku oraz o smaku słodkiej zemsty. Ogólnie, uważam "Wiedźmy" za książkę dobrą, ciekawą, intrygującą. Cieszę się, że dałam jej szansę i nie zrezygnowałam z dalszej lektury. Warto było się z nią zapoznać.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2024/11/wiedzmy.html
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2024/11/wiedzmy.html